Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zwykła przypowieść? A może swoista Ewangelia w Ewangelii?
Z kolei ukazuje się „sposób myślenia” ojca. Z opisu pośrednio wynika, że ojciec musiał swego młodszego syna wciąż oczekiwać, nawet wyglądać, skoro ujrzał go, gdy był jeszcze daleko. Nietrudno sobie to tak wyobrazić: pewnie każdego dnia po pracy, pod wieczór, wychodził ojciec na drogę i patrzył, czy też w dali nie ukaże mu się niezapomniana sylwetka młodszego syna... Aż jednego dnia zauważył go z daleka. Co więcej, mimo wychudzenia i łachmanów rozpoznał go od razu. Reakcja: wzruszył się głęboko. Tym słowem, które dosłownie mówi o poruszeniu się wnętrzności (splagxni/zesJai – splanchnidzesthai), Nowy Testament poza tym miejscem oraz Mt 18,27; Łk 10,33 stale określa miłosierne reakcje samego tylko Jezusa wobec ludzkiej biedy i łez (Mt 9,36 par.; 14,14 par.; 15,32 par.; 20,34; Mk 1,41; 9,22; Łk 7,13). To uczucie każe mu – wbrew regułom orientalnego savoir vivre – biec naprzeciw syna, po to, by – mimo jego odrażającego wyglądu – rzucić mu się na szyję i ucałować po długiej rozłące. Syn wprawdzie zaczyna przygotowane przemówienie, ale ojciec mu nie pozwala na wypowiedzenie pokornej propozycji na przyszłość.
Nie ma mowy o przyjęciu tych warunków. Wprost przeciwnie – po czterech stopniach degradacji następują cztery wymowne znaki natychmiastowego przywrócenia do dawnej rangi wolnego dziedzica. Mówią o tym: najlepsza szata, nakładana tylko od święta, a w owym momencie z racji uroczystej uczty radosnej, która stanowi odpowiednik kontrastowy niedawnego przymierania głodem; pierścień na rękę mówi o godności dziedzica i pełnomocnika; wreszcie sandały odróżniają osobę wolną od niewolników. Uczta przy tym będzie wyjątkowa: utuczone cielę, muzyka i tańce, tzn. typowo orientalne rytmiczne korowody, wykonywane przez samych mężczyzn, w takt muzyki, przerywane hołubcami i klaskaniem w dłonie. Wydając te polecenia, ojciec je motywuje wobec sług radością z odzyskania syna zaginionego i duchowo umarłego.
Rozpoczęto sutą i huczną biesiadę, gdy – w chwili wymaganej przez pouczenie przypowieściowe – powraca z pola starszy syn, zdziwiony odgłosami radości. Uzyskawszy od sługi potrzebne informacje, ukazuje w krótkim dialogu z ojcem całą swą mentalność: jest niepokonalnie zazdrosny i interesowny. W gniewie przekracza granice delikatności nie tylko względem brata, którego nie chce uznać, ale i względem ojca. Nie mówi „mój brat”, lecz ten syn twój, pogardliwie i brutalnie określając jego niedawną przeszłość. Nie rozumie dobroci ojca, którego majątek przecież został tak haniebnie roztrwoniony. Przeciwnie – wynosi swoje zasługi wiernej służby, nigdy dotąd nie nagrodzone przez ojca urządzeniem skromnej zabawy z porządnymi kolegami. Cały dzień ciężko pracuje, a nic stąd nie ma, gdy marnotrawnemu wyprawia się ucztę. W dialogu ojciec wychodzi naprzeciw niego, tłumaczy bez oburzenia racje, powtarzając słowa skierowane do sług, nazywa zuchwalca mimo wszystko – swoim dzieckiem, wreszcie przypomina o nie dostrzeganym przez starszego syna szczęściu przebywania wciąż z ojcem, we własnym majątku. Stwierdza na koniec, że tak trzeba było (e)/dei – edei) okazać radość z odzyskania zguby. Innymi słowy: „Ty także winieneś się cieszyć z odzyskania brata” (J. Jeremias).