Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
90. Słabość i siła
Aby nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował... Pan mi powiedział: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny (2 Kor 12, 7-10).
To słowa wielkiego Apostoła Narodów, św. Pawła. Słowa o słabości. Nie wiemy, jaki to „oścień dla ciała” trapił świętego. Komentatorzy pism apostoła snują różne domysły. Choroba? Fizyczna ułomność? Ale przecie Paweł to tytan pracy – jakaż to słabość mogła być? Zostawmy domysły. Ważne, że pisze on o jakiejś cielesnej słabości. Prócz niej dotykają go słabości wynikające z okoliczności zewnętrznych. Zatem wielki święty, a zarazem zwyczajny, zmagający się z trudnościami ciała i życia człowiek. Któż z nas nie dostrzega w tym samego siebie? Ale... Patrząc na siebie i na swój stosunek do słabości, życiowych trudności, do chorób, wad charakteru, złych nawyków a może i nałogów tak trudno zachować równowagę ducha. Trudności doskwierają. Wady bolą. Nawyki i nałogi upokarzają. Słabości niweczą wysiłki. Nie jest łatwo zgodzić się na samego siebie, na okoliczności życia, nieraz na cały świat wokół nas. Zbuntować się? I tak często robimy. Buntujemy się, nie lubimy samych siebie. I wtedy koło się zamyka – zostaje gorycz, rozczarowanie, smak przegranej.
A trzeba by powiedzieć tak, jak Paweł: Mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach... Mocno powiedziane. Nie jakieś „toleruję”, „godzę się”, „z przykrością przyjmuję”. Ale „mam upodobanie”! Bez wątpienia nie dlatego, by słabości się poddać – jakakolwiek by ona była, zewnętrzna czy wewnętrzna. Wręcz odwrotnie – by ją przezwyciężyć. Nie swoją siłą, nie ludzkimi sposobami i środkami, lecz mocą Chrystusa. To właśnie jeden z ważnych i trudnych rysów portretu chrześcijanina: uwierzyć w moc Chrystusa, gdy świat wokoło mnie się wali, lub gdy mój wewnętrzny świat rozsypuje się w gruzy. To prosta (choć trudna) konsekwencja wiary w zmartwychwstanie. Bo w godzinę Krzyża zdawać się mogło, że wszystko, czego Jezus dokonał, wszystko, co głosił, a nawet kim był, nic nie znaczy. Ewangelia legła w gruzach. Dobra nowina okazała się straszliwą pomyłką. Mogło tak się zdawać. Jednak rzeczywistość przekroczyła oczekiwania. On zmartwychwstał. Od tej chwili zaczęła obowiązywać zasada mówiąca, że „moc w słabości się doskonali”. Chrześcijanin uwierzył, zaufał i dlatego powtarza: „Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |