Idealizm? Trochę to też zależy od tego, czy nadzieję traktujemy na serio.
Pięknie napisał św. Piotr
Bóg, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Jezusa Chrystusa.
Bóg zapalający światło. Kiedyś, na początku świata, gdy ten był jeszcze „ciemnością ponad bezmiarem wód”, nakazując „niech się stanie światłość”. I inne, duchowe światło, w naszych sercach, gdy w Chrystusie poznaliśmy Go, zobaczyliśmy Jego chwałę. Tak, naprawdę olśniewa taki Bóg. Przepotężny, a przy tym nieprzebrany w dobroci, hojny, łaskawy, miłosierny, kochający...
Gdy takie światło olśni, już żadne cierpienie, żadna trudność, żaden niedostatek nie są w stanie zgasić ludzkiego ducha. Choćby „nieustannie nosił w sobie konanie Jezusa”, promieniuje Jezusem, Nim rozświetla świat...
Nieosiągalne? Może tak. Bo gdy cierpienie czy trudności przygniatają trudno o taki optymistyczny idealizm. Ale warto próbować. Odbić się od dna beznadziei i przygnębienia i powiedzieć sobie: „wydawany jestem na śmierć”, by „w moim śmiertelnym ciele objawiło się życie Jezusa”.... To dla Niego. A On da mi nowe, lepsze życie.