Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »„Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami”. W tym zdaniu wybrzmiewa ogromne wzruszenie Jezusa, świadomość tego, że wypowiada słowa swojego testamentu.
1. Nazywa uczniów dziećmi. Dlaczego? Może dlatego, że w jakimś sensie On ich zrodził. Są Jego dziećmi, Jego rodziną. Są „nowo narodzeni”. Jeszcze nie rozpoczęli dorosłego życia w wierze. Jezus ich prowadził przez trzy lata, uczył ich chodzić. Ale za chwilę, po przeżyciu grozy krzyża i radości zmartwychwstania, staną się dorośli. Pójdą samodzielnie w świat głosić Jezusa i rodzić do wiary nowe dzieci. Na ile wciąż jesteśmy jeszcze dziećmi w wierze? Czy osiągnęliśmy dojrzałość, czyli zdolność głoszenia i dawania życia, które wyszło z grobu Jezusa?
2. „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”. W czym tkwi nowość tego przykazania? Wszak już w Starym Testamencie znane było przykazanie miłości Boga i bliźniego. „Tak jak Ja was umiłowałem”. To jest sedno. Jezus objawił nam miłość Boga. Wyznał ją każdemu i każdej z nas. Nasza ludzka miłość jest odpowiedzią. Nasza miłość ma być kształtowana na wzór Bożej miłości ukazanej w życiu i śmierci Jezusa. Krzyż, który wydawał się momentem hańby, cierpienia i śmierci, okazał się chwilą największej chwały Jezusa. „Bóg został w Nim otoczony chwałą”. Kiedy kochamy tak, jak kocha Jezus, wtedy Bóg zostaje w nas otoczony chwałą.
3. Warto zatrzymać się nad słowem „wzajemnie”. Zaginiony w Alpach, nieodżałowany ks. Krzysztof Grzywocz prowadził kiedyś rekolekcje pod tytułem: „Dar wzajemnej miłości”. Akcentował w nich właśnie wzajemność. Miłość w chrześcijaństwie kojarzy się nam na ogół z miłością charytatywną, miłosierną, ofiarną. To oczywiście ważna miłość. Piękna, potrzebna. Ale nie jest ona jedyną formą miłości ani tą najdoskonalszą. W głębi serca najbardziej pragniemy trwałych więzów, w których panuje wzajemność. Relacje typu rodzic–dziecko (i podobne: nauczyciel–uczeń, lekarz–pacjent, ksiądz–parafianie) są w życiu niezbędne, to jasne. Ks. Grzywocz nazywa te relacje „skośnymi”, dlatego że chodzi o więzy między nierównymi stronami. Jednak jako ludzie dorośli szukamy trwałych więzów, które mają charakter partnerski, oblubieńczy, przyjacielski. Cechą takiej miłości jest równowaga w dawaniu i braniu. Właśnie wzajemność. Nie można całe życie tylko brać. Nie można również tylko dawać. Miłość małżeńska mężczyzny i kobiety, Adama i Ewy pozostaje najdoskonalszym wzorem, modelem miłości wzajemnej łączącej równe, choć tak różne osoby.
4. Sam Bóg jest miłością wzajemną Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jako ludzie zawsze będziemy mniejsi niż Bóg. Bóg jest naszym Ojcem, Mistrzem, Nauczycielem, Lekarzem. Owszem, ale w Jezusie ukazał się nam jako Ten, kto zaprasza nas do miłości wzajemnej. Jezus przychodzi jak narzeczony, jak mąż, jak brat. Apokalipsa zapowiada, że niebo to Gody Baranka. Gody, czyli ślub, wesele. Panem młodym jest Bóg, panną młodą – człowiek. W niebie nie będziemy już kochali miłością miłosierną. Tylko wzajemną. Więc… miłujmy się wzajemnie. •