Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Co zrobić, kiedy człowieka trapi pokusa?
Słyszymy często takie zdanie: “Chrześcijanin żyje tajemnicą paschalną”. Co to znaczy? Trzeba sięgnąć aż do wyjścia Izraelitów z Egiptu, kiedy to wysłannik Boży (po hebrajsku pesach, stąd “pascha”) przeszedł przez ziemię egipską i dotknął śmiercią wszystkich pierworodnych Egipcjan.
Ocaleli tylko Izraelici, mieli bowiem progi domów pomazane krwią baranka. Oni to po spożyciu rytualnej wieczerzy wyszli z niewoli i przeszli przez Morze Czerwone, cudownie ocaleni przez Boga.
W Nowym Testamencie Ostatnia Wieczerza spożywana była właśnie na pamiątkę Paschy Izraelitów i słusznie nazwana została Paschą Jezusa, a wraz z Nim – Paschą wszystkich, którzy kiedykolwiek uczestniczyli i uczestniczyć będą w Eucharystii. Pascha, to właśnie PRZEJŚCIE ze śmierci do życia, z grzechu do łaski, z rozpaczy do nadziei, z ciemności do światła.
W Biblii znajdujemy scenę kuszenia Chrystusa, w której szatan proponuje odwrotną drogę, taką swoistą “anty-paschę”: od łaski do grzechu, od nadziei do rozpaczy, od radości do smutku. Ponieważ szatan kusi także nas – i to zawsze, niezależnie od pory roku – chciałbym, byśmy zastanowili się nad jego niebezpieczną działalnością i nauczyli się jej przeciwstawiać.
Sięgnę do przykładu starożytnych mnichów. Doskonale zdawali sobie oni sprawę z tego, kto jest wrogiem dobra, sensu i ładu. Nauczał o tym zresztą już św. Paweł, który mówił, że nie toczymy walki przeciw krwi i ciału, ale przeciwko szatanowi i jego potędze (por. Ef 6,12).
Szatan nie wytrzymywał, jeśli można tak powiedzieć, mniszej pokory, ascezy, konsekwentnej walki z wszelakim złem oraz pracy nad wykorzenianiem pogaństwa. Świętemu Benedyktowi ukazywał się nawet w “wielce szkaradnej postaci”. Współbracia Świętego postaci tej nie widzieli. “Co zaś krzyczał, to już słyszeli wszyscy. Najpierw wołał Benedykta po imieniu, a kiedy mąż Boży nic mu nie odpowiadał, zaraz obrzucał go obelgami. Zaczynał bowiem krzyczeć: ‘Benedykcie! Benedykcie!’, a kiedy nie dostawał odpowiedzi, natychmiast wołał dalej: Przeklęty (Maledicte), a nie błogosławiony (Benedicte), po co wtrącasz się do mnie? Dlaczego mnie prześladujesz?” (Dialogi św. Grzegorza II, 8.12).
Tego rodzaju opowieści u dzisiejszego czytelnika mogą budzić ironiczny uśmieszek. O to zresztą szatanowi chodzi. Jeszcze niedawno jego metodą było udowadnianie, że go po prostu nie ma.
Człowiek współczesny, wolny od przesądów, nie powinien wszak wierzyć “w diabły”. To dobre w baśniach ludowych, w jasełkach. A tymczasem to prosta droga do kwestionowania istnienia także samego Boga.
“Niewiara zaczyna się ode mnie – mówił szatan na konferencji prasowej w książce ‘Rozmowy z diabłem’ Leszka Kołakowskiego. Najłatwiej porzucić diabła. Potem przychodzą anioły, potem Trójca, potem Bóg”. Ostatnio jednak szatan znów “nie wytrzymuje” i wyszedłszy z konspiracji, szybko zyskuje sobie wyznawców, którzy publicznie oddają mu cześć, wyznając ideologię niszczenia i śmierci. Nadal jednak używa też drogi podstępu, wmawiając ludziom, że są wolni, gdy postępują wbrew świadectwu i nauce Chrystusa. W rzeczywistości czyni z nich swoiste marionetki – on pociąga za sznurki, a oni wierzą, że działają sami i w ten sposób w pełni realizują swoją osobowość.
Współcześni egzorcyści wiele mogą powiedzieć o licznych wypadkach opętania, dramatycznie różnych od urojeń, chorób psychicznych i tendencyjnych nieraz filmów.