Co szkodzi, bym świadom swojej przeogromnej godności Jego wzorem przyjął postać sługi?
Jeśli dziś wielu ludzi Go nie szuka, jeśli mijają Go obojętnie, jeśli ani ich ziębi ani grzeje... czy to nie nasza wina?
Nieustannie wydajemy świadectwo o sobie. Czasem dobre, czasem złe. Ale to nie ono jest prawdziwe.
Oto Bóg już wypełnił swoją obietnicę daną ojcom. Oto Bóg się nad nami zmiłował: nadchodzi nasze zbawienie.
Wolą Ojca jest, by wszystko, co ma, było dla wszystkich Jego dzieci. Cały świat. Poznanie Jego samego. Jego miłość.
Czy to On sprawił? A może przypadek? Czy miało sens moje zaufanie?
Jeszcze muszą usłyszeć Jego słowa. Jeszcze trzeba, by wydarzyło się kilka cudów. Przygotowanie dzieła zbawienia wymaga jeszcze...
Oto nadchodzi ten, którego obiecano przed wiekami. Już jest. W łonie tej, która przed nią stoi.
Jakich kryteriów użyć, by dobrze rozpoznać tego, który miał przyjść?
Cóż można dodać więcej do słów Pisma Świętego? Jak jeszcze skomentować takie słowa?
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.