W środę wspomnienie św. Eliasza. Imieniny proroka. Tego, który upokorzył swoich przeciwników, ukazując im Bożą potęgę. Tego dnia także rozpoczynają się Dni w Diecezjach. Przypadek? Nie sądzę. Czuję, że ktoś im mocno patronuje.
Na stos okopany rowem wypełnionym wodą spadł ogień z nieba, ogień Bożej miłości, ale i Bożej sprawiedliwości. Pochłonął ofiarę, wysączył wodę, wypalił skałę. Wszyscy zgromadzeni wokół zobaczyli potęgę Boga, Tego prawdziwego. Tego, Który Jest. A potem, jak przystało na przyzwoitego proroka, Eliasz wybił co do nogi wszystkich bałwochwalców i czcicieli Baala. A na koniec epicko został wzięty do nieba na ognistym rydwanie. Tak to się robiło w Starym Testamencie.
A jak jest teraz? Teraz może epicko nikt nie wstępuje do nieba, ale ogień jest potrzebny i ciągle go przyzywamy. Ogień z nieba, żar Ducha Świętego, aby nas rozpalił, nas wszystkich, którzy będą obchodzić Światowe Dni Młodzieży i Dni w Diecezjach. Prosimy, żeby spadł na uczestników, na wolontariuszy i na wszystkich tych, którzy na ŚDM najwięcej narzekają. Zwłaszcza na tych ostatnich, którzy wszystko widzą w czarno-zamachowych barwach. Powtarzając za kolegą Jakimowiczem, Bóg nad wszystkim czuwa i On wie, co robi, to już "starszy człowiek", a i to nie pierwsze ŚDM, które prowadzi. Duch Święty wie, co robi, trzeba Mu tylko zaufać. I bez przerwy Go przyzywać, żeby nie zapomnieć, że to Pan Bóg jest w tym wszystkim najważniejszy, nie my i nasze małe lęki.
Ciekawą rzecz opowiedział mi znajomy - na pewnych Światowych Dniach Młodzieży, sam nie pamięta na których to było, pewien człowiek zaprojektował szaty dla kapłanów. Dziwnym zbiegiem okoliczności ten człowiek był homo-masonem. Ówcześnie wiedział dokładnie, w jakim sektorze księża będą siedzieć, i w jakiej kolejności, i zaprojektował szaty tak, że patrząc na wszystkich duchownych z lotu ptaka, szaty miały uformować się w tęczowego motylka, taki tam symbol masoński. Ale Duch Święty miał inny pomysł i pomieszał kapłanów, tak, że każdy usiadł zupełnie gdzie indziej. I misterny plan się nie udał. Właśnie wtedy ów człowiek się ujawnił, zaczął bowiem głośno narzekać na to "nieudanie się".
Może to i plotka, a może to i prawda, ale dla mnie to wystarczający dowód na to, że Pan Bóg jest silniejszy od wszystkich masonów razem wziętych i tych wszystkich uważających się za panów świata. Pan Bóg mógłby i większe nam cuda uczynić, gdyby tylko - i tu jest problem - znalazł wiarę. Ale jeśli my wierzymy bardziej wstrząsającym doniesieniom prasowym o kolejnym zamachu, a nie wierzymy w opiekuńczą moc Ojca, który nad wszystkim czuwa, jak nasze serce może się otworzyć na pełne i radosne przeżywanie Światowych Dni Młodzieży?
Dzisiaj spotkałam pierwsze grupy młodych pielgrzymów. Jedli obiad na schodach archikatedry Chrystusa Króla w Katowicach i przy pomniku kard. Hlonda. Młodzi, radośni, kolorowo ubrani, mówiący obcymi językami. Tak jakby żywe wcielenie Ducha Świętego. Gotowi, aby tańczyć i śpiewać na chwałę Pana. Gotowi na przyjęcie ognia, w zasadzie już go w sobie mający i nieświadomie roznoszący go innym.
Święty Eliaszu, na którego słowo Bóg spuścił ogień z nieba i pokazał wszystkim bałwochwalcom, kto tu jest Panem, módl się za nami. Módl się, Eliaszu, za Światowe Dni Młodzieży, za Dni w Diecezjach i za wszystkich pielgrzymów. I za nas, Polaków, gospodarzy tego niesamowitego duchowego wydarzenia. Niech na twoje słowo znów spadnie ogień z nieba i nas pochłonie, jak ofiarę całopalną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |