Czytam. Niby rozumiem. Jesteście wybrani. Wytrwajcie w mojej miłości. Miłujcie się jak Ja was umiłowałem. Pamiętajcie, że ten kto kocha aż po śmierć, kocha najbardziej. Kochając będziecie się mogli nazywać Moimi przyjaciółmi. I wtedy o co byście nie poprosili, otrzymacie. Ale czy faktycznie to ogarniam?
Co szkodzi, bym świadom swojej przeogromnej godności Jego wzorem przyjął postać sługi?
Jeśli dziś wielu ludzi Go nie szuka, jeśli mijają Go obojętnie, jeśli ani ich ziębi ani grzeje... czy to nie nasza wina?
Nieustannie wydajemy świadectwo o sobie. Czasem dobre, czasem złe. Ale to nie ono jest prawdziwe.
Ten, którego dziś rodzice unieśli do Egiptu trzydzieści lat później skonał śmiercią skazańca na krzyżu. By ostatecznie pokonać wszelką śmierć.
Chcę stać się maleńką jak ziarenko gorczycy, by w pokorze służyć Bogu i bliźnim, chcę dążyć do prawdy i umieć ją przyjąć
Statystyka nie zbadała ile razy i jak często logika pokarmu i napoju zwyciężała logikę liczb.
Dopóki nie uwierzę w Jego przeogromną miłość do mnie, nie będzie w moim sercu zgody na to, by być Jego własnością.
Tylko obciążeni potrzebują wzmocnienia, utrudzeni pokrzepienia, a miłujący się nawzajem – dającej ukojenie obecności.
I są ubogie wdowy. Wpatrujące się w dno pustego garnka, gdy w drzwiach staje prorok...
Nie jest prawdą, że idą dla prezentów. Idą, bo kochają Jezusa. Pragną z Nim przyjaźni. To dorośli później coś psują...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku B, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.