Z miłości do mnie i za moje grzechy to wszystko wycierpiał Pan. Dlaczego zatem we mnie wciąż tak mało miłości?
Myśląc, jak najlepiej ukazać Złego – który totalnie przeciwstawia się Bogu – w opisie pierwszego grzechu ludzi biblijny autor wskazał na węża.
Wiele okazji do poprawy jest marnotrawionych właśnie dlatego, że człowiek nie chce zobaczyć własnego zła i grzechu.
Wprawdzie na chrzcie świętym zagładzie uległ grzech pierworodny, ale z jego skutkami każdy człowiek boryka się aż do swojej śmierci.
On wie, że twarda gleba grzechu i egoizmu nie przyjmie wody miłości i miłosierdzia. Wie, że musi zostać „uprawiona” cierpieniem...
Nie trzeba wszędzie widzieć grzechu i bić się w piersi za urojone intencje. Jednak „nawróć się do Boga” – to usłyszymy dzisiaj.
Jak rozumieć Bożą gotowości do przebaczania grzechów, gdy jednocześnie podkreśla się, że Bóg nie pobłaża grzesznikom?
Dziś, po 2000 lat, bardzo lubimy grzeszników chrystusowych - łotra na krzyżu, tych, którzy upadali, a potem z płaczem wracali. Ale jaki jest nasz stosunek do grzeszników współczesnych? Czy szczerze chcemy im pomóc w walce z grzechem? Czy szczerze chcemy im pomóc w walce z grzechem?
Aby odejść z powracającym do serca pokojem trzeba wierzyć, że ludzka złość i grzech mogą – i bardzo często są – narzędziem ocalenia.
Panem życia jest Jezus, dzięki temu czeka nas szczęście wieczne, bez bólu, cierpienia, bez grzechu. Od nas zależy, czy wybierzemy drogę życia.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.