Świętość w prozie życia

Garść uwag do czytań na Niedzielę Świętej Rodziny roku C (nowy lekcjonarz) z cyklu „Biblijne konteksty”.

I w tym momencie dochodzimy do drugiej części naszego czytania: Jan wyjaśnia, kto może ufać, ze trwa w Bogu, a nie jest dzieckiem diabła. I mówi też o przywilejach tych naprawdę w Boga wierzących.

1 List św. Jana to kopalnia mądrości. Człowiek czytając go zawsze ma szanse dostrzec coś nowego, świeżego. Dlatego wszelkie streszczenia, podsumowania czy wyjaśnienia o co Janowi chodziło w drugim czytaniu tej niedzieli mają średni sens. Ale na kilka spraw może jednak zwrócę uwagę.

  • Nie tylko nazwani  jesteśmy dziećmi Bożymi, ale faktycznie nimi jesteśmy. O ile oczywiście trwamy w Bogu, a nie jesteśmy dziećmi diabła. Nasz przyszłość w kontekście końca czasów maluje się jeszcze jaśniej. Sama godność dziecka Bożego to przy tym jeszcze mało. Będziemy do Boga podobni. W domyśle: jeszcze bardziej. Spotkanie z Nim twarzą w twarz przemieni nas jeszcze bardziej; jeszcze bardziej nas uświęci.
     
  • Ludzie nie rozpoznają w chrześcijanach dzieci Bożych pewnie z bardzo różnych powodów. Między innymi z tego, że część z nich, zamiast dziećmi Boga, może być tak naprawdę dziećmi diabła. Ale jest też inny powód: nie może rozpoznać godności Bożego dziecka w człowieku ktoś, kto wcześniej nie poznał Boga. Innymi słowy: pogarda, z jaką czasem spotykają się pobożni chrześcijanie bierze się z nieznajomości prawdziwego Boga. Nie ma się jej co dziwić.
     
  • O co prosić będziemy, otrzymamy… Niesamowita obietnica. Lepsza od najlepszej ubezpieczeniowej polisy, bo gwarantująca nie tylko jakieś tam odszkodowanie, ale danie nam tego, czego pragniemy. Przyznaję jednak nie bardzo wiem, jak tę obietnice rozumieć w kontekście oczywistości, że nasze prośby nie zawsze są przez Boga wysłuchiwane po naszej myśli. Nie chcę, by Czytelnicy potraktowali to jako pustą obietnicę. Nie chciałbym nikogo oskarżać mówiąc, że skoro nie został wysłuchany, to widać źle się modlił. Przypuszczam, że chodzi o coś innego: Bóg widzi szerzej i wie, co dla nas dobre z perspektywy wieczności. Wysłuchuje każdą naszą prośbę w ten sposób, że ostatecznie da zarówno nam jak i  tym za którymi prosimy to, co jest dobrem największym: niebo. Musimy ufać, że jeśli dzieje się inaczej niż byśmy chcieli, to Bóg wie co robi. I ostatecznie będziemy zadowoleni z tego, jak, w jaki sposób, wysłuchał naszą prośbę.
     
  • Wierzyć w Jezusa i kochać. To dwa największe przykazania. Kto tak postępuje trwa w Bogu. A dowodem że trwa, jest działający w nas Jego Duch.

    Jak zobaczyć w sobie działanie Ducha? Ha, nie wiem. To znaczy nie jestem pewien. Wcale nie uważam, że kto nie chodzi na spotkania charyzmatyczne nie jest obdarowanych Duchem Świętym. Ale wiemy przecież z jakimi darami przychodzi, prawda? Mądrości, rozumu, rady, męstwa, wiedzy (umiejętności), pobożności i bojaźni Bożej. Kto widzi w sobie przejawy tych darów, widzi także działanie Ducha w sobie. Podobnie z owocami Ducha Świętego. To miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22). Kto je w sobie dostrzega, widzi też w sobie Ducha Świętego.
     

Zestawienie tego czytania z pozostałymi prowadzi do jeszcze jednej, niezwykle ważnej konstatacji. Świętość, trwanie  w Bogu to nie kwestia realizacji jakichś wielkich dzieł. Życie składa się przecież w przeważającej mierze ze sprawa małych normalnych. I na tej drodze normalności człowiek ma wrastać w Boga, stawać się świętym.

3. Kontekst Ewangelii Łk 2,41-52

Ewangeliczna opowieść czytana w Niedzielę Świętej Rodziny to właściwie jedyna znana nam historia z życia Jezusa między Jego narodzeniem a rozpoczęciem publicznej działalności. Rozważania kontekstu niewiele wnoszą do jej rozumienia, i właściwie można je pominąć.

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go.

Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.

Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz on im odpowiedział: «Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.

Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.

4. Warte zauważenia

  • Jezus idąc do świątyni na święta ma lat 12. Obowiązek pójścia na święta miałby dopiero mając lat 13. Pokazuje to, że w tej rodzinie nie traktowano religii jedynie jako obowiązku. Dziecko wzrastało w prawdziwym szacunku do Boga
     
  • Rodzice – przynajmniej Matka –  odnoszą się do dwunastolatka z wielkim szacunkiem. Traktują go jak niemal dorosłego. Do może być dość zaskakujące w czasach, gdy niezbyt poważnie są traktowani nawet osiemnastolatkowie.
     
  • Jezus mówi, ze powinien być w sprawach Ojca. Widać, że ma świadomość tego, kim jest.
     
  • Mimo wszystko Jezus nie stawia na swoim. Ulega swoim rodzicom i jest im posłuszny. Ważne wskazanie dla dzieci: można mieć rację, ale nie trzeba się upierać przy swoim.

5. W praktyce

  • W kontekście pierwszego czytania… Problem bezdzietności… Niekoniecznie wszyscy doczekają się w końcu dzieci. Wydaje mi się jednak, że warto ufać, iż Bóg nie dając dziecka jednak wie co robi. Widać Jego mądre plany są inne. A jakie? Warto pytać swojego serca patrząc, jakie dobro ma się bliźnim do zaoferowania.
     
  • W kontekście Ewangelii… Idealna rodzina…. Trzeba zdać sobie sprawę, że rodzice nie mogą stawiać się w roli nieomylnych i wszystko-lepiej-wiedzących. Najlepiej pokazuje to przykład Maryi i Józefa, którzy z powodu bardzo poważnej sprawy nie stawiają Dziecka pod ściana oskarżeń. Nie wiemy, czy się zgodzili z Jezusem czy nie, ale posłuchali, co miał do powiedzenia na swoją obronę.
     
  • W kontekście drugiego czytania… Wierzyć w Jezusa i kochać bliźniego. Te dwie rzeczy są potrzebne, by móc uważać się za dobrego chrześcijanina. Gdy jest tylko pierwsze, to bycie blisko Boga jest iluzją. Gdy tylko drugie – zwykła dobroczynność.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg