Na serio

Garść uwag do czytań na III niedzielę Wielkiego Postu roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

W czytaniu zwraca uwagę miejsce w którym dokonuje się wydarzenie. Okolice góry Horeb czyli Synaju. To tam później Bóg zawrze z Izraelem przymierze. Ważniejsze jednak, że przedstawia się Mojżeszowi jako Bóg ojców: Abrahama, Izaaka i Jakuba. Czyli jako ten, o którym może i słyszeli, ale już zdążyli zapomnieć; ten który złożył przodkom tego ludu obietnice uczynienia z niego wielkiego narodu, dania mu na własność wielkiego obszaru ziemi.Teraz właśnie nadchodzi czas realizacji tych planów.

Imię Boże „Jestem który jestem” którym się przedstawia Bóg na naleganie Mojżesza różnie egzegeci tłumaczyli. Najtrafniejszym wydaje się to, które w tym imieniu widzi pewną wymówkę. „Jestem, którego zobaczycie jakim jest”; „po co mam strzępić język przekonując kim jestem; w niedalekiej przyszłości zobaczycie kim jestem”. Bo czas udręki Izraela już się skończył. Teraz nadszedł czas spełnienia obietnicy. Ale potrzeba człowieka, który w imieniu Boga pójdzie do Izraela i faraona. A skoro Bóg dał człowiekowi ta wyraźny znak, ten nie powinien się wymawiać.

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 10,1-6.10-12

Ten fragment, łącznie z wierszami w czytaniu opuszczonymi, to zachęta do trwania w wierności Bogu. Święty Paweł przypomina tu historię wyjścia Izraela z Egiptu. I zwraca uwagę, że choć wszyscy Izraelici doznali wtedy wielkiej łaski – widzieli cud wyjścia, jedli mannę i przepiórki, widzieli wypływającą nagle ze skały wodę, wielu z nich tą Bożą łaską wzgardziło. Choć wiedzieli, czego Bóg oczekuje, szemrali przeciw Bogu żyjąc po swojemu. Nawet – co w czytaniu opuszczono (wiersze 7-9) – posunęli się do bałwochwalstwa i rozpusty.Przytoczmy ten fragment w całości. Tekst czytania - pogrubioną czcionką.

Nie chciałbym, bracia, żebyście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy, co prawda zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze i wszyscy byli ochrzczeni w [imię] Mojżesza, w obłoku i w morzu; wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a ta skała - to był Chrystus. Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie pożądali złego, tak jak oni pożądali.

Nie bądźcie też bałwochwalcami jak niektórzy z nich, według tego, co jest napisane: Zasiadł lud, by jeść i pić, i powstali, by się oddawać rozkoszom. Nie oddawajmy się też rozpuście, jak to czynili niektórzy spośród nich, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące. I nie wystawiajmy Pana na próbę, jak wystawiali Go niektórzy z nich i poginęli od wężów. Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady. A wszystko to przydarzyło się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów. Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać.

Święty Paweł przypomina te wydarzenia, bo są nauką dla Nowego Ludu Wybranego – Kościoła. Samo wybranie przez Boga, doświadczenie Jego cudów, niewiele znaczy. Trzeba jeszcze wiernie iść za wskazaniem Bożym.

3. Kontekst Ewangelii Łk 13,1-9

Ewangelia tej niedzieli pochodzi z tej części Łukaszowego dzieła, które nazywane bywa „Podróżą Jezus do Jerozolima” (Łk 9, 51-19, 28). Rzut oka na tematykę tej sekcji wystarczy, by przekonać się iż głównym tematem w niej poruszanym jest z jednej strony konfrontacja  ze skostnieniem judaizmu, ale też wskazanie wierzącym w Chrystusa, że muszą jasno opowiedzieć się za swoim Mistrzem. Nie tylko formalnie, ale całym swoim sercem. W tym też kluczu należy też interpretować interesujący nas tekst.

W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.

Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».

I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».

4. Warto zauważyć

Uczniowie Chrystusa muszą jasno opowiedzieć się za swoim Mistrzem. Nie tylko formalnie, ale całym swoim sercem. Samo bycie drzewem w ogrodzie Pana nie wystarczy. Trzeba jeszcze wydać owoce. To główna myśl  Ewangelii tej niedzieli.

Jest ona podzielona jakby na dwie części. W pierwszej Jezus – interpretując wydarzenie zabicia jakichś ludzi składających ofiary i zawalenia się wieży, pod której gruzami też zginęli ludzie –  odrzuca popularne mniemanie, iż nieszczęście jest Bożą karą. Zapowiada jednak, że tego, kto się nie nawróci spotka w końcu kiedyś kara. 

Komentatorzy podkreślają, że w drugiej części, przypowieści o nieurodzajnym drzewie figowym, nie chodzi o to, że Bóg jest niecierpliwy i w końcu człowieka nie przynoszącego dobrych owoców surowo ukarze. Byłoby to sprzeczne z tym co Jezus powiedział moment wcześniej. Raczej chodzi o uzmysłowienie, że czas każdego człowieka jest ograniczony. I wcześniej czy później będzie musiał Bogu zdać sprawę ze swoich czynów. Choć Bóg jest dobry i cierpliwy, a Chrystus wstawia się za nami u Ojca, dzień sądu (tego po śmierci) niechybnie nadejdzie. Jeśli chrześcijanin nie wyda dobrych owoców, spłonie.

5. W praktyce

  • Czego Bóg konkretnie od nas chce? Nie pośle nas jak Mojżesza do Egiptu. Ale i nas dotyczy przestroga, że nie wystarczy sama formalna przynależność do ludu Bożego. Trzeba jeszcze wydawać dobre owoce swoich czynów. Wypada przypomnieć najważniejsze przykazanie: miłości Boga i bliźniego, przed męką ujęte przez Jezusa w brzmieniu nowego przykazania: abyście się miłowali jak ja was umiłowałem. Wydaje się, że to powinien być dla chrześcijan Polski początku XXI wieku wielki wyrzut.

    Nie dlatego, że jak ludzie wszystkich czasów upadamy. Jednak w obliczu różnych przeciwności jakie spotkały nas po ‘89 roku stwardniało nam serce. Porzuciliśmy próbę przemieniania ludzkich serc miłością. Zamiast niej używamy bicza splecionego z prawd i – niestety – półprawd. Bronimy się może i skutecznie, ale słabo owocujemy. Nie widać po nas, żeśmy uczniami Mistrza, który tak kochał, że dał się ukrzyżować.
     
  • Jeśli chcemy pomóc Chrystusowi zbawiać świat powinniśmy porzucić siekiery a wziąć w ręce szpadle, kopaczki. No i nie powinniśmy się obawiać nawożenia. Przepraszam, ale to znaczy chyba także narażanie się na mało przyjemne zapachy...
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg