Uczta weselna – to obraz Kościoła. Wchodząc do Kościoła, wchodzimy na ucztę weselną.
Elementem łączącym fragmenty składające się na 14 rozdział Ewangelii według św. Łukasza jest motyw uczty: Jezus przyjmuje od faryzeusza zaproszenie na ucztę i w jej trakcie uzdrawia chorego człowieka (w.1–6); udziela też swojemu gospodarzowi pouczenia, kogo powinien zapraszać na wspólne śniadania czy kolacje (w. 12–14: „ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych (…), którzy nie mają się czym tobie odwdzięczyć”); w końcu opowiada przypowieść o zaproszonych na ucztę (w.15–24). Wcześniej (w.7–11) z ust Jezusa pada jeszcze jedno ważne pouczenie: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca”…
Warto jednak sięgnąć do tekstu oryginalnego, gdyż akurat w tym wypadku nie chodzi o jakąkolwiek dowolną ucztę. W tekście greckim pada określenie: eis gamous, co św. Hieronim słusznie (i z właściwą sobie wrażliwością) przetłumaczył w Wulgacie: ad nuptias, a więc: „na ślub/na wesele: jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę weselną, nie zajmuj pierwszego miejsca”.
To przecież oczywiste! Każdy wie, że na uczcie weselnej pierwsze miejsce należy się nowożeńcom! Mówiąc językiem biblijnym: Oblubieńcowi i Oblubienicy. Trzeba być kompletnym wariatem albo skrajnym pyszałkiem, by pójść i usiąść na ich krzesłach. Co więcej, jest równie oczywiste, że każdy z gości przychodzi na wesele nie po to, by celebrować swoją własną osobę, lecz aby uczcić Młodych i ucieszyć się ich radością. Uczta weselna kieruje się swoją własną logiką i własnymi zasadami precedencji.
Uczta weselna – to obraz Kościoła. Wchodząc do Kościoła, wchodzimy na ucztę weselną (czy nie dlatego właśnie Eucharystia jest w Kościele wydarzeniem centralnym?). Na tej uczcie najważniejsi są Chrystus-Oblubieniec i Kościół-Oblubienica. Pamięć o tym potrafi nas ustrzec przed śmiesznością przepychania się ku pierwszemu miejscu.
*
Tekst jest fragmentem książki "Moc Słowa". Autor: bp Grzegorz Ryś. Wydawnictwo: WAM, 2016 r.