Izraelici, pierwsi świadkowie mówiącego do nich Boga, byli przekonani, że człowiek bez słowa Bożego może żyć co najwyżej trzy dni.
Na czwarty dzień zaczyna duchowo umierać.
Wzięliśmy się z tego, że Bóg do nas przemówił. I dzięki Niemu żyjemy w najgłębszych warstwach istnienia. Gdy zapominamy o Jego głosie, przestajemy odczuwać dźwięk miłości w nas, wówczas zamieniamy się w duchowe zombie.
Izraelici dotkliwie się o tym przekonali w następstwie uprowadzenia do Babilonii. Doświadczenie wygnania do obcej ziemi doprowadziło ich do tak skrajnej wewnętrznej pustki, że prorok, który nagle im obwieścił: „Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!” – okazał się aniołem ocalenia.
Jego obecność tam, na wygnaniu, była dowodem na to, że Bóg nie pozostał obojętny ani zagniewany. Że jest blisko. Izraelici w odległej krainie Babilonii odkryli nowy rodzaj odczuwania Bożej obecności, który nazwali „pociechą płynącą z Pism”. Właśnie do tego zachęca Izajasz.
Jesteś głodny? Jedz. Jesteś spragniony? Pij. Jesteś brudny? Wykąp się. Tylko Bóg ma taką hojność. Jeśli daje, daje z obfitości. To Jego znak rozpoznawczy. Izajasz zaprasza do jedzenia słowa Bożego: „Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw”. Trzeba się najeść Słowem do syta, by samemu zaznać życia Bożego w sobie, a także by mieć je dla innych.
Łaski Boga nie wolno uzależniać od własnych kaprysów i zachcianek. To Bóg dyktuje warunki: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!”. Spożywaj, gdy cię zapraszają do stołu. Ojcowie Kościoła mówili, że Bóg swoim słowem prowadzi nas od „bezbożności” (asebeia) do „pobożności” (eusebeia).
Ta pierwsza oznacza ograniczanie Panu Bogu dostępu do siebie tylko do świąt i uroczystości, ta druga jest równoznaczna z pełnym przyzwoleniem na Boże działanie w nas. Kto choć raz doznał dotkliwego głodu, jadł będzie z apetytem. Co więcej, będzie usiłował najeść się na zapas. Stosowanie w tym względzie diet i ograniczeń doprowadzi do zaniku wiary i duchowego bankructwa. Słowo Boże wymaga pełnego zanurzenia, by nim nasiąknąć i przeniknąć.