Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Bóg objawił się w historii Izraela, pozostawiając ludziom największe przykazanie: „Będziesz kochał”.
Takiego Boga poznajemy dzięki Chrystusowi. On jest Kimś, kto kocha z całą pasją właściwą prawdziwej miłości. Tę miłość zobaczyliśmy w krzyżu Chrystusa: jest to miłość, która kocha, nie odbierając nikomu wolności. Nawet więcej: biorąc na siebie skutki zdradzonej ludzkiej wolności. To miłość, która ściąga na siebie wszystkie plugastwa, akty przemocy, kłamstwa i hipokryzje ludzi; która daje się ukrzyżować w miejsce przestępcy. Odpłaca dobrem za złe, przebacza grzesznikowi, niczego nie wymagając. By podźwignąć człowieka, ofiarował siebie.
Ludzie w różny sposób wyobrażają sobie Pana Boga. Bóg „po grecku” to ktoś, kto porusza świat i przyciąga wszystko ku sobie. Lecz może być jedynie kochany i podziwiany, sam nie kocha. Bóg deistów to ktoś, kto po stworzeniu świata wycofał się w niedostępną wieczność i nie przejawia żadnego zainteresowania ludzkimi sprawami. Tymczasem apostoł Paweł rozwiewa wszelkie wątpliwości: nie przychodzę, by „błyszczeć słowem i mądrością” i by „uwodzić was przekonywaniem”. Staję przed wami „w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem”, ponieważ „postanowiłem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”.
Mamy wielu kaznodziejów, profesjonalistów od wywierania wpływu i robienia wrażenia, lwów salonowych i telewizyjne bestie. Najczęściej takich szukają marzyciele sukcesu na rzecz Pana Boga. Opowiadano mi o trudach ewangelizowania w zsekularyzowanych dzielnicach europejskich osiedli, zamieszkanych przez postnowoczesnych pogan i emigrantów. Tam wyruszają na misję, wraz z odważnymi kapłanami, rodziny z dziećmi. Nie odnoszą sukcesów, nie zdobywają tłumów. Pewnego razu zaproszono na spotkanie kilkunastu mieszkańców podwiedeńskiego blokowiska. Swoje świadectwo zaczęła opowiadać kobieta. Zupełnie jej nie szło. Po niej podjął próbę jej mąż. Nie dał sobie rady z tremą. W końcu podniósł się ksiądz i „uratował sytuację”. Palnął przepisową konferencję. Na koniec ktoś ze słuchaczy wstał i podziękował tamtej małżeńskiej parze.
„Chociaż niczego nam nie powiedzieliście – rzekł – to jednak przekazaliście nam wiele. Zobaczyliśmy, że dla tego waszego Jezusa, którego głosicie, jesteście gotowi stracić twarz i wyjść na głupków. To nas najbardziej przekonuje”. Być może właśnie dlatego w wielu tradycyjnych kościołach naprzeciw ambony wieszano wyrazisty krucyfiks. By nigdy nie stracić sprzed oczu Tego, którego winniśmy przepowiadać – Chrystusa ukrzyżowanego!