Wykład Ks. Prof. Józefa Naumowicza
Takie tezy sprowadzały teologię, oznaczającą relację z żywym Bogiem, do retorycznych i formalnych rozpraw, do „technik słownych” (teologia zamieniała się w „technologię” – jak głosił Bazyli Wielki). Należało zatem rozróżnić to, co można poznać ludzkim umysłem, a co pozostaje zakryte i dostępne jedynie na drodze wiary i mistycznej miłości. Obrazowo omawiał to Grzegorz z Nazjanzu, wybitny mówca, który jako jedyny spośród autorów patrystycznych zyskał zaszczytny przydomek „Teolog” (to miano otrzymał też św. Jan Ewangelista oraz bizantyński autor Symeon Nowy Teolog). Zasłużył na to miano pięcioma mowami „teologicznymi”[12], które wygłosił w 380 roku jako biskup Konstantynopola.
By wyjaśnić możliwość poznania Boga, Grzegorz posłużył się przykładem teofanii na Górze Synaj. Porównał siebie do Mojżesza, który „wszedł na górę Synaj, by spotkać się z Bogiem i zobaczyć Jego oblicze”. Cel swego wspinania się określał dokładnie: "Biegłem w tej myśli, że Boga uchwycę, i tak wyszedłem na górę i chmurę rozdzieliłem". Pragnął zobaczyć oblicze, a więc poznać Stwórcę, Jego osobę oraz istotę. Chciał „uchwycić Boga” czyli Go zrozumieć, a także opisać i wyrazić słowami.
Ale nawet jeśli człowiek dojdzie na szczyt Synaju, nie może dojrzeć Bożego oblicza. Gdy Mojżesz prosił Pana, by mógł zobaczyć Jego chwałę, usłyszał ostrzeżenie: „Żaden człowiek nie może [bezpośrednio] oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33,18). Stwórca pragnie objawiać się światu, ale chce uczynić to w taki sposób, aby nie szkodzić stworzeniu. Człowiek bowiem w zetknięciu z Bóstwem doznaje zachwytu i podziwu, ale też przerażenia a nawet porażenia (jest to misterium fascinosum i zarazem tremendum). Stąd Stwórca pozwala siebie zobaczyć w pewnym zakresie i odmawia pełnego widzenia. Zakrywa swe oblicze, dzięki czemu ratuje człowieka. Tak głosi cały Stary Testament, chociaż nie donosi nigdy o przypadku śmierci z tego powodu, że ktoś zobaczył oblicze Najświętszego. Patriarcha Jakub stwierdza nawet: "Widziałem Boga twarzą w twarz”, ale zaraz doda: „jednak me życie zostało ocalone” (Rdz 32,31). Zazwyczaj jednak – podkreśla Grzegorz Teolog – człowiek nie może oglądać oblicza Boga, podobnie jak słabe ludzkie oczy nie mogą wprost patrzeć na słońce, bo grozi to utartą wzroku[13].
Na Synaju Mojżesz został uratowany dzięki temu, że w momencie, gdy przechodziła Boża chwała, został postawiony „w rozpadlinie skały”, a dodatkowo Bóg swą ręką zasłonił mu oczy. Pozwolił mu patrzeć dopiero wtedy, gdy już przed nim przeszedł: „Ujrzysz Mnie z tyłu, lecz oblicza mojego tobie nie ukażę” (Wj 33,20-23). Stąd Mojżesz nie ujrzał oblicza Stwórcy, ale jedynie Jego postać, która już przeszła i można było oglądać jedynie Jej plecy.
Podobne było doświadczenie Grzegorza, gdy znalazł się na szczycie góry, wszedł w obłok i wyjrzał poza niego: "Kiedy przypatrzyłem się, z trudem zobaczyłem Boga z tyłu i to zasłonięty byłem skałą, to jest Słowem, które dla nas stało się Ciałem. I wyjrzawszy zza skały, zobaczyłem nie tę pierwszą i niezmienną naturę i sobie samej znaną – mam tu na myśli Trójcę, która pozostaje poza pierwszą zasłoną i jest zakrywana przez cherubinów, ale tę ostatnią i do nas dochodzącą" (Mowa 27,3).
-----------------------
[12] Pięć mów zwanych teologicznymi to Mowy 27-31 w zbiorze pism Grzegorza z Nazjanzu: 27 Wstępna O teologii, 28 O poznaniu Boga, 29-30 O Synu Bożym, 31 O Duchu Świętym. W tym rozdziale cytuję fragmenty Mowy 27 i 28 z polskiego przekładu: Św. Grzegorz z Nazjanzu, Mowy wybrane, tłum. zbiorowe, Warszawa 1967, s. 274-311.
[13] Mowa 28,3: „Na nie [na słońce] patrzeć nie można, gdyż oglądanie wprost niweczy siłę wzroku”; Mowa 27,3: „Niezupełnie bezpieczne jest dla nieczystego chwytać się rzeczy czystej, podobnie jak chorymi oczyma patrzeć na promienie słońca”.