Niewierzący bywają ludźmi dobrymi, a ci, co chodzą do Kościoła bywają okropni. Często coś takiego słyszałem. Z tym, że nieraz to „bywają” jakby było niesłyszalne i wychodziło co wychodziło. Tymczasem dziś słyszę w pierwszym czytaniu św. Pawła, który piszę, że Abrahamowi za sprawiedliwość policzono jego wiarę w Boga. I że wśród nas, dla których spisana została tamta historia, też powinien liczyć się ten czyn, który nazywamy wiarą. Bo to czyn dobry, sprawiedliwy; oddający Bogu należną Mu chwałę.
Wiem, że różnie bywa. Dlatego wiem też, że trzeba czasem odróżnić czyjąś dobroć, sprawiedliwość, od jego samozadowolenia. I przeciwnie: to że ktoś nie uważa się za niezbyt dobrego człowiek nie znaczy, że takim nie jest. Przede wszystkim jednak chcę pamiętać, że wiara w Boga, w Chrystusa, też jest sprawiedliwością, dobrym czynem. Zwłaszcza, gdy świadom swoich słabości grzesznik szczerze modli się: „bądź miłościw mnie grzesznemu, do poprawy dążącemu”
Modlitwa
Bądź Boże miłościw, mnie grzesznemu, do poprawy dążącemu: dla Ciebie odpuszczam bliźniemu.