Chcesz sprawić, by niemożliwe w twoim życiu stało się możliwe?

Czasem doświadczamy w życiu sytuacji, w których zło wydaje się być nie do pokonania. Jesteśmy zniewoleni cierpieniem, lękiem czy piętrzącymi się problemami, na które nie mamy żadnego wpływu. W końcu ogarnia nas smutek, rezygnacja i poczucie beznadziei. Gdzie jest wtedy Bóg?

O tym, jak skutecznie otworzyć się na Boże działanie w obliczu “wszechmocnego” zła opowiada o. Józef Witko w książce “Siedem słów Maryi”.

Wszechmoc zła
Słuchamy po to, aby słyszeć, bo to słyszenie wpływa na jakość życia. Bywają sytuacje, w których zło rości sobie prawo do bycia Bogiem. Wydaje się, że jest ono wszechmocne, nie do ruszenia, że musimy z nim żyć aż do śmierci. Często się do tego zła przyzwyczajamy. Może nim być choroba lub kalectwo, może też nim być jakiś nałóg, trudna sytuacja małżeńska lub rodzinna. Przyzwyczajamy się, a to wzmacnia naszą niewiarę. Natomiast słowo Boże, którego słuchamy i które powinniśmy słyszeć, uświadamia nam, że nie jest tak, jak nam się wydaje. To nie zło, ale Bóg jest wszechmocny, i to On jest tym KTÓRY JEST. I to On wszystko czyni nowe.

Tak było ze śmiercią Jezusa: wydawała się końcem wszystkiego, a okazało się, że właśnie ona dała początek czemuś niezwykłemu, porównywalnemu ze stworzeniem świata, kiedy to Bóg rzekł: „Niech się stanie światło”. Ewangelista Mateusz pisze, że kiedy Jezus wyzionął ducha, skończyła się ciemność. Śmierć Jezusa przynosi światło. Ona zmienia rzeczywistość. Kiedy wydaje się, że coś jest wszechmocne, nagle wkracza Bóg i okazuje się, że ta „wszechmoc” zła okazuje się tak naprawdę niemocą wobec całej potęgi Boga, który w bardzo niepozorny sposób pokonał grzech i szatana. Właśnie przez słabość ludzkiego ciała, przez cierpienie i doświadczenie śmierci.

Być świadkiem niemożliwego
Jeżeli słowo Boże żyje w nas, jeżeli je nieustannie słyszymy, ono pozwala nam dostrzec to, czego inni nie dostrzegają, a nawet to, czego jeszcze nie ma, i spodziewać się w bardzo krótkim czasie tego doświadczyć.

Maryja mówi: Twoje pragnienia czynię swoimi pragnieniami. Zgadzam się, aby niemożliwe dla mnie, a możliwe dla Ciebie stało się w moim życiu. I w tym momencie staje się Ona brzemienna mocą Ducha Świętego. Kiedy zgadzamy się, aby słowo Boga stało się w nas ciałem, czyli żeby zrobiło w nas to, czego Bóg dla nas pragnie, wówczas możemy być świadkami tego, jak niemożliwe staje się możliwe w naszym życiu i w życiu naszych bliskich. Bóg wykorzystuje nas do zmiany tego świata na lepsze.

Słowo, które zmienia życie i ciało
Zaczynamy żyć inaczej: jesteśmy światłem dla świata, solą dla ziemi. Na to się godzimy i wtedy zaczynamy czuć w sobie moc do przezwyciężania zła: ktoś nas rani, a my potrafimy przebaczyć, ktoś nas przeklina, a my potrafimy go błogosławić. Mamy tyle mocy w sobie, że potrafimy za zło odpłacać dobrem. Jest w nas tyle miłości, że już nie bierzemy dla siebie, ale jesteśmy w stanie dawać innym, nie oczekując w zamian niczego. Potrafimy sobie poradzić w najtrudniejszych momentach, zachować równowagę psychiczną i trwać w uwielbieniu Pana Boga nawet wówczas, gdy okoliczności temu nie sprzyjają. I nie tylko potrafimy się wtedy ostać, ale również ci, którzy są przy nas, czerpią od nas siłę do przetrwania trudnych chwil. To jest właśnie moc słowa.

Zdarza się, że spotykamy osoby, przy których odpoczywamy, jakbyśmy nabierali sił duchowych, ale też fizycznych i psychicznych. Wzmacniamy się. Łatwiej wtedy wrócić do domu i sobie z pewnymi rzeczami poradzić. Bóg nas zaprasza, byśmy byli takimi osobami, by przez Jego słowo zmieniało się nasze życie i nasze ciało. Kiedy nie tylko słuchamy, ale słyszymy, stajemy się jak Maryja nosicielami słowa, które ma moc przemieniania nie tylko nas, ale też innych.

*

Tekst został opracowany na podstawie książki “Siedem słów Maryi” o. Józefa Witko, o. Teodora Knapczyka i o. Pacyfika Iwaszko, wydawnictwo Esprit, 2021