„Nauczycielu dobry…”. Kto jest dziś dobrym nauczycielem? Do kogo przychodzimy z najważniejszymi pytaniami, o ile takie pytania jeszcze sobie stawiamy?
1. Czy przychodzimy do Jezusa, do Kościoła, szukając ostatecznego sensu życia? Kto jest dla mnie autorytetem, kogo się radzę w chwilach próby, gdzie szukam mądrości? Dlaczego tak trudno dziś znaleźć nauczycieli sensownego, dobrego życia? Czy nie dajemy się wodzić za nos mediom, internetowi, smartfonowym elektronicznym „przewodnikom”, którzy chcą zrobić z nas maszynkę do kupowania? Czy stawiamy sobie pytanie o życie wieczne? Jesteśmy tak bardzo skoncentrowani na doczesności, na trosce o przedłużenie obecnego życia, że wieczność wydaje się czymś abstrakcyjnym, odległym, nierealnym. O co chciałbym zapytać Jezusa?
2. W kontekście współczesnego kryzysu Kościoła pojawiają się pytania z nieco innej perspektywy. Czy Kościół nie dezerteruje dziś z roli nauczyciela? Czy pozostaje nadal mater et magistra? Słyszymy dziś nawoływanie do wsłuchiwania się w ludzi, w ich pytania i problemy, w młodzież, w niewierzących, w innowierców. Owszem, słuchanie ludzi jest ważne, ale można odnieść wrażenie, że chcemy stworzyć taki Kościół, który będzie odpowiadał ludzkim oczekiwaniom i marzeniom. Niepostrzeżenie odwracają się role. Dobry nauczyciel szanuje uczniów, ale to on ich prowadzi. Nie daje się prowadzić uczniom, bo oni sami nie wiedzą, czego chcą. Odpowiedź Jezusa spowodowała, że jego rozmówca odszedł zasmucony. Prawda bywa wymagająca, zmusza do zmiany życia, do nawrócenia. Nie zawsze musi być miło, ale zawsze powinno być prawdziwie. Czyli nie tylko szczerze, ale w wierności prawdzie. Prawda nie pochodzi od nas, my jej nie tworzymy, ale ją odkrywamy.
3. Jezus jak dobry pedagog stopniuje swoją odpowiedź. Nauczyciel najpierw przypomina Dekalog, czyli moralny elementarz. Bez poszanowania fundamentalnych zasad moralnych niczego się nie zbuduje w życiu doczesnym ani nie dojdzie się do szczęśliwej wieczności. Potem jest spojrzenie pełne miłości. To także ważny element odpowiedzi. Dobry nauczyciel, rodzic, wychowawca czy ksiądz wie, że nie można stawiać wymagań bez miłości. Warunkiem przyjęcia zasad jest więź, zaufanie. Dopiero na końcu pojawia się najtrudniejsze wezwanie – „sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim i chodź za Mną”. Każdy z nas ma jakiś rodzaj uwięzienia, jakąś niewolę, która blokuje mu drogę do bliskości z Jezusem. Bogactwo samo w sobie nie jest złe. Bogactwo jest po to, aby je rozdawać. I nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale także o nasze talenty, zdolności, o duchowy potencjał. Aby żyć, siebie samego trzeba dać. Logikę szukania siebie musi zastąpić logika daru, dawania siebie innym bez kalkulacji. Tylko wtedy nasze życie staje się wieczne, bo tylko miłość jest silniejsza niż śmierć. •