Fenomen umierania i śmierci jest nie tylko problemem egzystencjalnym. Jest on także przedmiotem refleksji filozofii i teologii, medycyny i psychologii.
Człowiekowi skonfrontowanemu z rzeczywistością śmierci „wiara przedstawiona za pomocą uzasadnionych argumentów przynosi odpowiedź”
„Każdemu więc człowiekowi, który głębiej to zagadnienie rozważa, wiara przedstawiona za pomocą uzasadnionych argumentów przynosi odpowiedź na jego niepokój o przyszły los; równocześnie także ukazuje ona możliwość obcowania w Chrystusie z ukochanymi braćmi, których zabrała już śmierć, niosąc nadzieję, że uzyskali oni prawdziwe życie u Boga”[27].
W ostatnim fragmencie soborowej próby rzucenia światła objawienia na tajemnicę śmierci padają słowa nadziei płynącej z wiary oraz pojawia się perspektywa spotkania w Chrystusie z naszymi bliskimi.
„Człowiek postrzega siebie w samym centrum dramatu życia i śmierci. Z pomocą przychodzi jednak odpowiedź wiary: Bóg jest dla człowieka źródłem życia objawionego w Jezusie Chrystusie”[28]. Być chrześcijaninem, to zaakceptować w sposób wolny egzystencję, która jest nam dana. To zawierzyć nieprzeniknionej tajemnicy Boga. To także przyjąć Chrystusa, a więc przyjąć Jego krzyż i śmierć w nadziei zmartwychwstania. A przyjąć krzyż to otworzyć się na tajemnicę egzystencji skierowanej ku śmierci w nadziei otrzymania przebaczenia od Boga. Tajemnica śmierci to tajemnica nadziei. To nadzieja spotkania Boga, który ożywia i sprawia, że rodzimy się do życia wiecznego. Jeśli umieramy z Chrystusem, powszedni fakt śmierci jest wciągnięty w tajemnicę samego Boga, który jest życiem[29].
Jezus nie tylko pokazuje jak w opuszczeniu przez Boga (i ludzi) przyjąć śmierć powierzając się w ręce Ojca, ale też, ponieważ przez nią przeszedł, wchodzi w samotność naszego umierania (podaje nam rękę, jak dziecku bojącemu się wejść w ciemną gęstwinę lasu) i towarzyszy nam w tym przejściu.
Tajemnicę naszej śmierci i towarzyszącego jej lęku oraz możliwość jej przeżywania z Chrystusem, który jako jedyny może towarzyszyć człowiekowi w doświadczeniu samotności umierania, rozważa młody jeszcze wówczas ksiądz profesor Joseph Ratzinger w wygłoszonych w 1967 roku w Radiu Bawarskim medytacjach na Wielki Tydzień[30].
„Czym jest właściwie śmierć, i co właściwie się dzieje, gdy zstępujemy w głębiny śmierci? Musimy przy tym sobie uświadomić, że śmierć nie jest już tym samym, odkąd zstąpił w nią Chrystus, odkąd Chrystus przeniknął przez jej rzeczywistość i przyjął ją; tak samo jak życie, ludzka egzystencja, nie jest taka sama, odkąd ludzka natura w Chrystusie mogła i nadal może dotykać własnego bytu Boga. Przedtem śmierć była tylko śmiercią, rozstaniem się z ziemią i z żyjącymi i – mimo iż w innej głębi – czymś takim jak «piekło», ciemną stroną egzystencji, nieprzeniknioną ciemnością. Teraz jednak również śmierć jest jeszcze życiem, i kiedy przejdziemy przez lodowatą samotność granicy śmierci, zawsze spotkamy się z Tym, który jest życiem, który chciał stać się towarzyszem naszej ostatniej samotności, i który w śmiertelnej samotności swej trwogi na Górze Oliwnej i swego wołania na krzyżu: «Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?», stał się uczestnikiem momentów naszego opuszczenia. Kiedy dziecko musi samo iść ciemną nocą przez las, będzie się bało, nawet gdyby mu sto razy tłumaczono, że nie ma tam żadnego niebezpieczeństwa. Nie boi się czegoś określonego, co mogłoby nazwać, lecz w ciemności doświadcza tajemniczości, niepewności i zagrożenia egzystencji samej w sobie. Dodać mu odwagi mógłby tylko głos jakiegoś człowieka, tylko ręka kochającego człowieka mogłaby wypłoszyć zły sen. Istnieje lęk – rzeczywisty, obecny w naszej samotności lęk – którego nie może pokonać rozum, lecz tylko obecność kochającej osoby, ponieważ ten lęk nie jest związany z czymś konkretnym, lecz jest złowieszczym elementem naszej całkowitej samotności. Kto nigdy nie odczuł grozy takiego opuszczenia? Kto nigdy nie doświadczył świętego, pocieszającego cudu, którym jest w takim momencie słowo miłości? Ale tam, gdzie pojawia się samotność, do której nie może już przeniknąć żadne przemieniające słowo miłości, mówimy o piekle. […] I rzeczywiście: jedno jest pewne – istnieje noc, do mrocznego opuszczenia której nie przenika żaden głos niosący pociechę; istnieje brama, przez którą tylko samotnie możemy przejść: brama śmierci. Wszystkie lęki tego świata są ostatecznie lękiem przed tą samotnością. Dlatego w Starym Testamencie było jedno i to samo słowo na oznaczenie królestwa śmierci i piekła: szeol. Bowiem śmierć jest absolutną samotnością. A samotność, której nie może już rozjaśnić miłość, która jest tak dogłębna, że miłość nie ma już do niej dostępu, jest piekłem.
«Zstąpił do piekieł» – to wyznanie Wielkiej Soboty oznacza, że Chrystus przekroczył bramę samotności, że zstąpił na nieosiągalne, nieprzekraczalne dno naszego opuszczenia. Oznacza to, że także w najgłębszej nocy, do której nie dociera już żadne słowo, w której my wszyscy jesteśmy jak płaczące, odrzucone dzieci, jest głos, który nas woła, ręka, która nas chwyta i prowadzi. Nieprzekraczalna samotność człowieka została pokonana, odkąd On w niej był. Piekło jest pokonane, odkąd miłość weszła również w sferę śmierci i niczyja ziemia samotności została zamieszkana przez Niego. W swym najgłębszym wnętrzu człowiek nie żyje chlebem; w najistotniejszej sferze swego człowieczeństwa żyje tym, że jest kochany i że sam może kochać. Odkąd w sferze śmierci jest obecna miłość, odtąd w śmierci jest życie. Życie Twoich wiernych, o Panie, się nie kończy, lecz zmienia – modli się Kościół w swej liturgii za zmarłych.
Nikt nie może pojąć, co ostatecznie znaczą słowa «zstąpił do piekieł». Kiedy jednak my sami kiedyś znajdziemy się w godzinie naszej najgłębszej samotności, wtedy będziemy mogli zrozumieć coś z wielkiej jasności tej mrocznej tajemnicy. Mając ufną pewność, że w owej godzinie skrajnego opuszczenia nie będziemy sami, już teraz możemy trochę ją przeczuwać. I w naszej niechęci wobec ciemności śmierci Boga zacznijmy dziękować za światło, które przychodzi do nas właśnie z tej ciemności”[31].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |