Wszystko, co znajdujemy w Ewangelii o Maryi, można rozumieć we właściwym sensie biblijnym jako odnoszące się do tajemnicy Kościoła.
W jakimś momencie w ciągu ostatnich kilkuset lat w umysłach wielu wiernych wystąpiło dziwne rozdzielenie tego, co nierozłączne. W jakiś sposób Kościół i Matka Boża znalazły się w naszych głowach na oddzielnych stronach. Owszem, mogą się one częściowo pokrywać, skoro i do Kościoła, i do Maryi odnosimy się jako do „matki”, ale poza tym Kościół jest monolityczny i ekspansywny, a Maryja powinna trafić do bocznych kaplic czy różańca odmawianego po mszy, czyż nie? Trudno jest dokładnie określić, jak powstał ten podział, choć prawdopodobnie w dużej mierze wiąże się on z reformacją i późniejszym usuwaniem Maryi z przestrzeni teologii. Nietrudno jednak dostrzec liczne dowody, że rozdzielenie Maryi i Kościoła zawiera poważne błędy.
Od samego początku Kościoła „Maryja i Kościół są postrzegani jako jedno, gdyż Kościół został zapoczątkowany w Jej łonie i z Jej dziewiczej ziemi rozkwitło królestwo Boże”. Już od pierwszych dni Maryja była pojmowana jako „typ lub symbol Kościoła i dlatego wszystko, co znajdujemy w Ewangelii o Maryi, można rozumieć we właściwym sensie biblijnym jako odnoszące się do tajemnicy Kościoła”.
Maryja jest wzorem uczniostwa i eschatologicznym wypełnieniem tego, co ma nadejść:
W Niej Kościół podziwia i wysławia wspaniały owoc Odkupienia i jakby w przeczystym obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie i spodziewa się być.
A więc zarówno ukazuje nam, jak naśladować Jej Syna, jak i daje poznać, co czyni Chrystus za pośrednictwem Kościoła – mianowicie udoskonala nas do uczestniczenia w Jego miłości przez całą wieczność w niebie.
To nakładanie się na siebie Kościoła i Maryi uwidoczni się wyraźniej, kiedy spojrzymy na cechy Maryi zastosowane do Kościoła: wolna od zmazy, wolna od grzechu, matka – Maryja jest Dziewicą, która stała się Kościołem, i o zjawisku tym mówi zarówno Kościół zachodni, jak i wschodni. Konstytucja Lumen gentium wyjaśnia:
I oto Kościół, rozważając Jej tajemniczą świętość i naśladując Jej miłość oraz spełniając wiernie wolę Ojca, dzięki przyjmowanemu z wiarą słowu Bożemu sam także staje się matką: przez przepowiadanie bowiem i chrzest rodzi do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych. I on także jest dziewicą, która nieskazitelnie i w czystości dochowuje wiary danej Oblubieńcowi, a naśladując Matkę Pana swego, mocą Ducha Świętego zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieję i szczerą miłość.
Kiedy większość z nas myśli o Kościele, to mamy na myśli bazylikę św. Piotra, Watykan oraz papieża i kapłanów. Elementy te ucieleśniają Piotrowy model Kościoła. Istnieje też jednak element maryjny – o równie zasadniczym znaczeniu – który nie rywalizuje z elementem Piotrowym, lecz stanowi jego dopełnienie. W rzeczywistości, ze względu na oblubieńczą relację między Maryją a Duchem Świętym „wymiar maryjny udziela «ducha», w którym każdy papież wypełnia swoją konkretną posługę wobec Kościoła w jego wymiarze Piotrowym”. Papież Jan Paweł II powiedział o tych dwóch wymiarach w Kościele: „Niepokalana poprzedza wszystkich, a więc także samego Piotra i Apostołów”. Jak stwierdził, wymiar Piotrowy „zakłada Kościół żyjący wymiarem maryjnym. Wymiar maryjny kształtuje niezbędne podłoże, bez którego wymiar Piotrowy Kościoła będzie bezskuteczny i ograniczony w swojej płodności”. To z tego powodu Kościół tak mocno kuleje, kiedy zaniedbujemy Maryję i maryjny wymiar Kościoła. Wymiar maryjny jest zasadniczy.
Związek między dwoma wymiarami Kościoła – kontynuuje polski papież – maryjnym i Piotrowym jest głęboki i komplementarny. Dzieje się tak, chociaż wymiar maryjny jest uprzedni nie tylko w planie Bożym, lecz także w czasie, jak również najwznioślejszy i przewyższający inne, bogatszy w implikacje osobiste i wspólnotowe dla indywidualnych powołań w Kościele.
Papież Leon XIII, a po nim papież Paweł VI ogłosili Maryję „Matką Kościoła”. W ten sposób wyraźnie ukazali coś, co w Kościele jest wiadome od samego początku. A ze względu na tę nierozłączną relację między Maryją a Kościołem nie da się kochać jednego, a drugiego nie. Jak spostrzegł św. Chromacjusz z Akwilei, „Kościół zgromadził się […] w górnych pomieszczeniach [Wieczernika] z Maryją, która była Matką Jezusa, i z Jego braćmi. Nie może przeto nazywać się Kościołem, jeśliby tam nie było Maryi, Matki Pana, z Jego braćmi”.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Opcja Maryi. Boża odpowiedź na kryzys cywilizacji". Autorka: Carrie Gress. Wydawnictwo: Esprit.