Bóg jest ponad czasem. U Boga jest jedno wielkie „teraz”. Czyli rzecz o modlitwie Jonasza i uzdrowieniu Bartymeusza.
Zauważmy, co robi Jezus, kiedy uzdrawia Bartymeusza. Spluwa na ziemię, bierze ślinę, miesza ją z ziemią i następnie tę dziwną mieszankę kładzie na oczy Bartymeusza – ten nagle widzi światło, otwierają mu się oczy. Osoba niewidoma to dla nas symbol kogoś, kto siedzi w ciemnościach z powodu różnych rzeczy. Oczy Bartymeusza nagle się otwierają, a Jezus dokonuje tego za pomocą przedziwnej mieszanki.
Ten obraz nie powinien nas jednak tak bardzo zaskakiwać, ponieważ Bóg często korzysta z dziwnych „mieszanek” albo dziwnych narzędzi. Jednym z takich narzędzi jest Jonasz, który również został wypluty, tyle że przez rybę. Pewnie wyglądał jak wyjęty psu z pyska, chociaż w tym miejscu trzeba by raczej powiedzieć: rybie z paszczy. Rzeczywiście wyglądał tragicznie, ale po tym, co przeszedł, miał prawo tak wyglądać. Jednak (...) ta przedziwna, może nawet dość obrzydliwa mieszanka ma ważną misję do wykonania.
Możemy sobie wyobrazić Jonasza, który siedział trzy dni we wnętrznościach ryby, a później został jeszcze na dodatek wypluty (to jest oczywiście polska wersja tłumaczenia, a jak już doskonale wiecie, ryba, według tego, co podaje wersja grecka Księgi Jonasza, po prostu tego biednego człowieka „zwymiotowała”). Zatem Jonasz, który wygląda jak siedem nieszczęść, nagle, posłuchajcie, ma wykonać gigantyczną, wielką misję, do której Bóg od samego początku go powołał. Co ciekawe, ta przedziwna mieszanka czyni cud – i zobaczycie sami, na czym ten cud polegał (...).
Jonasz po trzech dniach pobytu w morzu we wnętrznościach ryby zostaje wypluty, otrząsa się na brzegu, otwierają mu się oczy, wreszcie widzi światłość, bo przez trzy dni i trzy noce siedział w ciemnościach, i słyszy na nowo głos – głos Boga. Ten rozdział jest, jak sami zobaczycie, niezwykle piękny i bardzo pouczający dla nas wszystkich.
Modlitwa Jonasza
Wołałem w swej niedoli do PANA i mi odpowiedział. Z otchłani Szeolu wzywałem pomocy i wysłuchałeś mojego głosu. Rzuciłeś mnie na głębię pośrodku morza, A nurt mnie otoczył, wszystkie Twoje nawałnice i fale przeszły nade mną. Wtedy powiedziałem: Zostałem wypędzony sprzed Twoich oczu, czy jeszcze będę oglądał Twoją świętą świątynię? Okryły mnie wody aż do utraty tchu, otoczyła mnie toń, sitowie oplotło moją głowę. Zstąpiłem do fundamentów gór, w głąb ziemi, a jej zamki zatrzasnęły się za mną na zawsze, ale Ty wyciągnąłeś mnie z dołu, PANIE, mój Boże. Gdy gasło we mnie życie, wspomniałem PANA, a moja modlitwa doszła do Ciebie, do Twojej świętej świątyni. Ci, którzy hołdują próżnym marnościom, opuszczają Tego, który okazał im łaskę. Ja jednak złożę Ci ofiarę dziękczynną, a co ślubowałem, spełnię. Wybawienie jest bowiem u PANA. Wtedy Pan nakazał rybie, a ona wypluła Jonasza na ląd... Jon 2, 3–11
Kiedy człowiek zna tę modlitwę na pamięć, kiedy ją sobie powtarza, to nagle widzi jedną rzecz, której zrozumienie jest ważne też dla dzisiejszej nauki, a mianowicie: w tej modlitwie jest ogromny entuzjazm Jonasza, który w ostatnich słowach modlitwy mówi, że „wybawienie jest u Pana”. To jest okrzyk radości kogoś, kto jest po prostu bardzo szczęśliwy, ponieważ został ocalony. I takiej modlitwy – pełnej entuzjazmu, siły – nam bardzo potrzeba, między innymi po to, żeby nas obudzić z naszych różnych światów, w których się często gubimy. A zatem Jonasz wypowiedział tę modlitwę, a Bóg dał rozkaz rybce i rybka wyrzuciła Jonasza – rozpoczyna się trzeci rozdział tej księgi.
Skupmy się na słowach, które słyszy Jonasz, kiedy dostaje zadanie i potem zaczyna działać. Już w pierwszym zdaniu pojawia się bardzo mocna nauka dla nas: „Pan ponownie skierował do Jonasza słowa”. Niezwykle piękne w tym fragmencie jest to, że nie ma żadnego wyrzutu ze strony Boga, na przykład: „Oj, Jonaszu, ty jesteś taki, owaki, ty tyle rzeczy różnych zrobiłeś, ale tym razem ci wybaczam. Działaj, ale zobaczymy, czy ci to wyjdzie”. W tym fragmencie nie ma żadnego wyrzutu, tam jest po prostu: „ponownie”, po raz drugi. Tak normalnie jak wstaje nowy dzień i mamy kolejny poranek. I to jest niezwykłe w Panu Bogu, to jest tak różne od nas, bo my, kiedy drugi raz komuś zwracamy uwagę albo nakazujemy coś, to najczęściej zmienia się nasz głos, zmienia się nasze podejście, często w tym powiedzeniu jest też wyrzut. A u Boga nie ma czegoś takiego, ponieważ, Bogu dziękować, Bóg jest ponad czasem i u Boga jest jedno wielkie „teraz” (hodie) – dlatego u Boga jest zawsze poranek.
*
Powyższy tekst, którego tytuł i podtytuł pochodzą od Redakcji, jest fragmentem książki "Jezus i Jonasz. Rekolekcje dla przekornych i (nie)pokornych". Autor: Tomasz Gałuszka OP. Wyd. Esprit.