Okres zwykły

ks. Adam Sekściński

publikacja 11.05.2005 10:39


• Niepojęty :.
• Królestwo :.
• Wbrew oczekiwaniom :.
• Trzej kandydaci :.
• W drodze do Jerycha :.
• Życie w namiocie :.
• Prawo gościnności :.
• Uprawa zbóż :.
• Podział czasu :.
• Potomstwo :.
• Podróże, drogi i szlaki :.
• Etyka interesów :.
• Śmierć i co dalej? :.
• Modlitwa :.
• Amalekici :.
• Czasy Machabeuszy :.
• Czasy przyszłe :.


CAŁOŚĆ

Niepojęty
 

Ostatnia niedziela była dniem, w którym cały Kościół obchodził Uroczystość Trójcy Świętej. Tajemnica ta – o Jednym Bogu w trzech Osobach – przekracza możliwości ludzkiego umysłu. Jednakże, kiedy spojrzymy na korzenie naszej wiary, wówczas widać, że od samego początku Bóg objawiający się ludziom daleko wykraczał poza to, do czego mogliby dojść własnym rozumem.

Jak bowiem wytłumaczyć Jahwe – Boga Izraela, wyzywającego prawa, którymi, zgodnie z zasadami nauki, kierują się religie?
Postęp w dziedzinie historii porównawczej religii, który dokonał się na przestrzeni ostatnich dwóch wieków wykazał, jak bardzo zagadkowe jest pochodzenie wiary żydowskiej.
Wszystkie starożytne religie, zarówno śródziemnomorskie i wschodnie, jak i amerykańskie, australijskie czy afrykańskie, opierają się na politeizmie. Dlaczego więc od początku swoich dziejów, mimo widocznych wpływów i zapożyczeń z kultur i religii starożytnego Wschodu, Izraelita nie zaludnia nieba mnóstwem bogów, lecz - wbrew powszechnie panującym wokół wierzeniom – głosi, że istnieje tylko Jeden, Jedyny?

Już Tacyt wyrażał zdziwienie ówczesnego świata pisząc:

„Mojżesz ukształtował naród, który trwa dotąd, nadając mu obrzędy nie tylko nowe, ale sprzeczne z tymi, jakie miały wszystkie inne narody.”

Również i dzisiaj owo zdumienie pozostaje aktualne. Znany historyk Y. Kaufmann w napisanym przez siebie w 1968 roku ośmiotomowym dziele uzasadnia, że „monoteizm hebrajski nadal pozostaje zjawiskiem, które wymyka się zjawiskom badaczy. Wraz z nim stajemy na progu jednej z największych tajemnic historii”.

Nie tylko sam fakt „ilości” jest w monoteizmie izraelskim niewytłumaczalny, ale również - i przede wszystkim - „jakości”. Otóż w religiach starożytnych bóg jest lokalny – dla danego narodu czy miasta, nigdy zaś – w przeciwieństwie do Jahwe – powszechny, dla wszystkiego, co istnieje. Oprócz tego Bóg Izraela jest nie tylko „jedyny” i „powszechny”, ale także „etyczny”. Jest Bogiem „moralnym”, który troszczy się o świętość i sprawiedliwość. Dlatego właśnie wezwanie, aby ludzie byli święci, oparte jest na świętości Boga:

„Dalej Pan powiedział do Mojżesza: Mów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19,1)

Takie wymaganie i taki obraz Boga jest czymś niespotykanym wśród wszystkich starożytnych koncepcji boskości. Bogowie starożytni posiadali cechy ludzkie, zarówno ich wady, jak i cnoty: udzielali łask lub gniewali się pod wpływem własnego kaprysu. Tymczasem Bóg Izraelitów – i to nie tylko arystokratów czy intelektualistów, ale całego narodu – był zupełnie odmienny: jedyny, powszechny, święty i sprawiedliwy.
Dla antycznych religii świat pełen był duchów, niebezpiecznych demonów i sił magicznych. Nawet w Babilonie, kolebce mądrości i nauki całego Wschodu, księżyc i gwiazdy były istotami boskimi. Tymczasem dla tego zbiorowiska prymitywnych, nieokrzesanych plemion nomadów zarówno ciała niebieskie, jak i wszystko inne było jedynie stworzeniem istniejącym zgodnie z wolą Boga. Poza tym jedynie w religii hebrajskiej człowiek jest „współpracownikiem” Boga w stwarzaniu świata.
Można powiedzieć, że Izrael wyzywa wszystkie prawa, które zgodnie z zasadami naukowymi powinny kierować ewolucją religii.
Nie tylko monoteizm zatem jest zaskakujący, lecz również fakt, iż Bóg Hebrajczyków był niezmienny. Nauka bowiem, opierając się na obserwacjach rozwoju wszystkich innych religii stwierdza, że wraz ze zmianą warunków życia zmienia się również kult. Kiedy jednak Izraelici przestają być nomadami i zaczynają prowadzić osiadły tryb życia nie zmienia się ani ich religia, ani obraz Boga. Podobnie dzieje się i później – kiedy zakładają swoje królestwo. W odróżnieniu od innych narodów nie zakładają religii państwowej, a Bóg nie jest uosobieniem władzy królewskiej, nie mówi i nie działa tak, jak tego chce władza polityczna.

Wszystkie te fakty są niepojęte, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że otaczające Izrael narody przewyższają go we wszystkich pozostałych dziedzinach: sztuce, filozofii, prawie, technice.
Pomijając Pismo Święte i opierając się jedynie na odkryciach archeologicznych obraz narodu izraelskiego byłby bardzo prymitywny: nędzna produkcja artystyczna, architektoniczna i rękodzielnicza; bardzo skromny rozwój kulturalny, społeczny, polityczny – w porównaniu z narodami ościennymi.

Studia porównawcze ukazują, że tak surowy monoteizm i taka koncepcja bóstwa zawsze jest wynikiem długiego procesu rozwojowego. Zawsze – za wyjątkiem religii Hebrajczyków, którzy doszli do tego nagle i bez wyraźnej przyczyny – poza tą, o której mówi Pismo Święte: że to nie oni wymyślili swojego Boga, ani Go nie wybrali, lecz to On ich wybrał i im się objawił.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Królestwo
 

”To mówi Pan, Bóg Izraela: Ja namaściłem cię na króla nad Izraelem…” (2 Sm 12,7)

Jak doszło do powstania królestwa w Izraelu?

Synowie Samuela, którego autorytet miał charakter bardziej religijny niż polityczny, okazali się niegodnymi następstwa i lud ich nie chciał. Tymczasem Izraelitom groziło poważne niebezpieczeństwo ze strony Filistynów. Stąd zrodziła się myśl o ustanowieniu króla, który zjednoczyłby lud przeciwko nieprzyjaciołom.

Pismo Święte podaje dwie tradycje odnoszące się do powstania instytucji monarchii:


Tradycja antymonarchiczna (1 Sm 8; 10,17-24; 12)

Lud domagał się króla, gdyż Samuel był już stary, a jego synowie nie postępowali tak jak on. Mimo że Samuel ostrzegał naród przed konsekwencjami wynikającymi z ustanowienia króla, Izraelici nie zmienili zdania. Bóg więc nakazał Samuelowi spełnić prośbę Izraelitów. Wyboru króla dokonano w Mispa drogą losowania – został nim Saul, syn Kisza. Po tym wyborze Samuel wycofał się z życia publicznego.
Tradycja ta ukazuje, że domaganie się monarchii było poważnym błędem (gdyż było wyrazem braku zaufania do Boga i Jego opieki nad Narodem Wybranym), a znakiem tego był między innymi fakt, iż Jahwe zesłał w czasie żniw grzmoty i ulewny deszcz.
Takie patrzenie wynika być może z faktu, że tradycja ta jest dosyć późna i zapewne odzwierciedla smutne doświadczenia upadku monarchii.


Tradycja monarchiczna (1 Sm 9; 10,1-16; 11)

Samuel (przedstawiany raczej jako „widzący”, a nie sędzia) spotyka przypadkowo Saula, o którego przybyciu Bóg wcześniej mu zapowiedział i wyznaczył go na króla. Namaszczenie zostaje dokonane potajemnie.
Tradycja ta ukazuje charyzmatyczną naturę urzędu królewskiego – to Bóg wybiera króla, udziela mu swego Ducha, dzięki któremu może dokonywać wielkich czynów.
Monarchia ma tutaj wydźwięk narodowy – wszystkie plemiona uznają trwałą władzę nadaną wybranemu królowi. Inaczej było u Kananejczyków u których występują miasta-państwa, czy też Filistynów z ich „tyranami”. Królestwo Izraela wzorowane jest raczej na aramejskich królestwach Syrii oraz królestwach Domu, Amonu i Moabu. Nie jest to jednak imitacja czy wierne naśladownictwo, lecz raczej równoległy proces rozwoju ludów sobie pokrewnych – zarówno poprzez rasę jak i poprzez fakt krótkiego czasu, który upłynął od osiedlenia się.


Ustanowienie monarchii było dla Izraelitów również wyzwaniem na płaszczyźnie religijnej. W takim momencie można zaobserwować u innych narodów powstanie religii państwowej, w której bogowie stanowią uosobienie władzy królewskiej, są istotami mówiącymi i działającymi tak, jak tego chce władza polityczna – wzmacniana poprzez strach wobec sacrum.
Tymczasem w Izraelu dzieje się coś wręcz przeciwnego: to właśnie królestwo jest dziełem Boga. To On jest Panem, a nie sługą państwa. Dlatego właśnie wiara w Niego przetrwała upadek organizacji państwowej. Po utracie niepodległości Izrael, otoczony obcymi narodami, żyje czystą nadzieją oraz wiarą w swego „Boga żywego”, „Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba”. I każdego dnia od niepamiętnych czasów historii aż po nasze dni powtarza swoją modlitwę: „Słuchaj Izraelu, wieczny jest nasz Bóg, wieczny jest Bóg Jedyny.”

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Wbrew oczekiwaniom
 

Jezus mówił:

„Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.” (Łk 9, 22)

Niektórzy krytycy twierdzą, że Ewangelie, a zwłaszcza fragmenty dotyczące Męki i Śmierci Jezusa zostały napisane na podstawie proroctw w Starym Testamencie. Autorzy poskładali owe starożytne przepowiednie i dopasowali kawałek po kawałku. Nie było to zbyt trudne, ponieważ w samym tylko Starym Testamencie, nie licząc pozostałej literatury żydowskiej, znajduje się ponad trzysta fragmentów mówiących o mającej nadejść tajemniczej osobie, opisujących jej cechy oraz szczegóły z jej życia.
Głównymi i podstawowymi fragmentami Starego Testamentu, które wskazuje się jako inspirację opisu Męki i Śmierci Jezusa są cztery pieśni Izajasza o cierpiącym Słudze Jahwe. Rzeczywiście znaleźć tam można wiele podobieństw do tego, czego doświadczył Chrystus. Jednakże nigdy Żydzi ani przed ani w czasach Jezusa nie uważał tych pieśni za zapowiedzi mesjańskie. Dopiero św. Paweł, a za nim również pierwsi chrześcijanie w taki sposób je interpretują. Wcześniej ów Sługa Jahwe postrzegany był jako istota zbiorowa – cały naród Izraela, który cierpi na skutek wygnania.

Nawet Apostołowie z Piotrem na czele, zakorzenieni przecież w starotestamentalnej tradycji, nie rozumieli Jezusa:

„I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.” (Mk 8, 31-33)

Dlatego tłumaczył im po swoim Zmartwychwstaniu:

„Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie (Łk 24, 44-46)

Tutaj jednak rodzi się pytanie: Czy jednak rzeczywiście znajduje się tam taki zapis? Przeglądając Stary Testament nigdzie nie znajdujemy takiej zapowiedzi dotyczącej Mesjasza. Wszystkie proroctwa można różnie interpretować i dopiero wypowiedź Jezusa dostarcza informacji, która interpretacja jest właściwa. Bez niej Mesjasz pojmowany był jako wyzwoliciel, rewolucjonista, król, którego udziałem będzie chwała i panowanie. Dlatego właśnie tak rozczarowani i zawiedzeni byli uczniowie zdążający do Emaus. Dopiero Jezus musiał im wyjaśnić, co tak naprawdę oznaczały proroctwa mesjańskie:

„Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.” (Łk 24, 25-27)

Ewangelie nie są więc powieleniem zapowiedzi mesjańskich – przynajmniej nie tych, które ówcześnie za takie były uznawane. Wskazują natomiast – na podstawie wydarzeń, które się dokonały – te zapowiedzi Chrystusa w Starym Testamencie, o których nikt nie myślał, że są proroctwami.
Mesjasz przedstawiony przez Ewangelistów: uwięziony, opuszczony przez swoich uczniów, bezsilny, stracony w haniebny sposób przez ukrzyżowanie – nie tylko nie był zgodny z tradycją żydowską, lecz wręcz nie do przyjęcia i pogodzenia z ówczesnymi wyobrażeniami oraz oczekiwaniami.
Dostrzegali to nawet przeciwnicy chrześcijaństwa. Około roku 270 Porfiriusz w swoich księgach „Przeciw chrześcijanom” oskarża ich o to, że zdradzili judaizm gdyż nie ma w nim mowy o tym, że Mesjasz miał być ukrzyżowany.

Tak więc okazuje się, że jest dokładnie odwrotnie niż w stawianym zarzucie: to nie proroctwa były źródłem i „materiałem wyjściowym” dla Ewangelistów, ale niejako pewnym „usprawiedliwieniem” i wytłumaczeniem wydarzeń, które były zupełnie odmienne od tych przewidywanych i oczekiwanych. To co spotkało Mesjasza jest tak bulwersujące, gorszące nawet, że szuka się uzasadnienia tego wszystkiego w starożytnych przepowiedniach.

Pozostaje zatem po raz kolejny stwierdzić, że jedynym logicznym wyjaśnieniem takiego przedstawienia Mesjasza przez autorów natchnionych były rzeczywiste wydarzenia historyczne, które byli zobowiązani, wbrew wszystkiemu, głosić całemu światu.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Trzej kandydaci
 

„A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz! Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. (Łk 9, 57-58)

W starożytności to uczniowie zazwyczaj sami wybierali sobie nauczyciela. Ten natomiast, jeśli był radykalny, miał skrajne poglądy i sam wyrzekł się dóbr materialnych – starał się na samym początku zniechęcić ucznia swoimi wymaganiami. Miało to na celu dokonanie pewnego rodzaju selekcji i wybranie jedynie tych, którzy są najbardziej wartościowi.
W Palestynie wielu Żydów było ludźmi biednymi, niewielu jednak pośród nich było bezdomnych. Tymczasem Jezus w swoim wyrzeczeniu posuwa się tak daleko, że rezygnuje nawet z posiadania domu, aby nie będąc przywiązanym do niczego co materialne, móc wędrować i głosić ludziom swoją naukę. Był zatem całkowicie zdany na gościnność i wsparcie ze strony innych.


„Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” (Łk 9, 59-60)

Pogrzebanie zmarłego ojca było jednym z najważniejszych obowiązków najstarszego syna. Dlatego też żądanie Jezusa, aby Jego wezwanie postawić ponad tym obowiązkiem było czymś niesłychanym i niespotykanym w Izraelu, niemalże herezją. Dla Izraelitów oddawanie czci ojcu i matce było jednym z najważniejszych przykazań tymczasem wezwanie Jezusa zdawało się prowadzić do złamania tego nakazu
W pierwszym okresie żałoby, czyli przez tydzień od śmierci członka rodziny, nikt z jego najbliższych raczej nie wychodziłby poza dom i nie nawiązywałby rozmowy z rabbim. Tak więc rozmowa ta odbyła się ponad tydzień po pierwszym pogrzebie – mającym miejsce zaraz po śmierci człowieka. Zgodnie z tradycją żydowską, po upływie roku od pierwszego pogrzebu, kiedy ciało uległo rozkładowi i pozostały jedynie same kości, syn zmarłego wracał do grobu i grzebał kości w specjalnej urnie. Następnie urnę umieszczano w specjalnej niszy grobowca. Zapewne zatem ów syn prosił Jezusa właśnie o ten rok zwłoki.


„Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” (Łk 61-62)

Ówcześni rolnicy stosowali pługi ręczne – wykonane z drewna ważyły niewiele, jedynie lemiesze miały żelazne. Podczas orki należało patrzeć prosto przed siebie, aby skiby wyorane przez pług układały się w linii prostej.
Eliasz spotkał Elizeusza kiedy ten również orał pole. Powołał go na ucznia jednakże pozwolił by Elizeusz najpierw pożegnał się ze swoją rodziną (1 Krl 19,19-21). Powołanie Jezusa jest więc bardziej radykalne od powołania Elizeusza przez Eliasza.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

W drodze do Jerycha
 

„Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko, że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli.” (Łk 10,30b)

Licząca dzisiaj 37 kilometrów droga z Jerozolimy do Jerycha dawnej była nieco krótsza (inne źródła podają, że wynosiła 27 kilometrów). Jerozolima położona jest ok. 1000 metrów wyżej niż Jerycho, dlatego też droga ta prawie cały czas biegnie w dół. Jerycho było miastem kapłańskim, mieszkali tam liczni słudzy świątyni – najprawdopodobniej także kapłan i lewita wymienieni w przypowieści, wracający zapewne do domów po swojej tygodniowej służbie.
Około 8 kilometrów za Jerozolimą okolica staje się pustynna, pełna wzgórz i niedostępnych wertepów. Od dawien dawna był to wymarzony teren dla napadów. Po dokonaniu ich zbójcy bardzo łatwo mogli uciec i ukryć się w niedostępnych kryjówkach, rozsianych gęsto po obu stronach drogi. Rzymianie umieszczali na drodze posterunki wojskowe, znaczniejsze osobistości eskortowali pod ochroną straży.
W czasach bizantyjskich i w okresie krucjat za schronienie i obronę służyła silna warownia Khan Hathrur oddalona 19 kilometrów od Jerozolimy, wybudowana, aby chronić podróżnych przed rabusiami. Do dzisiaj droga ta jest na tyle niebezpieczna, że stoją wzdłuż niej liczne posterunki policji.
Mimo dużego niebezpieczeństwa droga ta była bardzo uczęszczana, gdyż była jedyną, która wiodła ze stolicy i z dużej części Judei do gęsto zamieszkałej i urodzajnej równiny Jerycha oraz dalszych okolic za Jordanem.


”Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.” (Łk 10, 31-32)

Jerycho było miastem kapłańskim, mieszkali tam liczni słudzy świątyni – najprawdopodobniej także kapłan i lewita wymienieni w przypowieści, wracający do domów po służbie. Trudno stwierdzić, dlaczego minęli oni napadniętego człowieka. Jednym z powodów mogła być obawa przed rytualnym zanieczyszczeniem, spowodowanym dotknięciem zwłok. Mogli tak przypuszczać, skoro był „na pół umarły”. Kapłani winni bowiem wystrzegać się zwłaszcza nieczystości, wynikającej z kontaktu ze zwłokami. Faryzeusze sądzili, że nabywa się ją nawet wówczas, gdy cień dotknie ciała zmarłego. Wprawdzie zasady lewitów nie były tak surowe jak reguły kapłańskie, lecz również i lewita mógł się narazić na nieczystość rytualną. Wprawdzie skoro wracali już ze świątyni, zaciągnięcie nieczystości nie przeszkodziłoby im w wykonywaniu ich posługi, jednakże zasady były dla nich zasadami. Gdyby wiadomo było na pewno, że ów człowiek jeszcze żyje, wówczas zasada miłosierdzia miałaby pierwszeństwo – w takiej jednak sytuacji nie chcieli być może podejmować ryzyka.


„Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:” (Łk 10,33)

Samaria zarówno pod względem etnicznym, jak i religijnym, stanowiła rażący kontrast z leżącą obok Judeą. Samarytanie byli potomkami przesiedlonych tutaj przez władców Asyrii u schyłku VIII w. przed Chr. kolonistów azjatyckich, którzy zmieszali się z pozostałą tam najbiedniejszą ludnością izraelską.
Ich religia była po prostu bałwochwalstwem. Później, po oczyszczeniu się z tego, w IV w. przed Chrystusem posiadała już własną świątynię na górze Garizim. Dla Samarytan to było miejsce prawdziwego kultu Jahwe, a nie świątynia jerozolimska. Uważali się również za właściwych potomków dawnych patriarchów oraz spadkobierców ich wiary. Dlatego właśnie tak silna i stała była niechęć, czy niekiedy wręcz nienawiść, między Żydami a Samarytanami – nawet dzisiaj można ją zaobserwować wśród resztek Samarytan, mieszkających u podnóża góry Garizim


„podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.” (Łk 10,34)

W ówczesnych czasach tak właśnie opatrywano rany: dla dezynfekcji przemywano je winem, dla złagodzenia bólu polewano oliwą, a następnie owijano bandażem – w tym wypadku prowizorycznym. Na ślad tego napotykamy u Izajasza w 6 wierszu pierwszego rozdziału.

Podróżowanie na zwierzęciu, zapewne jucznym, sugeruje, że był to człowiek zamożny, być może kupiec, który podróżował w okolice Jerycha po towar i dlatego miał za niedługo wracać.

Nazwa „gospoda” może wprowadzić w błąd współczesnych czytelników z naszego kręgu kulturowego. Tymczasem wówczas była ona podobna do dzisiejszego „khan”, „karawanseraj” w Palestynie. Był to otoczony murem niewielki plac pod gołym niebem. Wewnątrz tego muru, zawierającego jedno tylko wejście, wzdłuż jednego lub kilku boków ciągnął się ganek, miejscami zamurowany, tworząc mniejsze lub większe pomieszczenia dla podróżnych. Jeśli zabrakło w nich miejsca, pozostałym nie pozostawało nic innego, jak tylko spędzić noc wraz ze zwierzętami na środku placu, pod gołym niebem. Tak więc wyglądała owa „gospoda”, do której Samarytanin zawiózł rannego.
W tym zbiorowisku ludzi i zwierząt stłoczonych razem załatwiano najróżniejsze sprawy: modlono się, śpiewano i spano; jedzono i załatwiano potrzeby fizjologiczne. Niektórzy tutaj się rodzili, niektórzy umierali – wśród brudu, smrodu i błota (spotykanymi do dzisiaj jeszcze w obozowiskach palestyńskich Beduinów w czasie ich wędrówek).

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Życie w namiocie
 

„Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia.” (Rdz 18,1)

Życie w namiotach jest starożytnym obyczajem, wywodzącym się jeszcze sprzed czasów Abrahama. Pierwsza wzmianka w Piśmie Świętym na ten temat dotyczy Jabala i mówi, że „był praojcem mieszkających pod namiotami” (Rdz 4,20). Po opowiadaniu o potopie czytamy w Biblii: „Niech Bóg da i Jafetowi dużą przestrzeń i niech on zamieszka w namiotach Sema” (Rdz 9, 27)

Patriarchowie Abraham, Izaak i Jakub spędzili większość życia w namiotach, w Kankanie i krajach sąsiednich. O Abrahamie powiedziano, że „rozbił swój namiot” w okolicach Betel (Rdz 12,8); Izaak rozbił namiot w dolinie Geraru (Rdz 26,17); a Jakub uczynił to w pobliżu miasta Sychem w Kanaanie (Rdz 33,18)

Izraelici żyli w namiotach podczas czterdziestu lat spędzonych na pustyni. Mojżesz powiedział o nich: „… rozbiją swe namioty według swoich zastępów: każdy na swoim [miejscu w] obozie” (Lb 1,52)

Przez wiele lat po wejściu do Ziemi Obiecanej Izraelici wciąż żyli w namiotach. Za panowania króla Dawida powiedziano: „Arka, Izrael i Juda przebywają w namiotach” (2 Sm 11,11) co wskazuje, że wielu ludzi żyło wtedy w namiotach. Nawet za czasów buntu dziesięciu plemion pod wodzą Jeroboama i odłączenia się Izraela od Judy rozległo się wołanie: „Do swoich namiotów idź Izraelu” (1 Krl 12,16)
Kiedy plemiona wyruszały na zebrania bez wątpienia zabierały ze sobą namioty. Po zbudowaniu świątyni jerozolimskiej zaczęły się pielgrzymki dla uczczenia świąt Pańskich i tysiące pielgrzymów spało w namiotach rozbitych na górach otaczających miasto.

Wiele wieków Beduini palestyńscy, szczególnie ci żyjący w Transjordanii, mieszkali podobnie jak dawni Izraelici, w namiotach. Ich sposób życia bardzo przypomina obyczaje postaci z pierwszych ksiąg Pisma Świętego. Dzięki temu wiemy między innymi jak najprawdopodobniej wyglądały starotestamentalne namioty.

Domem Beduina jest jego namiot zrobiony z włosia czarnych kóz. Nazywany jest „beit sha`ar, czyli „dom z włosia”. Używany do robienia namiotów, ciężki, grubo tkany materiał chroni zamieszkującą namiot rodzinę od zimnych wiatrów. Latem zwykle skrzydła namiotu się podnosi i służy on wówczas jako parasol przed słońcem. Tkanina z koziej sierści, gdy jest sucha, jest porowata, ale skurczywszy się po pierwszych deszczach, staje się wodoodporna.
Tworzywo namiotu beduińskiego jest tożsame z biblijną włosiennicą. Wschodnia włosiennica całkowicie się różni od konopnej czy jutowej tkaniny, z której na Zachodzie szyje się worki – jest utkana z kłującej i szorstkiej koziej sierści. Dlatego zapewne autor Apokalipsy porównał ciemność właśnie do włosiennicy: „słońce stało się czarne jak włosienny wór” (Ap 6,12). W czasach biblijnych włosiennicę noszono jako znak żałoby (Rdz 37,34; 2Sm 3,31), pokory (1Krl 21,27; 2 Krl 19,1) i skruchy (Dn 9,3; Jon 3,5).
Główna część namiotu beduińskiego składa się z pojedynczej dużej zasłony podpartej żerdziami. Krawędzie poszycia naciągane są linkami, przymocowanymi do palików wbitych w ziemię. (takim palikiem Jael zabiła Siserę – Sdz. 4,21)

Jeśli Beduini, jak to się często zdarza, żyją razem w grupie plemiennej lub klanowej, czy też wspólnie mieszka kilka rodzin, to ich namioty nie tworzą bezładnego skupiska. Najczęściej ustawiane są w duże koło, tak by przynajmniej część stad mogła znaleźć schronienie wewnątrz okręgu. Obok namiotu szejka stoi długa dzida – znak władzy (por. obozowisko króla Saula, 1 Sm 26,7). Jego namiot jest zazwyczaj największy.

Biblia mówi, że niektórzy synowie Izraela żyli w wioskach czy też obozowiskach namiotów (Rdz 25,16). Obozowisko Abrahama musiało liczyć wiele namiotów, skoro napisano, że podczas konfliktu z konfederacją królów – kiedy to uprowadzono Lota – dobrał sobie trzystu osiemnastu wyćwiczonych żołnierzy wyszkolonych w swoim domu (Rdz 14,14). Układ jego obozu był zapewne podobny do stosowanego współcześnie przez bogatszych Beduinów.

Wschodni namiot jest z reguły podłużny i dzieli się na dwa, czasami trzy pomieszczenia rozgraniczone zasłonami z koziej wełny. Wejście prowadzi do pomieszczenia mężczyzn, służącego także do przyjmowania gości. Za nim znajduje się przedział dla kobiet i dzieci. Czasami jest też trzeci przedział dla służby i bydła. Kobiety nie mają wstępu do przedziału gościnnego, mogą jednak słyszeć, co się w nim dzieje. Dlatego też Sara, będąc w swoim pomieszczeniu, mogła przysłuchiwać się temu, co anioł mówił w przedziale gościnnym namiotu Abrahama (Rdz 18, 10-15)

Namiot pasterza jest często przenoszony, jak mówi Ezechiasz w swojej pieśni dziękczynnej za uzdrowienie (Iz 38,12). Dlatego też wyposażenie namiotu musi obejmować tylko niezbędne przedmioty. Na ziemi leżą dywany, ale na noc wyciąga się maty albo kobierce służące do spania. Za przykrycie w nocy służy wierzchnia odzież. Wokół żerdzi ustawia się worki z ziarnem. Gdzieś zapewne leżą ręczny młynek i moździerz do tłuczenia ziarna. Na żerdziach rozwiesza się skórzane bukłaki na wodę i inne płyny, a także skórzane wiaderko do czerpania wody ze studni i gliniany dzban, w którym kobiety noszą wodę. Naczynia kuchenne są nieliczne: garnki, kotły, patelnie. Zastawa obejmuje także maty, tace, lub większe misy oraz garnuszki na napoje. Namiot oświetla w nocy prymitywna lampa oliwna. Palenisko znajduje się na ziemi – wykopuje się dziurę i rozpala w niej ogień. Wokół niej układa się kamienie, na których ustawia się naczynia kuchenne. Jedno palenisko znajduje się w namiocie, a drugie na zewnątrz, zwykle przy pomieszczeniu dla kobiet. Podczas upałów, gotuje się na zewnątrz. Jeśli rodzinę stać na wielbłąda, to jego siodło służy jako siedlisko – jak Racheli, w czasie gdy jej ojciec szukał posążków (Rdz 31,34).

Proste życie mieszkańców namiotów nie wymagało wiele więcej.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Prawo gościnności
 

„Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: "Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać". Lecz tamten odpowie z wewnątrz: "Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie". Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.” (Łk 11,5-8)

Zarówno w starożytności, jak i dzisiaj jeszcze, dla prostych ludzi Bliskiego Wschodu gościnność jest bardzo ważnym obowiązkiem – wierzy się, że gość jest posyłany przez Boga.

Rozróżniano trzy kategorie gości:

a) przyjaciele - przyjmowani szczególnie serdecznie

b) nieznajomi - przysłowie orientalne mówi, że „każdy nieznajomy jest zaproszonym gościem”

c) wrogowie – ich również obejmowało prawo gościnności, byli całkowicie bezpieczni i traktowani jak przyjaciele, dopóki przebywali w gościnie.


W zależności od rodzaju mieszkania gości przyjmowano różnie. U nomadów mieszkających w namiotach goście jedli i spali wspólnie z gospodarzami w pierwszym przedziale namiotu. Podobnie w wioskach, gdzie domy były zwykle jednoizbowe, goście przebywali razem z gospodarzami. W miastach, jeśli dom był kilkuizbowy i posiadał dziedziniec, dla gości przeznaczano pokój w głębi podwórza, a gdy dom był bardzo duży – pokój przy drzwiach dla większej swobody zarówno gości, jak i gospodarzy. Ważnych gości natomiast zwykle umieszczano w pokoju na piętrze.
Funkcjonowały również publiczne domy gościnne, w których odbywały się również spotkania miejscowych mężczyzn – kobiety nie miały wstępu do tych domów. Dlatego też podróżujące rodziny nie korzystały z nich, czekając na zaproszenie do któregoś z domów prywatnych.


Powitanie gościa składało się z kilku etapów:

a) pokłony
Nie polegały one jednak tak jak u nas na skinięciu głową, lecz na uniesieniu jej, lekkim pochyleniu tułowia oraz dotknięciu ręką serca, ust i czoła. Oznaczało to: moje serce, głos i umysł są na twoje usługi.

b) pozdrowienia
Istniały specjalne formuły powitalne, znane i praktykowane od bardzo dawna. O jednej z nich wspomina Jezus, kiedy mówi do uczniów: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi” (Łk 10,5)

c) pocałunki
Były one tym samym, co u nas uścisk dłoni. Polegały na tym, że prawą rękę kładziono na lewym ramieniu przyjaciela i całowano w prawy policzek.

d) zdejmowanie butów
Czyniono to zarówno po to, aby nie zabrudzić rozłożonych mat czy dywanów, jak i dla wygody – skoro siedziano z podwiniętymi nogami

e) mycie nóg
Było to konieczne, gdy gość nosił sandały, aby obmyć kurz zalegający drogi, ale stosowano je również przy krytym obuwiu. Zwykle pomagał w tym służący, a jeśli rodzina nie miała służby, lub gdy gość był kimś znacznym – czynił to sam gospodarz.

f) namaszczanie głowy olejkiem
Zwykle używano do tego samej oliwy, chociaż czasami dodawano do niej wonnych korzeni


Po takim powitaniu podawano gościowi wodę do picia. W ten sposób okazywano mu, że godny jest, by go przyjąć jako przyjaciela i oferowano swoją przyjaźń. (Takie też znaczenie miały słowa Jezusa: „Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” Mk 9,41).
Szczególnym aktem gościnności było poczęstowanie gościa posiłkiem – co dla ludzi Wschodu oznaczało zawarcie przymierza pokoju.
Na czas swojego pobytu gość staje się panem domu. Podkreśla to gospodarz najpierw w swoim powitaniu: „To jest twój dom”, powtarzając później jeszcze wielokrotnie te słowa. Gospodarz jest także odpowiedzialny za bezpieczeństwo gościa i jego zadaniem jest chronić go przed wrogami.

Do zwyczajów również należało opóźnianie jak to tylko było możliwe chwili odjazdu gościa. Jeśli jednak w końcu do niej dochodziło gość wypowiadał formułę: „Za twoim pozwoleniem”, a gospodarz odpowiadał: „Jedź w pokoju”. Szczególnym zaszczytem dla gościa było, jeśli gospodarz odprowadzał go za miasto.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Uprawa zbóż
 

„I opowiedział im przypowieść: Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra.” (Łk 12,16-18)

Izraelici po zdobyciu Kanaanu przekształcili się w lud rolniczy, którego jednym z głównych zajęć było uprawianie zbóż. Świadczą o tym między innymi liczne wzmianki w Prawie Mojżeszowym.

Przygotowanie do siewu rozpoczynało się po deszczach spulchniających ziemię, czyli na przełomie października i listopada (chociaż zdarzało się niekiedy, że czekano na nie aż do lutego). Gdy gleba była już odpowiednio spulchniona rozpoczynano orkę.

Posługiwano się prymitywnym pługiem, składającym się z dwóch połączonych ze sobą drewnianych belek. Na końcu jednej przybite było drewniane jarzmo dopasowane do szyj zwierząt pociągowych, a na drugiej poprzeczka, której górny koniec stanowił prowadnicę, do dolnego zaś przybijano metalowy lemiesz. Do wyposażenia oracza należał również oścień, czyli zaostrzony na jednym końcu drewniany pręt długości 1,5-2 metrów, służący do poganiania zwierząt.
Do ciągnięcia pługa używano wołów – zarówno samic, jak i wykastrowanych samców. Ponieważ woły wówczas były wykorzystywane prawie wyłącznie do tego celu – dlatego istniała jednostka miary „jarzmo” oznaczająca powierzchnię równą obszarowi, który można było zaorać w jeden dzień zaprzęgiem wołów.
Co ciekawe, Prawo Mojżeszowe nie pozwalało na stosowanie zaprzęgu złożonego z woła i osła (Pwt 22,10).

Podczas orki rolnik jedną ręką trzymał uchwyt pługa, a w drugiej miał oścień do poganiania zwierząt. Musiał również napierać całym ciałem na pług, który był tak lekki, że lemiesz bardzo łatwo mógł wypaść z bruzdy. Na skalistych stokach wzgórz i wszędzie tam, gdzie grunt był zbyt twardy, do spulchniania ziemi posługiwano się motyką.

Kiedy ziemia była już przygotowana przystępowano do siewu, najczęściej pszenicy i jęczmienia. Po przewiezieniu ziarna na pole, zwykle w worku na grzbiecie osła, rolnik napełniał nim skórzaną torbę, którą niósł pod ręką. Następnie rozsypywał ziarno szeroko po ziemi, które później było przykrywane podczas orki.

Dojrzewanie zboża i wielkość plonów w głównej mierze zależały od opadów deszczów. Pismo Święte podaje kilka okresów deszczu w ciągu roku:
„deszcz jesienny” – wspomniany wyżej, na przełomie października i listopada, był sygnałem do rozpoczęcia orki i siewu
„ulewy zimowe” – koniec grudnia, styczeń i luty
„deszcz wiosenny” – w marcu i kwietniu, był on najistotniejszy dla dojrzewania zboża
Pora deszczowa rozpoczynała się opadami grudniowymi, a kończyła deszczem wiosennym. Od maja do września opady w Palestynie nie występowały.

Kiedy zboże dojrzało (jęczmień w kwietniu i maju, a pszenica w maju i czerwcu) ścinano je sierpem (początkowo krzemiennym, a później z brązu lub żelaza), wiązano w snopki i przy pomocy jucznych zwierząt, zwykle osłów, przewożono na klepisko położone w pobliżu wioski.

Młócenie odbywało się na trzy sposoby:

a) gdy ilość zboża była mała, posługiwano się cepem

b) używano sań młockarskich – składały się one z dwóch połączonych desek o długości 2 m. i szerokości 1 m. Pod spodem miały wgłębienia, w które wkładano ostre kawałki metalu lub kamienie. Sanie te woły przeciągały po zbożu na klepisku.

c) przepędzano woły po zbożu, które młóciły je kopytami
W taki sposób nie tylko uzyskiwano ziarno, ale również uzyskiwano pokruszoną już słomę, wykorzystywaną później jako pokarm dla zwierząt.

Do oddzielania ziaren od słomy i plew służyło wiejadło, czyli szeroka szufla lub drewniane widły o zagiętych zębach. Przy ich pomocy podrzucano ziarno i słomę w górę, a wiatr zdmuchiwał słomę na bok, ziarno zaś jako cięższe spadało pod wiejadłem. Później kobiety jeszcze raz przesiewały ziarno na sitach, aby oczyścić je z reszty plew, kamyków i chwastów.

Zboże przechowywano w różny sposób, mniejsze ilości glinianych dzbanach, większe zaś pod ziemią w suchych cysternach, które maskowano ukrywając otwory. Bohater cytowanej na początku przypowieści musiał być człowiekiem bardzo zamożnym, skoro przechowywał zboże w budynkach naziemnych.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Podział czasu
 

„Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. (Łk 12,38-40)

Podobnie jak dla nas, również dla Izraelitów słowo „dzień” miało podwójne znaczenie. Z jednej strony było terminem astronomicznym, określającym czas pozornego „obrotu” słońca, czyli dobę, z drugiej natomiast oznaczało czas, kiedy jest widno – w przeciwieństwie do nocy.

U ludów starożytnych występowały rozbieżności odnośnie godziny, o której rozpoczynała się nowa doba. Dla niektórych był to świt, dla innych południe, dla nas natomiast północ.
W Izraelu jedna doba kończyła się i zaczynała następna o zachodzie słońca. Moment ten w Jerozolimie oznajmiany był głosem trąb, natomiast w wielkie uroczystości dźwiękiem rogu baraniego zwanego „szofaru”.

Dzień naturalny, w odróżnieniu od urzędowego (czyli doby), rozpoczynał się wraz ze wschodem słońca. Otwierano wówczas w Jerozolimie świątynną Bramę Nikanora i dźwiękami trąb wzywano do pierwszej modlitwy „Szema Izrael”.

Jeżeli chodzi o godziny, początkowo ograniczano się do podawania dwóch orientacyjnych: godziny ofiary porannej i godziny ofiary wieczornej, czasem dodając jeszcze godzinę południową. Wypracowany stosunkowo późno podział dnia na 12 godzin (najprawdopodobniej pochodzenia babilońskiego) za czasów Chrystusa był już w Izraelu powszechnie znany i stosowany. Nie były to jednakże takie godziny, jakie znamy dzisiaj – czyli liczące 1/24 doby. Był to natomiast okres czasu stanowiący 1/12 dnia naturalnego. W związku z tym godzina dzienna wahała się od ok. 45 naszych minut w zimie do 1g 15 min. w lecie.

W nocy natomiast czas dzielono na tzw. „straże”, czyli czas, jaki straż pilnująca obozu lub pasterz strzegący stada powinni spędzać na warcie. Ponieważ obliczanie owego czasu było jeszcze mniej dokładne niż w dzień, okresy te również różniły się między sobą, a zmiany zapewne nie odbywały się zbyt punktualnie.

Od Rzymian okupujących Palestynę przejęto podział nocy na cztery straże, trwające mniej więcej po trzy godziny:

- straż wieczorną
- straż północną
- straż piania koguta
- straż poranną

Ludzie odczuwający potrzebę podziału dnia na coś bardziej konkretnego niż rano, południe i wieczór zauważyli różnice w długości cieni rzucanych przez przedmioty znajdujące się w słońcu. Najpierw wznosili słupki, a później większe budowle, których cień mogli mierzyć i odnosić do upływu czasu. Jedną z największych tego typu budowli jest Igła Kleopatry, która 1500 lat p.n.e. stanęła przed świątynią Heliopolis w Egipcie, a obecnie stoi w Londynie, na lewym brzegu Tamizy. Niektórych z tych budowli używano do oznaczania pór roku, czego wczesnym przykładem jest Wielka Piramida w Egipcie, po części zaprojektowana w celu wyznaczania zrównania dnia z nocą. Podobnym celom służyło wzniesione około 1900 lat p.n.e. Stonehenge w Anglii, gdzie 24 czerwca (w Noc Świętojańską), w dniu przesilenia letniego Słońce wschodzi ponad kamieniem położonym na zewnątrz czterech współśrodkowych kręgów kromlechu.

Mniej więcej 1000 lat p.n.e. pojawiły się pierwsze egipskie pręty, służące do określania czasu. Miały one postać kawałka drewna, przypominającego kształtem literę T, z umocowanymi poprzeczkami, rzucającymi cień na długie drzewce, na których wycięte były znaki symbolizujące regularne odstępy czasu.

Pręty te były zwiastunem zegara słonecznego, który najprawdopodobniej również został wynaleziony w Egipcie. W takim zegarze pionowy pręt zwany gnomonem rzucał cień na poziomą tarczę. Później gnomon zastąpiono wygiętym prętem wskazującym północ, a kąt jego nachylenia różnił się zależnie od miejsca pochodzenia. Dzięki temu czas można było odczytać nie tylko z długości cienia, ale też z jego położenia na tarczy, co zapewniało znacznie większą dokładność.

Innym wczesnym urządzeniem służącym do mierzenia czasu był zegar wodny. Uważa się, że został wynaleziony w Chinach. W miarę jak woda wpływała z naczynia, jej obniżający się poziom pokazywał upływające godziny.

W odróżnieniu od Egipcjan i Chaldejczyków, Izraelici najprawdopodobniej nie znali, a przynajmniej nie przywiązywali znaczenia, do podziału godziny na minuty i sekundy. Wynikało to ze specyficznej mentalności i stylu życia na Wschodzie, które toczyło się o wiele wolniejszym rytmem niż nasze, a do punktualności w naszym rozumieniu nie przykładano zbyt wielkiej wagi. W każdym razie Biblia nie wspomina o jakichkolwiek zegarach ani o ich używaniu (fragment 2 Krl 20,9-11 może wprawdzie dotyczyć tarczy zegara słonecznego, ale równie dobrze może chodzić tutaj o stopnie zwykłych schodów). Również żadne odkrycia archeologiczne nie potwierdziły jak do tej pory istnienia w Palestynie zegarów słonecznych. Oczywiście nie można jednak z całą pewnością wykluczyć posiadania zegarów słonecznych przez niektórych najbogatszych Izraelitów.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Potomstwo
 

„Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.” (Łk 1,41-45)

Dla Izraelitów dzieci były znakiem błogosławieństwa Bożego, bezpłodność natomiast dopustem Bożym i skutkiem klątwy. Dlatego właśnie radość z narodzenia była tak wielka, że rodzice zawiadamiali o tym natychmiast całą wieś lub dzielnicę, a niedługo później zapraszali z tej okazji na uroczystość swoich krewnych, przyjaciół i sąsiadów. Dlatego również Ewangelista Łukasz opisując przyjście na świat Jana Chrzciciela po długim okresie niepłodności Elżbiety stwierdza, że „Pan zdjął (…) hańbę w oczach ludzi” (Łk 1,25)

Ojciec nie był obecny przy narodzeniu dziecka, lecz skoro tylko mu o tym oznajmiono, przychodził i brał noworodka na kolana, dając tym samym do zrozumienia, że oficjalnie uznaje i potwierdza jego prawe pochodzenie. Przywilej ten odstępowano najstarszemu z przodków dziecka, jeśli byli obecni.

Podobnie jak i u innych ludów Wschodu, również w Izraelu bardziej ceniono sobie synów niż córki. Wynikało to z tego, że dzięki synom wzrastała liczebność, zasobność i prestiż rodziny czy klanu. Synowie po ślubie przyprowadzali żonę do domu, a ich dzieci zapewniały dalsze trwanie ojcowskiego rodu. Córki przeciwnie – wyprowadzając się z domu niejako „umniejszały go” – mogąc w skrajnych przypadkach doprowadzić do jego upadku.

Ponadto w Narodzie Wybranym istniał dodatkowy powód do radości z narodzenia syna – mógł on być przecież obiecanym przez Boga i oczekiwanym przez wszystkich Mesjaszem.

Szczególna radość panowała w rodzinie, gdy syn był w niej pierwszym dzieckiem. Nazywany był „synem pierworodnym” (nawet jeśli później małżonkowie nie mieli już innych synów czy w ogóle dzieci) i był przyszłą głową rodziny, ze wszystkimi związanymi z tym przywilejami, obowiązkami i władzą. Posiadał m.in. „prawo starszeństwa”, czyli prawo do co najmniej podwójnej części dziedzictwa w porównaniu z innymi potomkami.

Sprawa pierworództwa była dla Izraelitów tak ważna, że w przypadku bliźniąt pilnie uważano, które z nich pierwsze opuściło łono matki (współczesne położnictwo twierdzi jednak, że dziecko poczęte jako pierwsze rodzi się w drugiej kolejności). Często pierwszemu z bliźniąt, dla rozróżnienia, zawiązywano czerwoną nitkę na ręce (zob. Rdz 38,28)

W ósmym dniu po narodzeniu każdy chłopiec w Izraelu był poddawany obrzezaniu. Był to mały zabieg chirurgiczny polegający na odcięciu napletka. Wypowiadano przy tym słowa:

„Błogosławiony niech będzie Pan Bóg, który uświęcił nas przez swoje przykazania i który dał nam obrzezanie.”

Na te słowa ojciec dziecka odpowiadał:

„Który uświęcił nas przez swoje przykazania i rozkazał przyłączyć nowo narodzonego do przymierza naszego ojca Abrahama”

Podczas obrzezania nadawano również chłopcom imiona – podobnie jak w dniu zawarcia przymierza Bóg zmienił imiona Abrahamowi i Sarze.

Zarówno u Izraelitów, jak i wszystkich ludów starożytnych, imieniu przypisywano ogromną moc. Nie było ono jedynie nic nie znaczącym słowem, służącym do rozróżniania poszczególnych osób, lecz wierzono, że stanowi ono istotny element osobowości, wpływa na charakter, a nawet na przeznaczenie. Ujawnienie zatem komuś swojego imienia było wyrazem zaufania i przyjaźni. Dlatego właśnie fakt, że Bóg pozwolił poznać Mojżeszowi swoje niewysłowione imię, był dla Izraelitów dowodem najwyższego zaufania.

Znaczenie niektórych imion hebrajskich:

Abiasz – „Którego ojcem jest Bóg”
Ahaz – „Trzymany przez Jahwe”
Azariasz – „Wspomagany przez Jahwe”
Daniel – „Bóg jest moim sędzią”
Eliasz – „Bogiem moim jest Jahwe”
Elkana - „Którego stworzył Bóg”
Ezechiel – „Bóg umocni”
Obadiasz – „Sługa Jahwe”
Johanan (Jan) – „Jahwe jest łaskawy"
Jeszua (Jezus) – „Jahwe jest zbawieniem”
Miriam (Maria) – „Kochana przez Jahwe”

Obrzezanie było znakiem przymierza, jakie Bóg zawarł z Abrahamem i jego potomstwem:

„Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną. Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane - sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze - każdy obcy, który nie jest potomkiem twoim - ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze.” (Rdz 17,10-13)

W dawnych czasach obrzezania dokonywał ojciec dziecka. Matka natomiast mogła to uczynić jedynie w nadzwyczajnych okolicznościach (np. w niebezpieczeństwie śmierci – zob. Wj 4,25; 1 Mch 1,63). Za czasów Chrystusa zabieg ten przeprowadzany był przez doświadczonego w tym względzie człowieka zwanego „mohel”, obecnego w każdym mieście.
Znaczenie tego obrzędu było dla Żydów tak wielkie, że niejednokrotnie woleli oni ponieść śmierć niż wyrzec się obrzezania swoich synów, nazwanie zaś kogoś „nieobrzezańcem” stanowiło największą obelgę.

Według Prawa po urodzeniu dziecka kobieta w Izraelu podlegała oczyszczeniu. Jeśli był to syn, trwało ono siedem dni, jeśli córka – czternaście. Później zobowiązana była przez trzydzieści trzy dni (w przypadku syna) lub sześćdziesiąt sześć dni (w przypadku córki) pozostawać w domu, a po upływie tego czasu pójść do świątyni i złożyć ofiarę za dziecko. Ofiarą było jagnię, gdy rodzina była bogatsza, lub dwie gołębice czy synogarlice, kiedy rodzina była uboga. W przypadku pierworodnego syna, który według nakazu danego Mojżeszowi był poświęcony Bogu, dodatkowo w ramach „wykupu” należało wpłacić pięć srebrnych syklów.

Większość obowiązków wychowawczych spoczywała na matkach, podobnie jeśli chodzi o nauczanie dzieci. Jednakże o ile w przypadku córek opieka ta trwała aż do chwili ich zamążpójścia, to opiekę nad chłopcami, w miarę ich dorastania, przejmowali ojcowie.

Stopnie rozwoju dziecka określano w następujący sposób:

„W piątym roku życia musi ono rozpocząć święte nauki, w dziewiątym – oddać się studiowaniu tradycji, w trzynastym – musi znać całe Prawo Jahwe i stosować jego przepisy w praktyce, w piętnastym rozpocząć pogłębianie nabytych wiadomości.” (traktat talmudyczny „Pirke Awat” V,21)

Jednakże owo „pogłębianie” wiedzy nie było obowiązkowe i zwykle kształcenie kończyło się w trzynastym roku życia. Wtedy też według Prawa młody Żyd stawał się pełnoletni. Odtąd zobowiązany był trzy razy dziennie odmawiać modlitwę „Szema Izrael”, regularnie pościć w określone dni i brać udział w tradycyjnych pielgrzymkach. Gdy wchodził do świątyni, miał prawo przebywania na Dziedzińcu Mężczyzn – był więc pełnoprawnym Izraelitą.

Dlatego też dzień osiągnięcia pełnoletności, zwany „Bar Micwa”, kiedy chłopiec stawał się „synem Prawa”, był jednym z najważniejszych w życiu każdego Izraelity.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Podróże, drogi, szlaki
 

 

„Z wszelkich narodów przyprowadzą jako dar dla Pana wszystkich waszych braci - na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach - na moją świętą górę w Jeruzalem - mówi Pan” (Iz 66,20a)

„Tak nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.
(…)
Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym.
(Łk 13,22.29)



Czasy imperium rzymskiego, do którego za czasów Chrystusa należała Palestyna, kojarzą nam się między innymi z bardzo dobrze rozwiniętym systemem dróg – była to jedna z przyczyn potęgi cesarstwa. Do dzisiaj zachowały się fragmenty dróg z ułożonymi na podłożu z betonu olbrzymimi płytami, dochodzącymi niekiedy nawet do 5 metrów szerokości. Węższe drogi w wielu miejscach były poszerzone, aby ułatwić wymijanie się wozów. Poza tym były też tak zwane „viae terrenae”, czyli drogi z ubitej ziemi, pokryte płaskim brukiem oraz oznakowane szlaki dla karawan, ze strzeżonymi studniami.
Do przekraczania rzek budowano mosty, jednakże częściej wykorzystywano do tego brody. Aby ułatwić ich przekraczanie w korycie rzeki, umieszczano płyty kamienne z wyżłobionymi w nich rowkami – wystarczyło wjechać w nie kołami wozu, aby bez problemu dostać się na drugą stronę rzeki.

Rodzi się jednak pytanie – czy do tego systemu dróg, obejmującego również Syrię i Transjordanię, zostały również włączone drogi Palestyny? Dzisiaj tego nie wiemy, jednakże wydaje się to raczej wątpliwe. Była to bowiem prowincja zbyt mała, handlowo niewiele znacząca dla Rzymian, a ponadto nie będąca strefą nadgraniczną. Nie wydaje się zatem, aby uznano za konieczne ponoszenie wysokich kosztów, związanych z tworzeniem tutaj uregulowanej sieci komunikacyjnej. W związku z tym drogi w Palestynie pozostawiały zapewne wiele do życzenia.

Aby dostać się ze wschodu na zachód Palestyny trzeba było zejść w głąb Ghoru, następnie wznieść się niewygodnymi górskimi „gardzielami” 700 metrów ponad poziom morza i znów zejść trzema tarasami na równinę nadbrzeżną.

Z południa na północ prowadziły trzy naturalne i jednocześnie trudne do przebycia drogi.
Najdogodniejsza z nich wiodła przez Szefelę, urywając się przy łańcuchu górskim Karmelu.
Druga droga – przez dolinę Jordanu – przez kilka miesięcy w roku w ogóle nie nadawała się do podróżowania na skutek panujących wówczas upałów. Poza tym była niebezpieczna z powodu grasujących tam dzikich zwierząt leśnych.

Najbardziej uczęszczaną była trzecia droga, biegnąca wśród wzgórz, na przemian opadająca i wznosząca się. Środkowa jej część była omijana przez pobożnych Żydów, którzy woleli znacznie nadłożyć drogi niż przechodzić przez krainę znienawidzonych Samarytan.

Oprócz tego głównymi szlakami komunikacyjnymi były:

- Na północy kraju: „droga królewska”, wiodąca z portu w Cezarei przez Scytopolis (tutaj przecinała drogę południowo-północną) i dalej przez wzgórza. Niedaleko Derat łączyła się ona z wielkim szlakiem prowadzącym do Damaszku.

- Bardziej na południe: droga do Jaffy, Napluzy i Sychem, przechodząca między Hebalem a Garizim

- Drogi rozchodzące się promieniście z Jerozolimy:
dwie do Gazy (przez Betlejem i przez Ued-Sarar)
dwie do Jaffy (przez Emaus i przez Lyddę)
droga do Jerycha (wspominana już w jednym z wcześniejszych artykułów) opadająca ku Jordanowi, przekraczająca go przy ostatnim brodzie zwanym Bethabara (było to miejsce chrztu Jezusa), a następnie podążająca dalej ku Filadelfii (obecny Amman).

Drogi nie były zbyt liczne, dlatego panował na nich duży i ciągły ruch. Podróżowano z wielu powodów – odwiedzając rodzinę, pielgrzymując do Jerozolimy, a przede wszystkim w celach handlowych. Dłuższą podróż rozpoczynano zwykle na początku tygodnia, aby uniknąć konieczności zatrzymania się i odpoczynku w dzień szabatu, kiedy to wolno było przejść zaledwie około trzech kilometrów.
Ponieważ noce bywały chłodne, a nierzadko przychodziło spędzać je pod gołym niebem, zabierano ze sobą ciepłe ubranie. Z kolei ze względu na upały panujące za dnia nie wolno było zapomnieć o możliwości zaspokojenia pragnienia. Dlatego też kiedy podróżowano wierzchem, zabierano ze sobą skórzany bukłak z wodą zmieszaną z winem albo octem, natomiast kiedy podróżowano pieszo – manierkę. Ponadto nieodzowna była wysuszona dynia, obciążona w środku kamieniem, służąca do czerpania wody ze studni.

Kolejną częścią wyposażenia była tunika, przewiązana pasem, aby nie przeszkadzała w drodze. Za pas wsuwano pieniądze, a pobożniejsi również księgę Prawa. Brano także drugą parę sandałów na zmianę, sakwę lub torbę podróżną, kij służący w razie potrzeby do obrony oraz (zależnie od pory roku i trasy podróży) ciężki, skórzany płaszcz.

Jako środek transportu zarówno ludzi, jak i towarów służyły zazwyczaj osły (te z Likaonii ceniono najbardziej ze względu na ich siłę i wytrzymałość), które były niezastąpione na górskich drogach – stromych, skalistych i często wąskich.

Istniały nawet przedsiębiorstwa wyspecjalizowane w wynajmowaniu zarówno osłów, jak i oślarzy. Co więcej – warunki zawieranych umów były ściśle określone. Traktat „Bawa Mecyja” ustalał nawet rodzaj paszy, jaka należy dawać zwierzętom oraz największy dopuszczalny ciężar, jaki można było na nie nałożyć.

Końmi, używanymi przez Rzymian, Żydzi posługiwali się rzadko, podobnie jak i wielbłądami. Tych ostatnich używali zwykle Nabatejczycy do handlu hurtowego z Arabią i Mezopotamią, wielbłąd mógł bowiem dźwigać duże ciężary (ok. 500 kg) i to na znaczne odległości (nawet do 40 km dziennie).
Wozy również były rzadko używane – zwykle przez ludzi bogatych. Ciągnięte przez parę zwierząt: koni, osłów, mułów czy wołów (w przypadku wozów towarowych), miały bardzo prostą konstrukcję – niewielka „skrzynka” osadzona była na dwóch kołach ze szprychami. Wozy czterokołowe stanowiły wówczas szczyt luksusu i przysługiwały w zasadzie tylko rodzinie cesarskiej – chociaż używali ich niekiedy również pomniejsi władcy czy tetrarchowie.

Poza naturalnymi, dodatkowym utrudnieniem i niebezpieczeństwem dla podróżujących byli (podobnie jak na drodze z Jerozolimy do Jerycha) grasujący rozbójnicy, będący jedną z plag ówczesnej epoki, z którą nawet policja cesarska w Italii miała poważne problemy. Za panowania Heroda natomiast znany i głośny rozbójnik Eleazar przez dwadzieścia lat stawiał opór policji, zanim wreszcie prokurator Feliks zdołał go ująć.

Dlatego też z wyjątkiem bardzo bliskich odległości nigdy nie wyruszano w drogę pojedynczo, lecz tworzono karawany. Już bowiem na wzgórzach i na przełęczach Judei czaiły się całe zgraje pasterzy, którzy porzucili swe stada, żebraków skorych do napaści, zbiegłych najemników i niewolników – a im dalej ku wschodowi bandytyzm osiągał coraz większy stopień zorganizowania. Dobrze przygotowane napady nawet na duże karawany doprowadziły do tego, że roztropni i przewidujący kupcy woleli zapłacić okup dowódcom band lub zapewnić sobie pomoc jednego rozbójnika przeciwko drugiemu.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Etyka interesów
 

„Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: "Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać”. (Am 8,4-6)


Prawo religijne nie pozostawało obojętne na sprawy handlowe. Wprawdzie nie zawierało prawodawstwa handlowego, to jednak przepisy były na tyle wyraźne, że można było z nich wysnuć zasady moralne odnoszące się do pieniądza i interesów. Dlatego też Talmud formułuje wiele przepisów z tej dziedziny, zwłaszcza zaś te traktaty, które powstały w Babilonie, będącym wielkim ośrodkiem handlowym.
Wynikają one z przykazania „Nie kradnij”. Ponieważ nie wolno było sobie przywłaszczać żadnego dobra bliźniego, nie wolno było również oszukiwać przy kupnie lub sprzedaży. Jednakże Pismo, tak ścisłe w określaniu przestępstw przeciwko cudzej własności, w dziedzinie handlu ograniczało się właściwie do ogólników. Przypominało wprawdzie o tym, że należy używać dokładnych wag i odważników jednakże stanowiło to jedno z mniejszych nadużyć. Natomiast o innych wybiegach stosowanych przez handlarzy prowadzących do niedozwolonych zysków nie wspomina już tak jasno i wyraźnie.
Wspominają natomiast o tym traktaty rabinackie – jak chociażby „Bawa Mecyja” czy „Bawa Batra”. Rozpatrują one z dużą skrupulatnością warunki niezbędne do tego, aby sprzedaż była legalna – np. kiedy nabywca ma prawo rozwiązać umowę o kupno, w jakich granicach winno się ustalać ceny (co ciekawe – nie wolno było pytać o cenę bez zamiaru kupna), jak winny być zapisane hipoteki, w jakim terminie następuje przedawnienie itp. Pouczano również, jak uniknąć fałszerstw w wystawionym piśmie, określając dokładnie jakiego papirusu oraz atramentu należy użyć, aby zabezpieczyć kwit dłużniczy. Nie wolno było wymazywać napisów z takiego dokumentu. Poza tym wyraźnie określony był sposób, w jaki powinien być nakreślony znak „X”, oznaczający unieważnienie. Surowo osądzana była wszelka spekulacja dobrami konsumpcyjnymi, na przykład skupowanie zboża i oliwy przez zrzeszenia kupców w celu podbijania cen.
Tak więc przepisy prawa handlowego były przez doktorów Prawa ustalone bardzo dokładnie. Niestety liczne napomnienia świadczą o tym, że często nie były one stosowane w praktyce.

Kodeks Przymierza, czyli rozdziały 21 i 23 Księgi Wyjścia, nakazuje jednoznacznie: Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek”. Księga Powtórzonego Prawa podkreślała, że zakaz ten dotyczył artykułów spożywczych oraz wszystkiego, co się nadaje do pożyczenia.
Czy jednak tak surowe prawa mogły rzeczywiście obowiązywać w społeczeństwie o wiele bardziej rozwiniętym i złożonym, niż było ono w czasach koczowniczych? Przecież uniemożliwiłyby wówczas wszelki handel a zwłaszcza handel hurtowy. Poza tym można je było łatwo ominąć – niewypłacalny dłużnik mógł bowiem zostać sprzedany wraz z całym swoim majątkiem co mogło przynieść pożyczającemu więcej korzyści niż odsetki. Zdarzało się także, że pożyczający żądał wcześniej „prezentu” od pożyczającego.
W praktyce zatem dopuszczano sytuacje, w których „pieniądz rodził pieniądz” potępiając wprost jedynie lichwę, nazywając nawet żądanie nadmiernych odsetek od ludzi najuboższych „najohydniejszą obrzydliwością”.

Chrystus wykracza ponad Prawo żydowskie. W Jego nauce często jest mowa o pieniądzu, o stosunkach handlowych – po to by podkreślić całkowitą pogardę dla wszelkiego przywiązania do złudnych zysków. Pieniądz i wszystko co z nim związane, należy według Chrystusa do królestwa mamony, pana, któremu nie można służyć, jednocześnie służąc Bogu. Jest to owa „mamona niesprawiedliwości”, nie przynosząca innego pożytku poza tym, że pomaga wierzącemu, który j ą rozdaje, gromadzić sobie skarby w niebie

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Śmierć i co dalej?
 

Problem ten wydaje się być tak fundamentalny i zasadniczy, że zdziwienie budzi fakt, iż Żydzi tak drobiazgowi w wielu sprawach religijnych, tutaj pozostawiają każdemu swobodę w to co wierzy. Tak więc można było zarówno wierzyć w życie pozagrobowe jak i nie wątpić.

Najstarsza koncepcja, przewijająca się w wielu fragmentach Starego Testamentu zakładała, że śmierć kończy istnienie człowieka w sposób ostateczny. Talmud pouczał, że kiedy tylko „anioł śmierci” złoży na ustach zmarłego „kroplę gorzkiej żółci” porywa jego duszę, oddech ustaje, a „ruch” czyli „tchnienie życia”, którym Bóg ożywił ciało w dniu urodzenia, uchodzi. Nie wiadomo czy wznosi się on ku górze (wg Księgi Eklezjastesa) a duch zwierząt ku ziemi. W każdym razie, jak twierdzi Pismo, ciało – „basar” – obraca się w proch. Z człowieka zaś pozostaje „refa” czyli cień, pewna niematerialna obecność. Pierwsza Księga Samuela w rozdziale 28 opisuje jak niewiasta z Endor wywołuje na prośbę króla Saula właśnie „cień” Samuela. Owe cienie ludzkie – „refiaim” – przebywają w miejscu określanym przez Stary Testament słowem „szeol” (otchłań). W tym szeolu cienie są niczym, nic nie robią, nic nie robią i nic nie mogą. Wobec tego, ponieważ wszystkich czekał ten stan, nie mogło być mowy o karze czy nagrodzie po śmierci.

Rabiniczne legendy twierdziły, że owa otchłań jest również fizyczną rzeczywistością, do której można wejść. W tym celu należałoby odsunąć skałę znajdującą się w samym środku „Świętego Świętych”.

Jednakże taka ponura wizja życia pozagrobowego w czasach Chrystusa nie była jedyną. W Izraelu bowiem od kilku wieków istniały też inne poglądy, sformułowane w najnowszych księgach: Daniela, Mądrości i Machabejskich, a także w wielu traktatach Talmudu. Poglądy te nie były odstępstwem od zasad narodu izraelskiego, ani nie świadczyły bynajmniej o „zarażeniu się” myśleniem pogańskim lecz stanowiły pewien postęp i wyraźniejsze przeczucie prawdy oraz zbliżenie się do ostatecznego Objawienia.

Tak więc za czasów Chrystusa wielu Żydów uważało, że los człowieka po śmierci nie zamyka się w tradycyjnym „szeolu”, który teraz staje się miejscem dla bezbożnych. Dusze zbawionych natomiast idą w inne miejsce zwane „rajem sprawiedliwości” określane również jako „łono Abrahama”. Koncepcję tę potwierdza wielokrotnie Chrystus w swoim nauczaniu. On też nadaje rozwija ją i nadaje jej pełne znaczenie wypracowując doktrynę o indywidualnej zapłacie dla każdego bez wyjątku.

Poza tym również Chrystus poprzez swoją naukę i przykład nadaje moc innej koncepcji istniejącej wśród niektórych Żydów – koncepcji zmartwychwstania. Już wcześniej była ona głęboko zakorzeniona w tradycji żydowskiej (widoczne jest to chociażby w Księdze Hioba, Madrości, u Izajasza, Daniela, czy też w Apokryfach i Talmudzie).

Zmartwychwstaniu zaprzeczali (podobnie jak Samarytanie), jak czytamy w Piśmie Świętym saduceusze gdyż, jak twierdzili, nie ma o tym mowy w Pięcioksięgu. Być może sprzeciw wynikał stąd, iż niektórzy pojmowali owo zmartwychwstanie jako proste ożywienie ciała, coś na kształt „reinkarnacji” podobnie jak wielu pogan wierzyło w możliwość metempsychozy”

Tymczasem Chrystus nie tyle teoretycznie co raczej praktycznie ukazuje prawdziwość doktryny o zmartwychwstaniu – wskrzeszając zmarłych, a na końcu samemu zmartwychwstając dając tym samym podstawę wierze chrześcijańskiej.
Albowiem jak mówił św. Paweł Apostoł:

„Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał daremna jest wasza wiara”

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Modlitwa
 

„Dokądże, Panie, wzywać Cię będę… ?” (Ha 1,2a)


Pobożni Żydzi odmawiali modlitwy kilka razy dziennie. Dla wszystkich dorosłych mężczyzn, czyli takich, którzy ukończyli trzynasty rok życia, modlitwa była bezwzględnie obowiązującym nakazem. Przed rozpoczęciem modlitwy należało:

- owinąć się w „tallit”

TALIT – czworokątna chusta modlitewna zakończona rytualną frędzlą, na rogach zaś miała „cicit” (rodzaj „chwastów” z ośmiu frędzli każdy – tak, że wszystkich razem było trzydzieści dwa, co stanowiło liczbowy odpowiednik słowa „serce”). Wykonana była zwykle z białej wełny, jedwabiu lub bawełny z czarnymi lub czerwonymi pasami. U podstaw obyczaju noszenia „talitu” leży biblijne zalecenie: „niech sobie zrobią frędzle na skrajach swoich szat… gdy na nie spojrzycie, przypomnicie sobie wszystkie przykazania Pana, aby je wypełnić” (Lb 15,38-39)

- nałożyć na siebie „tefillin”.

TEFILLIN (po grecku „filakterie”) – dwa małe, czarne, kwadratowe pudełeczka ze skóry zwierząt rytualnie czystych, zawierające przepisane cztery fragmenty biblijne (Wj 13,1-10;11,16; Pwt 6,4-9; 11,13-21). Rzemieniami przywiązywało się je do lewego przedramienia (nałożenie na rękę należy pojmować, jako przypomnienie ręki Boga wyciągniętej do Izraelitów, gdy wyprowadzał ich z Egiptu, a umieszcza się je naprzeciw serca, by podporządkować pragnienia serca Bogu) i do górnej części czoła (aby ujarzmić myśli i zmysły). Wynikało to ze słów „Przywiążesz je do swej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami” (Pwt 6,8)

Czyniono to szczególnie podczas modlitwy „szacharit”.

SZACHARIT – codzienne modlitwy poranne, odpowiadające porannej ofierze składanej niegdyś w Świątyni. Zwyczaj ich odmawiania wywodził się od Abrahama, który „wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał przed Panem” (Rdz 19,27). Były to najdłuższe modlitwy w ciągu całego dnia, składające się z błogosławieństw, psalmów i hymnów. Dopiero po odmówieniu tych modlitw pobożny Izraelita mógł spożyć posiłek.

Podczas modlitwy zwracano się w stronę Jerozolimy, za przykładem danym przez proroka Daniela w czasach niewoli. Przebywając w Jerozolimie – zwracano się w stronę Świątyni, będąc zaś w Świątyni – zwracano się w stronę Świętego Świętych.
W czasie modlitwy klękano jedynie w wyjątkowych przypadkach, dając wówczas wyraz usilnego błagania Pana Boga. O wiele częściej natomiast składano pokłony, uginając kolana lub chyląc czoło jak najniżej. Często również podczas modlitwy padano na twarz.
Powszechnie przyjętym gestem podczas modlitwy było wzniesienie rąk ku niebu. Nie składano natomiast rąk w taki sposób jak to czynimy dzisiaj. Ten gest rozpowszechnił się dopiero w V wieku, przyniesiony albo z Bizancjum, albo od plemion germańskich.

Dwa teksty modlitewne były szczególnie wykorzystywane w modlitwach codziennych.
Rano i wieczorem, a także przy wielu innych okolicznościach odmawiano słynne „Szema Izrael” od którego rozpoczynano modlitwę. Tekst ten, pochodzący z Księgi Powtórzonego Prawa był wyznaniem wiary Izraelity.

„Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.” (Pwt 6, 4-9)

Drugą z modlitw, zwaną „Szemone Esre” (osiemnaście błogosławieństw) należało odmawiać głośno (a jeśli było to niemożliwe – przynajmniej po cichu) trzy razy dziennie. Wzywa ona do wysławiania Przedwiecznego, Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, Pana wielkiego, potężnego i straszliwego, który rozdziela wszelkie dobrodziejstwa, dzięki któremu żyje wszystko na świecie, od którego pochodzi wszelka mądrość i wszelka świętość. (współcześnie tekst tej modlitwy zawiera również wzmianki o zniszczeniu Świątyni, a także o „sekcie nazarejczyków” – tak więc jest trochę inny niż odmawiany przez Chrystusa i Jego uczniów)
Tak więc cały dzień wierzącego był, za pośrednictwem tej żarliwej modlitwy, poświęcony i poddany Bogu.
Co ciekawe – osiemnaste błogosławieństwo rozpoczynało się od słów „Ojcze nasz”, a po „błogosławieństwach” następowały prośby – o chleb powszedni, o łaski duchowe, o darowanie win, także o zjednoczenie pokoleń i przyjście Królestwa Bożego.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Amalekici
 

 

„Amalekici przybyli, aby walczyć z Izraelitami w Refidim. Mojżesz powiedział wtedy do Jozuego: "Wybierz sobie mężów i wyruszysz z nimi na walkę z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Boga w ręku". Jozue spełnił polecenie Mojżesza i wyruszył do walki z Amalekitami. Mojżesz, Aaron i Chur wyszli na szczyt góry. Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony. W ten sposób aż do zachodu słońca były ręce jego stale wzniesione wysoko. I tak zdołał Jozue pokonać Amalekitów i ich lud ostrzem miecza. (Wj 17,8-13)


Amalekici byli plemieniem semickim wywodzącym się według Pisma Świętego od Ezawa:

„A Timna, która była drugorzędną żoną Elifaza, syna Ezawa, urodziła mu Amaleka. (…) Oto potomkowie Ezawa, czyli synowie Elifaza, pierworodnego syna Ezawa, naczelnicy szczepów: Teman, Omar, Sefo, Kenaz, Korach, Gatam i Amalek” (Rdz 36,12.15-16).

Zamieszkiwali pustynne tereny na Półwyspie Synajskim od pd.-zach. Granicy Palestyny. W Księdze Liczb nazwani są „pierwszym pośrodku narodów” co może oznaczać na ich odległą w czasie genealogię lub na wcześniejsze od innych narodów osiedlenie się na Półwyspie.

W czasie Exodusu zaatakowali oni spokrewnionych z nimi Izraelitów i długi czas toczyli z Narodem Wybranym ustawiczne walki.

„Pamiętaj, co ci uczynił Amalek w drodze, gdyś wyszedł z Egiptu. Zaszedł ci drogę i napadł na wszystkich osłabionych, na twoje tyły, gdyś ty był zmęczony i wyczerpany, on Boga się nie lękał.” (Pwt 25,17-18).

Najpierw byli dla nich życzliwi, lecz przy nadarzającej się okazji zaatakowali idących w tyle starców i dzieci zabijając ich. Następnie urządzili sobie makabryczną zabawę, odcinając swoim ofiarom obrzezane genitalia i podrzucając je wysoko w niebo. Był to rodzaj naigrywania się z Boga tym znakiem Jego Przymierza z Narodem Wybranym. W wojnie, która się później rozpętała Amalekici zostali pokonani.
Księga Wyjścia opisująca bitwę w Reffidim, przedstawia Mojżesza jako tego, który swymi wyciągniętymi rękami przyczynił się do jej wygnania. Miszna wyjaśnia jakim sposobem uniesione ręce mogły wpłynąć na przebieg bitwy. Otóż dopóki wskazywały one niebiosa, Izraelici kierowali swoje myśli ku Bogu i ufali Mu, a ich wiara dodawała im sił. Kiedy zaś przestawali koncentrować się na Bogu, osłabieni zaczęli przegrywać.

Amalekita stał się symbolem odwiecznego wroga Izraelity w następnych pokoleniach, szczególnie zaś tych narodów nieżydowskich, które uciskały Izraelitów kiedy Ci odchodzili od Boga przez swoje grzechy czy brak wiary.

Haman, który uzyskał pozwolenie od perskiego króla Aswerusa na wytracenie wszystkich Żydów w królestwie (zob. Ks. Estery), pochodził od Agaga, króla Amalekitów, któremu Saul darował życie

„Pochwycił też żywcem Agaga. króla Amalekitów, i obłożył klątwą cały lud, [wytępiwszy go] ostrzem miecza. Saul i lud ulitował się jednak nad Agagiem i nad dobytkiem trzody i bydła, nad zwierzętami dwurocznymi, nad odchowanymi barankami i nad wszystkim, co było lepszego, nie chciano tego wytępić przez klątwę, cały zaś dobytek, nie posiadający żadnej wartości poddał klątwie.” (1 Sm 15,8-9).

Dlatego też w szabat poprzedzający Święto Purim odczytuje się fragment mówiący o uczynkach Amaleka, a wymawianiu imienia Hamana w synagodze towarzyszą gwizdy i syki, zgodnie z przykazaniem mówiącym o wymazaniu pamięci o Amaleku. Samo zaś święto, jedno z pomniejszych, nawiązuje do losowania, za pomocą którego Haman ustalał najlepszy moment zaatakowania Żydów („purim”, zaczerpnięte z perskiego oznacza „losowanie” „ciągnięcie losów”)

„Gdy Pan, Bóg twój, da ci bezpieczeństwo od wszystkich twoich wrogów okolicznych w kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, w posiadanie, wygładzisz imię Amaleka spod nieba. Nie zapomnij o tym!” (Pwt 25,19)

Potęga Amalekitów została złamana przez Saula i Dawida, a w czasach Ezechiasza zostali najprawdopodobniej całkowicie wyniszczeni:

„Niektórzy z nich, pięciuset mężów z synów Symeona, udali się na górę Seir, a na ich czele byli: Pelatiasz, Neariasz, Refajasz i Uzzjel, synowie Jisziego. Rozbili oni ocalałą resztę Amalekitów i zamieszkali tam aż do dnia dzisiejszego.” (1 Krn 4,42-43)

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Czasy Machabeuszy
 

„Siedmiu braci razem z matką również zostało schwytanych. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Jeden z nich, przemawiając w imieniu wszystkich, tak powiedział: "O co pragniesz zapytać i czego dowiedzieć się od nas? Jesteśmy bowiem gotowi raczej zginąć, aniżeli przekroczyć ojczyste prawa". W chwili, gdy oddawał ostatnie tchnienie, powiedział: "Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego". Po nim był męczony trzeci. Na żądanie natychmiast wysunął język, a ręce wyciągnął bez obawy i mężnie powiedział: "Od Nieba je otrzymałem, ale dla Jego praw nimi gardzę, a spodziewam się, że od Niego ponownie je otrzymam". Nawet sam król i całe jego otoczenie zdumiewało się odwagą młodzieńca, jak za nic miał cierpienia. Gdy ten już zakończył życie, takim samym katuszom poddano czwartego. Konając tak powiedział: "Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni. Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia"”. (2 Mch 7,1-2.9-14)


Po śmierci Aleksandra Wielkiego w 323 r. przed Chr. na skutek walk pomiędzy dowódcami wojsk z jego imperium powstały trzy królestwa: Ptolemeuszy (Egipt), Seleucydów (Azja) i Macedonia. Żydzi pozostawali pod władzą Ptolomeuszy do 198 r. przed Chr., kiedy to Antioch III Wielki rozgromił pod Panium armię egipską i przyłączył Palestynę do imperium Seleucydów. Kiedy na tronie zasiadł Antioch IV Epifanes (175-163) rozpoczął proces intensywnej hellenizacji swojego królestwa.
Już wcześniej, w wyniku podboju i przemyślanej polityki Aleksandra Wielkiego zarówno język jak i idee greckie stały się dominujące w ówczesnym cywilizowanym świecie. Żydzi żyjący w diasporze przyswoili sobie i grecki język i grecką kulturę. Również Żydzi palestyńscy nie byli w stanie uniknąć tego wpływu, jednakże niektórzy z nich zaczęli wstydzić się własnego sposobu życia i niekiedy odrzucali go. Oni właśnie byli niekiedy większymi entuzjastami tego co greckie niż sami Grecy. Tak więc kiedy Antioch IV Epifanes rozpoczął hellenizację i niszczenie religii żydowskiej, właśnie w takich Żydach znalazł zapalonych sprzymierzeńców. Był wśród nich Jazon, który za łapówkę i obietnicę zhellenizowania Jerozolimy uzyskał od Epifanesa urząd arcykapłana. Nie cieszył się jednak długo swoją pozycją gdyż w taki sam sposób – za ogromną łapówkę – arcykapłanem został mianowany Menelaos.
Przy jego współudziale Epifanes splądrował Świątynie w 169 r., kiedy to wkroczył do Jerozolimy wracając z pierwszej wyprawy przeciwko Egiptowi. Następnego roku również wyruszył przeciwko Egiptowi, lecz na skutek rzymskiego ultimatum musiał się wycofać. W międzyczasie Jazon, do którego dotarła fałszywa wieść o śmierci Epifanesa, zaatakował i zdobył Jerozolimę. Menelaos schronił się w twierdzy na północ od Świątyni.
Gdy Epifanes nadszedł ze swoimi wojskami Jazon uciekł. Do zdobycia Jerozolimy król wyznaczył swego dowódcę Apolloniosa. Miasto zostało częściowo zniszczone, jego mury zrównane z ziemią, a ludność wymordowana. Dekret Antiocha III gwarantujący swobodne przestrzeganie prawa żydowskiego został odwołany, zakazano również wyznawania religii żydowskiej. Świątynię zbezczeszczono składając w niej pogańskie ofiary i poświęcając ją Zeusowi Olimpijskiemu. Działalność ta wzmogła opór żydowski i doprowadziła do buntu. Do jego wybuchu przyczynił się kapłan Matatiasz, który z pięcioma synami zbiegł w góry Judei. Wkrótce dołączyli do nich inni. Gdy w 166 r. Matatiasz zmarł, przywódcą powstania został jego syn Juda Machabeusz. Prowadząc wojnę podjazdową odnosił wiele sukcesów: w górach efraimickich pokonał i zabił Apolloniosa prowadzącego posiłki, pod Bet-Horon pokonał Serona, wojskowego komendanta Celesyrii, opodal Emaus rozgromił wielkie siły, którymi dowodzili Nikanor i Gorgiasz, pod Bet-Sur pokonał Lizjasza. Na skutek porażek swoich wojsk Antioch IV Epifanes zmuszony był pójść na ustępstwa. Osiągnięto porozumienie dnia 15 Ksantyka (15 kwietnia) 164 r. (zob. 2 Mch 11,27-33) – ogłoszono powszechną amnestię, a zarządzenia i zakazy, które były przyczyną wybuchu powstania, cofnięto. Dokładnie trzy lata po profanacji Świątyni, dnia 25 Kislew (8 grudnia) 164 r. Juda dokonał jej oczyszczenia i złożył w niej ofiary. Nie oznaczało to jednak nastania spokoju. Przez szereg lat toczyły się mniejsze lub większe bitwy, w których Żydzi raz wyrywali raz doznawali porażek. Zawierano i zrywano kolejne układy, porozumienia i sojusze. Wśród intryg, podstępów i skrytobójstw walczono o władzę i wpływy.
Antioch IV Epifanes zmarł w 163 r., a tron po nim objął jego syn Antioch IV Eupator (163-161). Juda zginął w przegranej bitwie pod Beer-zet w kwietniu 160 roku. Godnym następcą został jego syn Jonatan (160-143) prowadzący wojnę podjazdową z hellenistami prześladującymi tych, którzy pozostali wierni religii żydowskiej. Zręcznie prowadząc podwójną grę między rywalizującymi pretendentami do tronu syryjskiego uzyskał tytuł arcykapłański, a następnie został mianowany dowódcą i zarządcą Judei. W 143 roku został podstępnie pojmany w Ptolemais, a następnie zabity. Arcykapłanem i zarządcą został po nim jego brat Szymon (142-134). Był rok 142 uważany odtąd za rok uzyskania żydowskiej niezależności: Pogańskie jarzmo zostało zdjęte z Izraela, a lud na dokumentach i umowach zaczął pisać: 'W pierwszym roku Szymona, wielkiego arcykapłana, wodza i zwierzchnika Żydów' ” (1 Mch 13,41-42). Szymon, podobnie jak jego brat Jonatan, również został podstępnie zabity – przez swego zięcia Ptolomeusza. Nie udała się natomiast próba zamordowania syna Szymona – Jana Hyrkana I (134-104). Jego to właśnie obwołano w Jerozolimie kolejnym arcykapłanem i zarządcą. Od niego właśnie książęta machabejscy występują pod imieniem Hasmoneuszy (od Hasmona – antenata rodziny) mimo iż dynastia ta tak naprawdę rozpoczęła się od Szymona Machabeusza, który wywalczył niezależność.
Do dynastii tej należeli:
Aristobulos I, arcykapłan i król (104-103)
Aleksander Jannaj, arcykapłan i król (103-76)
Aleksandra, królowa (76-67)
Aristobulos II, arcykapłan i król (67-63)
Jan Hyrkan II, arcykapłan i etnarcha (63-40)
Antygonos, arcykapłan i król (40-37)

W 37 roku królem zostaje Herod Wielki, dając tym samym początek dynastii herodiańskiej.

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY

Czasy przyszłe
 

„Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: "Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony".” (Łk 21,5-6)

Różne grupy religijne w Izraelu oczekiwały w czasach Jezusa sądu nad Świątynią, będącej jedną z najokazalszych budowli w starożytności. Jednakże, niezależnie od dzielących ich różnic, większość z nich nie wyobrażała sobie, aby Bóg mógł dopuścić do zburzenia tego symbolu narodowej jedności. Jednakże przepowiednia Chrystusa spełniła się już po ok. 40 latach, kiedy to w 70 r. Świątynia została niemal całkowicie zniszczona.


„Zapytali Go: "Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?"” (Łk 21,7)

Podobnie jak prorocy Starego Testamentu, również i Jezus łączy ze sobą wydarzenia według tematu, a nie czasowej bliskości, odpowiadając na dwa oddzielne pytania: o czas zniszczenia świątyni i czas końca świata.


„Jezus odpowiedział: "Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: "Ja jestem" oraz: "Nadszedł czas". Nie chodźcie za nimi!” (Łk 21,8)

W czasach Jezusa fałszywi mesjasze byli częstym zjawiskiem. Gromadziło się wokół nich wielu Żydów. Ostatnim z owych „mesjaszy” był Bar Kochba, uznany nawet oficjalnie przez rabbiego Akibę w 130 r. po Chr.


„I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec". Wtedy mówił do nich: "Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.” (Łk 21, 9-11)

Wszystkie te wydarzenia były wymieniane jako znaki zapowiadające nadejście końca świata już przez starożytnych nauczycieli – proroków. Jednakże w ich przepowiedniach to właśnie wielki ucisk lub ostateczna wojna zakończy wszystko. Jezus natomiast dodaje, że „nie zaraz nastąpi koniec – co sugerowałoby, że później jeszcze życie będzie toczyło się normalnie.


„Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników.” (Łk 21,12)

Synagogi w miastach były nie tylko miejscem modlitw, lecz także zgromadzeń publicznych. Dlatego również tam dokonywano przesłuchań oraz wymierzano kary. Niekiedy była nią chłosta, która według Prawa mogła wynosić maksymalnie czterdzieści uderzeń. W obawie aby się nie pomylić i nie wymierzyć więcej razów, przekraczając tym samym Prawo, uderzano trzydzieści dziewięć razy: trzynaście razy w piersi i dwadzieścia sześć razy w plecy.

Ówczesne więzienia pełniły rolę dzisiejszych aresztów śledczych – były to miejsca przetrzymywania oskarżonych do czasu procesu, a nie odbywania kary. Nie stosowano bowiem kary pozbawienia wolności, lecz karę śmierci, sprzedanie w niewolę, wygnanie lub konfiskatę majątku.


„A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią.” (Łk 21,16)

W tamtejszej kulturze, tak bardzo ceniącej sobie i kładącej ogromny nacisk na lojalność wobec swojej rodziny, taka zdrada, o której mówi Pan Jezus była uważana za szczególną podłość godną potępienia

CAŁOŚĆ
ADWENT
OKRES BOŻEGO NARODZENIA
OKRES ZWYKŁY
WIELKI POST
OKRES WIELKANOCNY