To jedna z najważniejszych kart Biblii, a zarazem najważniejszych kart historii. "Na początku stworzył Bóg…". Jeśli wiem, skąd przychodzę, to wiem również, kim jestem i dokąd idę.
„Obraz i podobieństwo” – napisano tomy na temat tego wyrażenia. Te dwa pojęcia w języku hebrajskim sugerują, że coś jest bardzo podobne, ale jednak różne. Człowiek, nawet ten najbardziej mizerny, kryje w sobie coś z Bożego dobra i piękna. Chodzi tu jeszcze o coś więcej. W kolejnych wersetach mowa jest o stworzeniu mężczyzny i kobiety, i wtedy znowu powtarza się wyrażenie „na obraz Boży”. Czyli człowiek niesie w sobie Boży obraz jako mężczyzna i kobieta. W kolejnym zdaniu mowa jest o tym, że Bóg im obojgu błogosławi, daje im polecenie przekazywania życia i czynienia sobie ziemi poddaną. Tak więc miłość małżeńska i zdolność przekazywania życia kryje w sobie odbicie miłości i kreatywności samego Boga. Idąc jeszcze głębiej, można powiedzieć, że ludzka zdolność do miłości jest najbardziej Boską cechą człowieka.
Polecenie „czynienia sobie ziemi poddaną” oraz „panowania” nad światem wskazuje na wyjątkową pozycję człowieka. Przyroda nie jest jednak dana człowiekowi na własność, ale raczej w dzierżawę. W Rdz 2,15 mowa jest o tym, że świat jest Bożym ogrodem, który człowiek ma „uprawiać i doglądać”. To właśnie pamięć o Stwórcy chroni człowieka przed staniem się tyranem czy despotą wobec przyrody. To sprawa szczególnie aktualna dziś wobec wielu ekologicznych zagrożeń.
Nie można świata traktować jako terenu do bezwzględnego wykorzystania. Człowiek, owszem, ma panować nad światem, ale na „podobieństwo” Boga, czyli z miłością i odpowiedzialnością. Z drugiej strony jesteśmy dziś świadkami nowej sakralizacji przyrody, czyli nawrotu do pogaństwa (w nurtach New Age lub w skrajnych ideologiach ekologicznych). Przed tą skrajnością także przestrzega biblijny opis stworzenia. Światu możemy dobrze służyć tylko wtedy, kiedy przyjmujemy go wedle wskazówek, które daje nam słowo Boże. Człowiek może być sensownie „kreatywny”, kiedy pozostaje w jedności z Kreatorem.
Bez szabatu nie da się żyć
Biblijny opis stworzenia posługuje się mową symboliczną, która kryje w sobie wiele znaczeń niedostrzegalnych przy pobieżnej lekturze. Zwrot „Bóg rzekł” pojawia się 10 razy. To aluzja do dziesięciu przykazań. Jest tu ukryta sugestia, że Dekalog jest echem stworzenia, że to podstawowe prawo moralne nie jest ograniczeniem wolności człowieka, ale jest wpisane w samą logikę świata, leży u jego podstaw.
Główną liczbą w całej opowieści jest siedem. Po sześciu dniach stworzenia pojawia się dzień siódmy, czyli szabat. Benedykt XVI: „Stworzenie zmierza do szabatu, który jest znakiem przymierza między Bogiem i człowiekiem. Stworzenie jest tak skonstruowane, że skierowane jest ku godzinie adoracji. Spełnia się, wypełnia swoje przeznaczenie, jeśli wciąż na nowo jest przeżywane w odniesieniu do adoracji. Nie jest to wyraz egzaltowanej pobożności, lecz czyste, trzeźwe zastosowanie opowieści o stworzeniu i jej przesłania do naszego życia”.
Aby w pełni zrozumieć przesłanie owych siedmiu dni stworzenia, trzeba sięgnąć do judaistycznej teologii szabatu. Świętowanie szabatu jest przywołaniem pamięci o Bogu, jest powrotem do źródła, jest leczeniem z pychy, która każe nam wierzyć, że wszystko zależy tylko od nas. Jest czasem odpoczynku, czyli uwolnieniem się z niewoli działania, wydajności, skuteczności. Jest dniem życia, uwielbienia, spotkania, zachwytu. Jest przypomnieniem, że człowiek nie jest zwierzęciem pociągowym. Bez tego świętego rytmu życia nie da się żyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |