„Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Nie wiem czy umiem.
Nastał czas sądu, oznajmiony przez trąby, na których grają anioły widoczne poniżej Chrystusa.
Pustynię możemy znaleźć nawet w gwarze miasta, w którym pośród asfaltu i betonu trwa ruch, pośpiech, nerwowość i zabieganie.
Oczywiście często naprawdę szczerze chcemy stale służyć Bogu, nie zawodzić – ale ten czas!
Dziękujemy za miniony czas nie w świetle fleszy, huku petard, ale w ciszy naszego serca, na modlitwie. Ta nasza wdzięczność staje się liturgią.
W Królestwie Bożym personalne polemiki i wojenki nie są najważniejsze. Więcej. Najzwyczajniej nie wskazane.
On wie, czego nam potrzeba, zna czas, który będzie dla nas najwłaściwszy. Trzeba jedynie uwierzyć i cierpliwie czekać.
Przy Nim czuli się bezpieczni. Ale człowiek nie urodził się po to, by żyć na czyjąś odpowiedzialność.
On jest mocniejszy niż śmierć. On jest zdolny otworzyć każdy grób. Grób Łazarza. Grób Jezusa. Nasz grób.
Nie jest prawdą, że idą dla prezentów. Idą, bo kochają Jezusa. Pragną z Nim przyjaźni. To dorośli później coś psują...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku B, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.