Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Bóg nie zawsze wspiera tylko kryształowo uczciwych. A bez Jego błogosławieństwa człowiekowi nic nie wychodzi jak trzeba.
Kiedy sługa Abrahama przybył po Rebekę, brat chętnie ją oddał, bo został hojnie obdarowany. Teraz też nie chce oddać córki za darmo. A że Jakub uciekając przed Ezawem pewnie nie zdążył wziąć ze sobą nic cennego, Laban nie miał oporów, by przyjąć w prezencie darmową pracę siostrzeńca-parobka. Prawda, dobra żona to skarb. Daje rodzinie dzieci i swoją nieocenioną pracę. Ale płacić ojcu odszkodowanie za zabranie córki z domu to chyba przesada. Przynajmniej jak na dzisiejsze standardy.
Zwyczaj ponad wszystko
Miała być Rachela, ale gdy Jakub rano się obudził, stwierdził, że obok niego jest smutna Lea. Bo – jak tłumaczył Laban – taka tradycja, że najpierw wychodzi za mąż starsza. Dość wyraźnie to pokazuje, że nie o odszkodowanie za zabranie pracowitych córek Labanowi chodziło. Nie miał nic przeciwko wypchnięciu obu z domu, bo przecież pewnie – w jego kalkulacjach – ich utrzymanie wychodziło drożej niż niewolnic czy sług. Ale dobry i darmowy pracownik Jakub to był prawdziwy skarb. Zwłaszcza że zgodnie z obietnicą, Bóg błogosławił Jakubowi w jego poczynaniach.
Tak Jakub stał się mężem nie tylko Racheli, ale zyskał mały harem. Dwie siostry i ich niewolnice. Wszystkie cztery dały mu sporo dzieci. Bo przecież i dzieci niewolnic – zgodnie z tamtymi obyczajami – były jakoś dziećmi ich właścicielek. Tak wskutek knowań Labana i trzymania się – jak na dzisiejsze czasy – niezbyt moralnych zwyczajów, niespostrzeżenie zaczęła się spełniać Boża obietnica, dana Abrahamowi: Twoje potomstwo będzie jak piasek na brzegu morza.
Jest jednak w zwyczaju tamtych czasów jeden piękny rys: traktowanie dzieci jak skarbu. Nie ma mowy o żadnej antykoncepcji. Wręcz przeciwnie, Rachela boleje nad swą niepłodnością. Traktuje jako hańbę. A gdy nadarza się okazja, za mający jej przywrócić płodność krzew mandragory oddaje swojego ukochanego na kilka dni siostrze. I ciesząc się z syna Józefa ma nadzieję, że to nie ostatnie jej dziecko.
Kto kogo przechytrzy?
Pstre, nakrapiane i czarne. Tylko takich sztuk hodowlanych zwierząt zażądał jako zapłaty za 14 lat służby Jakub. Służby dzięki Bożemu błogosławieństwu niezwykle owocnej. A że chodziło też o majątek dwóch córek Labana, mogło mu się wydawać, że tym razem zaniecha on swoich sztuczek. Nic z tego. I tym razem Laban chciał być mądrzejszy. I zanim Jakub zdołał wybrać ze stada swoje sztuki, teść już dał je swoim synom. Zięć nie pozostał mu dłużny. Posługując się jakąś dziwaczną z perspektywy dzisiejszej wiedzy praktyką, sprawił, że i tak wyszedł na swoje. Ciągle bowiem był z nim Bóg. Tak jak obiecał, swoim błogosławieństwem wspierał wszystkie wysiłki Jakuba. Także te niezbyt uczciwe.
Może nie zawsze Bóg wspiera tylko kryształowo uczciwych. Ale faktem pozostaje, że bez Jego błogosławieństwa człowiekowi nic nie wychodzi jak trzeba. Nie zawsze to błogosławieństwo przekłada się na bogactwo. Czasem przychodzi także bieda i cierpienie. Jest jednak w życiu takiego człowieka coś, co pozwala wierzyć w szczęśliwy koniec wszystkich problemów. Zaprawdę szczęśliwi ubodzy, smutni, cisi, szukający sprawiedliwości, miłosierni czy pokój czyniący, gdy towarzyszy im Boża opieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |