Świat Bożego zamysłu

Stary Testament nie jest dla dzisiejszego czytelnika łatwy w odbiorze. Ale czy to znaczy, że zwykły śmiertelnik powinien go omijać, a roztrząsania zostawić specjalistom? Na pewno nie. Tym wszystkim, którzy nie boją się sięgać do lektury wywracającej utarte schematy myślenia ludzi XXI wieku proponujemy pomoc w przeżyciu wielkiej przygody wędrówki po kartach Pisma Świętego

Świat, owo „niebo i ziemia” choć nieuporządkowany, daleki od ostatecznej doskonałości, miał swój początek. Choć – jak pisze autor – „ziemia była bezładem i pustkowiem”, bo Bóg jeszcze jej nie uporządkował – to właśnie wtedy, „na początku” wszystko zaczęło istnieć. Natchniony autor nic nie wiedział o teorii Wielkiego Wybuchu ani innych, którymi dziś astrofizycy próbują wyjaśniać proces formowania się świata. Tym bardziej zadziwia jego intuicja: z chaosu (tak byśmy dziś nazwali ów „bezład i pustkowie”) świata w pierwszym momencie jego powstania dopiero stopniowo wyłania się świat, jaki znamy. Wiemy dziś, że stoją za tym skomplikowane prawa fizyki. Autor natchniony napisał o duchu Bożym, który unosił się nad wodami owego bezładnego świata. Może to też ślad intuicji, że światem rządzą stworzone przez Boga prawa przyrody?

Wielkie porządki
Można się dziś zżymać na pomysł umieszczenia w pierwszym dniu stworzenia stwierdzenia o oddzielaniu światła od ciemności, gdy nie powstało jeszcze odpowiedzialne za nie słońce. Trudno zresztą, a by autor tego utworu owej niekonsekwencji nie zauważył. Jeśli jednak oddzielenie światła od ciemności umieścił na samym początku, to widać uznał, że to podstawa panującego w świecie porządku. To pierwszy krok na drodze do uporządkowania bezładnej materii.

Drugim krokiem jest przedzielenie wód sklepieniem. Cześć z nich zostaje na dole, część trafia nad sklepienie. Także w tym miejscu trudno podejrzewać, że autor biblijny, bystry obserwator, nie zauważył związku między deszczem i chmurami. Jak sobie proces powstawania deszczu tłumaczył, to już rzecz drugorzędna. Patrzył w niebo i widział błękit. Podobny do błękitu wód. Dla niego świat mógł być taką dziwną połówką bańki zanurzoną w bezkresnych wodach. Najważniejsze jednak, że powstanie przestrzeni uznał za kolejny etap prac porządkowych Boga.

Pozostało jeszcze jedno: ludzie nie żyją w wodze. Potrzebują suchego lądu. Dlatego w trzecim dniu Bóg odsuwa morze, by mogła się pojawić powierzchnia sucha. Tak stworzony ląd wypełnia Bóg roślinami – trawami i drzewami. Tu potraktowane są nie jako oddzielne stworzenia, ale część tego, co nazywamy lądem. W ten sposób kończy przygotowywać świat przed następnym etapem stworzenia.

Były dobre
Kolejne trzy dni stworzenia to wypełnianie utworzonych wcześniej przestrzeni. Piątego dnia Bóg stwarza zwierzęta wodne i ptaki. Szóstego zwierzęta zamieszkujące lądy. Wcześniej, czwartego dnia, ciała niebieskie, które umieszczone na sklepieniu nieba zarządzają tym, co Bóg uczynił dnia pierwszego: oddzieleniem światła od ciemności. Znamienne, że słońc i księżyc nie zostają nazwane, a autor tekstu nazwał je jedynie „większym” i „mniejszym” ciałem niebieskim. Sąsiedzi Izraelitów często czcili słońce i księżyc jako bóstwa. Pozostawiając je bez imienia autor natchniony pokazuje, że są tylko jednym z wielu elementów stwórczego planu Wszechmogącego i Prawdziwego Boga.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama