W lapidarnym skrócie: cierpliwość i śpiew psalmów uspokaja napad gniewu.
Ewagriusz, podobnie jak cały starożytny monastycyzm i w ogóle wczesny Kościół, charakteryzuje się niezachwianym optymizmem jeśli chodzi o możliwość zwycięstwa nad złem.
Zło jest w istocie niebytem, rzekomym bytem i jako takie zostało przez Chrystusa zdemaskowane, wystawione na widowisko i obezwładnione (Kol 2,15). Demon nie ma już władzy nad człowiekiem, chyba że on sam nierozsądnie mu ją odda. Tak więc również acedia, ten konglomerat wszystkich możliwych przywar, jest dla teologa z Pontu chorobą jak najbardziej uleczalną. Lekarstwa, które przepisuje, są wręcz zaskakująco proste.
Środki zaradcze przeciwko acedii są dwojakiego rodzaju: ogólne i specyficzne. Ponieważ acedia jest schorzeniem obu władz duszy, pożądliwości i popędliwości, właśnie one powinny zostać uzdrowione u samych korzeni. Ponieważ „z umysłem wiąże się wiedza i niewiedza, pożądanie jest zdolne do wstrzemięźliwości i do rozpusty, zaś gniew do miłości i do nienawiści” , wobec tego „poznanie uzdrawia umysł, miłość uzdrawia gniew, a wstrzemięźliwość uzdrawia pożądanie”.
Duchowa miłość i wstrzemięźliwość leczy namiętności duszy i ciała. Te pierwsze są na dłuższą metę najbardziej uparte i dręczą człowieka aż do śmierci, drugie ustępują szybciej. Stąd też gniew potrzebuje intensywniejszego leczenia i dlatego Paweł nazwał miłość wielką (1 Kor 13,13). Poznanie, miłość, określana bliżej przez Ewagriusza jako łagodność oraz wstrzemięźliwość – te trzy pojęcia obejmują całe duchowe życie, tak jak je rozumie pisarz. Tego nauczył się bowiem od świętych Ojców.
Wiarę umacnia bojaźń Boża, a tę z kolei – wstrzemięźliwość. Wstrzemięźliwość natomiast niezłomną czyni cierpliwość i nadzieja, z których rodzi się beznamiętność, a jej córką jest miłość. Miłość zaś to brama poznania naturalnego [czyli poznania natur stworzonych], po której następuje teologia [czyli poznanie samego Boga] i ostateczne szczęście.
Zająć się poznaniem, miłością i wstrzemięźliwością znaczyłoby więc rozpatrzyć całość duchowego życia, co w ramach tej publikacji jest niemożliwe. Niech więc wystarczy nam tutaj to, co Ewagriusz mówi pewnego razu o smutku, tym fatalnym towarzyszu i poprzedniku acedii, oraz o jego intymnym związku z wszystkimi pozostałymi przywarami.
Tekst ten uwidacznia bardziej od innych, że również w życiu duchowym musimy zaczynać „od dołu”. Tym „dołem” jest irracjonalna żądza, która już naszych prarodziców wygnała z raju. Wyraźnie widzimy również, że bez wstrzemięźliwości niemożliwa jest jakakolwiek miłość. Duchowa miłość miłuje drugiego ze względu na niego samego i nie narusza jego integralności. Żądza natomiast jest egoistycznym wynaturzeniem i ponieważ jej łaknienie w nieuchronny sposób pozostaje nienasycone, zatem ciągle towarzyszy jej smutek i acedia.
U barbarzyńców więzień jest skuwany żelazem,
a więzień namiętności – smutkiem.
Nie złamie smutek, gdy nie ma innych namiętności,
jak również więzy, gdy nie ma tych, którzy wiążą.
Kto jest spętany przez smutek,
tego [wpierw] zwyciężyły [inne] namiętności
i nosi więzy jako dowód swojej klęski.
Smutek bowiem powstaje przez niezaspokojenie
cielesnego pożądania,
pożądanie zaś jest połączone z każdą namiętnością.
Kto pokonał pożądanie, pokonał namiętności;
nie będzie opanowany przez smutek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |