• Ola
    23.04.2010 11:43
    Poznanie źródła cierpienia jednak jest ważne - aby móc prawdziwie je przeżywać, razem z Chrystusem, najpierw muszę zrozumieć siebie. Aby miłować moich bliźnich, najpierw muszę miłować siebie. I nie jest to egoizm, narcyzm. Nie jestem w stanie szanować godność innych, gdy sam własnej godności nie szanuję. Obumieranie dla Chrystusa to też ciągłe budowanie własnej godności, w świecie, który z człowieka szydzi, wyśmiewa go. Skąd mam czerpać siły na miłowanie braci i sióstr, jeśli sam siebie nie miłuje? A z tej miłości właśnie wychodzi moc Chrystusa. To tylko dzięki niej mogę być dobry, realizować się na poziomie aksjologicznym. Obumieranie to poszukiwanie własnej wartości, godności, z której będę mógł czerpać aby miłować innych. Obumieranie to odpychanie zachcianek tego świata, depczących moją godność. To wybieranie prawdy, która tak często jest ukrywana, zafałszowana. Chrystus chce abyśmy dotarli do tej prawdy, a ona nas wyzwoli - wyzwoli z łupiny, da rozkwitnąć.
    • monikak
      23.04.2010 19:24
      Cierpienie nie zawsze łączy się ze znajomością siebie. Myślę, że nawet nie znając siebie do końca, ale ufając Bogu, mogę je przeżywać razem z Chrystusem, tak jak o tym pisze autor tego rozważania.

      A siły do miłowania braci i sióstr to raczej nie czerpiemy z tego że siebie miłujemy, tylko z tego że doświadczamy miłości Boga, która to chyba najbardziej objawia sie w Jego Miłosierdziu - w sakramencie pojednania. To własnie Jego miłosierdzie względem mnie, uczy mnie miłości do samej siebie i do drugiego człowieka.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg