Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na XXX niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Kiedy podejmujemy refleksję nad swoim życiem, co widzimy? W naszych rozmowach o życiu i o tym, co się w nim dzieje, często narzekamy. Okazuje się, że bardziej widzimy to, czego nie mamy, zamiast cieszyć się z tego, co już posiadamy. Bardziej czegoś pragniemy i frustrujemy się z powodu pewnych braków, zamiast z radością opowiadać o tym, co mamy, co się udało, co zawdzięczamy Bogu. Może właśnie dlatego wielu łatwiej o modlitwę prośby, aniżeli wdzięczności i uwielbienia, bo przecież cały czas czegoś brakuje, cały czas czegoś jeszcze za mało, bo przecież szczęście jest w tym, czego chcę, a tu i teraz tego nie mam. O co bym poprosił, gdybym usłyszał pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?”
Transmisja Mszy św. w XXX niedzielę zwykłą
Żebrak spod Jerycha usłyszał pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Niewidomy Bartymeusz był żebrakiem, bo taki był los kalek. Nie pozostało mu nic innego, jak żebrać. Ewangelista opisuje, że siedział na skraju drogi - to tak, jakby na marginesie życia i ludzkiej godności. Bartymeusz wołał do Jezusa „Synu Dawida”, a to znaczy, że wierzył w obecność Mesjasza. Może właśnie ta głęboka wiara, że Syn Boży przechodzi tuż obok sprawiła, że nie dał się uciszyć tym, którzy tego od niego żądali.
„Co chcesz, abym ci uczynił?”. W niejednym fragmencie Ewangelii czytamy, że Jezus znał ludzkie myśli, wiedział, jakie ktoś ma zamiary. Natomiast tutaj Jezus otwarcie pyta o to, czego pragnie. Często nie jest pewne, czego tak naprawdę pragnie człowiek. Ludzie marzą o czymś, pragną czegoś, a tak naprawdę dobrze jest im w swoim świecie. Ktoś może ciągle opowiadać przyjaciołom o swojej trudnej sytuacji, a kiedy chcą problem rozwiązać, nie chce przyjąć pomocnej ręki. Okazuje się, że taka osoba tak naprawdę dobrze się czuje w swym nieszczęściu, wciąż ma nad czym się użalać, a inni będą się ciągle litować. Może to być sposób na życie, na przetrwanie zwłaszcza w sytuacji, kiedy pod tym się kryje inny, poważny problem. Nieszczęśliwe życie może stać się sposobem na życie. Pomocna ręka, która chce wszystko zmienić, tak naprawdę burzy życie, staje się zagrożeniem.
Żebrak usłyszał pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. O co mógł prosić niewidomy Bartymeusz? Mógł prosić, żeby przechodnie więcej mu dawali, żeby inni mu nie dokuczali, żeby mu nikt nie kradł tego, co już ma, żeby dostał lepszy płaszcz, żeby udało mu się wyżebrać chleb… On o to nie poprosił. Jeżeli dzisiaj chcemy postawić się w miejsce Bartymeusza jako ci, którzy pragną cudu w swoim życiu, którzy mogą o coś Jezusa poprosić, którzy słyszą pytanie: „Co chcesz, abym ci uczynił?”, to czy nie zawstydzamy się myśląc o swoich potrzebach? On o to nie poprosił.
Bartymeusz rzekł: „Panie, abym przejrzał”. Wcześniej rzucił płaszcz – wszystko, co posiadał i podbiegł do Jezusa i poprosił o to, żeby w jego życiu wszystko się zmieniło. Bartymeusz miał wielkie pragnienia. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że straci wszystko, co go do tej pory trzymało przy życiu – nikt już mu nic nie da. Zerwie ze sposobem życia, który był jego codziennością może od dzieciństwa. Tak właśnie się stało. Poprosił Jezusa o wywrócenie całego swojego życia do góry nogami.
Uzdrowiony nie pobiegł do nikogo innego, ale jak pisze Ewangelista, poszedł za Jezusem. Poszedł już nie poboczem, tak jak chodzili odrzuceni przez społeczeństwo, ale drogą. Liturgia eucharystyczna dzisiejszej niedzieli jest dobrą okazją, żeby słysząc pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?”, podjąć refleksje nad swoimi pragnieniami. Czym one są? Co się w nich kryje? Na czym tak naprawdę zależy mi w tym życiu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |