Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Lectio divina nie jest kolejną metodą modlitwy, ale to pewna duchowość życia. Jest to droga, która - jeżeli na nią wejdziemy - doprowadzi nas do życia, ponieważ „Słowo jest żywe”, dosłownie „żyjące”.
Kiedy otwieramy tekst Pisma Świętego, rozpoczyna się relacja. Jest to dialog między Osobami Boskimi a czytającym człowiekiem. Drogą do poznania tekstu jest miłość. W lectio divina dokonuje się odkrywanie serca Boga w Jego słowie. Stoimy przed wielką tajemnicą. Lectio divina to dosłownie Boże czytanie. Zmienia się tu logika, która towarzyszy zwykłej lekturze książek. Musimy na to pozwolić. Otóż kiedy otwieramy Pismo Święte, mimo że fizycznie to my czytamy, tak naprawdę czyta nam Bóg. To On zna najgłębszy sens danego fragmentu, ale przede wszystkim zna tajemnice naszego serca i potrafi tak mówić, by dotykać tego, co jest najistotniejsze w naszym życiu. Często używa się określenia: „Czytać ludzkimi oczami tak, by czytać oczami Boga”. Trzeba odważyć się na to, by to Bóg czytał. Inaczej, jeżeli pozostaniemy tylko na ludzkim czytaniu (lectio humanae), Biblia pozostanie dla nas kolejnym przykładem literatury pięknej, w której wielość gatunków literackich i bogactwo języka może zachwycić, ale nie zmieni życia. Kiedy natrafi my na „niewygodne” fragmenty, można szybko Biblię odłożyć, tłumacząc sobie, że na jej kartach tyle jest krwi i zgorszenia. Jeśli jednak pozwolimy Bogu, by to On czytał ten tekst, rozpoczyna się czytanie naszego życia i historii.
Przebywanie w obecności Słowa ma dwa podstawowe wymiary: epifanię, czyli objawienie się Boga, oraz antropofanię – czyli objawienie naszego życia takim, jakim zaplanował je Bóg. Stwórca pozwala nam spojrzeć swoimi oczyma na nasze życie. Odkrywa przed nami swoje zamiary, ujawnia swoją troskę o nas, ale pokazuje nam także naszą nędzę, zależność i grzech.
W XI wieku żył pewien mnich, kartuz, który od wielu lat praktykował modlitwę Słowem Bożym. Ponieważ przychodzili do niego po poradę ludzie, którzy nie potrafili modlić się Biblią, bał się, że udzieli im zbyt wielu porad technicznych odnośnie do tej praktyki, co sprawi, że ludzie ci i tak nie dojdą do pełni. Postanowił więc, że będzie opowiadał o tym, co rodzi się w jego sercu, umyśle i woli, gdy rozpoczyna czytanie Słowa Bożego. Mnich nie podał zatem metody, ale opowiedział o tym, jak Słowo w nim żyje. Z tych rozważań powstała droga lectio divina. Jest to droga życia, która rozpoczyna się w momencie czytania, ale nie kończy się, gdy przechodzimy do wykonywania innych czynności. Trzeba nauczyć się żyć w rytmie Słowa.
Podstawowe elementy lectio divina, to: lectio, meditatio, oratio, contemplatio, actio. Wszystkie one stanowią momenty przełomowe w naszym życiu. W nich też możemy dostrzec całą dynamikę, dzięki której możliwe jest życie Słowem.
Wyznaczenie sobie przestrzeni, w której panuje cisza, jest pierwszym elementem, o który należy zadbać. Bóg mówi do człowieka nieustannie, codziennie, z miłością, przenika jego głębiny. Przemawia jednak w ciszy. Moment, w którym rozpoczynamy lekturę świętego tekstu, jest również momentem, w którym zaczynamy słuchać. Czytanie tekstu jest równocześnie jego słuchaniem. Ewangelie były przygotowywane tak, aby mogły być odczytywane podczas liturgicznych zgromadzeń. Zresztą do tej pory Kościół praktykuje czytanie tekstów podczas każdej Eucharystii.
Jeżeli rozpoczynamy czytanie w domu, można czytać tekst półgłosem, tak by go usłyszeć. Istotą lectio divina jest bowiem usłyszeć, co mówi do mnie Bóg! Od odpowiedzi na fundamentalne pytanie w naszym życiu: „Co mówi do mnie Bóg?” rozpoczyna się proces nawrócenia i zawierzenia. Ważne są tu dwa wymiary otwartości: z jednej strony, kiedy otwieramy Biblię, stajemy się otwarci na ten tekst, a z drugiej strony tekst, a przez niego Bóg, staje się otwarty na nas. Kiedy zaczynamy czytać, początkowo nic się nie zmienia, ale ze Słowem Bożym jest jak z ziarnem rzuconym w ziemię: Mówił dalej:
„Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo” (Mk 4,26–29).
Benedykt XVI o pierwszym etapie mówi w taki sposób: „[Lectio to takie czytanie Słowa], które rodzi pragnienie autentycznego poznania jego treści: co mówi tekst biblijny sam w sobie? Bez tego etapu istnieje ryzyko, że tekst stanie się tylko pretekstem, by nigdy nie wyjść poza własne myśli”. Nie chodzi o to, by opanować tekst, ale by pozwolić mu na opanowanie mnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |