Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 5. Niedzielę Wielkanocną przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Chcąc rozwiązać trudne zadanie matematyczne, czasami trzeba sięgnąć po zbiór wzorów, poszukać tego właściwego, który przeprowadzi przez ścieżkę działań. Ile to razy rozwiązujący zadanie zatrzyma się i nie wie, co dalej... Spojrzeć na wzór to podjąć decyzję, że nie chcę iść po omacku, nie chcę błądzić i nie chcę robić niczego na próbę. Każdy błąd kosztuje. Tak jest w naszym życiu. Złe obliczenia mogą doprowadzić do tragedii, mogą być przyczyną śmierci człowieka. Nie ma się zatem co dziwić, że za złe obliczenia matematyczne albo w ogóle za błędy uczeń w szkole czy student na uczelni otrzyma negatywny wynik egzaminu. Tu nie chodzi o kaprys profesora. Tu idzie o sprawę życia lub śmierci drugiego człowieka. Widziałem kiedyś w gazecie nagłówek: "Złe obliczenia przyczyną katastrofy budowlanej".
Transmisja Mszy św. w 5. niedzielę wielkanocną
Nie ma życia na próbę. Nie cofniemy, niczym kilka klatek filmu, naszego życia. Dzieciństwo ma się raz, dorastanie ma się raz, wejście w dorosłość ma się raz. I kolejne etapy życia przeżywa się raz. Nie ma czasu na próby. Szkoda też sił i czasu na zbieranie się po "katastrofie budowlanej" z powodu złych obliczeń w naszym życiu albo z powodu w ogóle braku obliczeń. Życia nigdy nie przestaniemy się uczyć. Na szczęście nie brakuje nam łaski Bożej i zaangażowania wielu oddanych osób, które koją nasze rany po upadkach, pomagają powstać, zacząć żyć od nowa, pokazują najlepsze ścieżki życia.
W dzisiejszą niedzielę słyszymy w liturgii słowa Jezusa, które wypowiedział w Wieczerniku, jeszcze przed swoją męką. Jezus zwraca się do apostołów, a poprzez apostoła Jana do nas wszystkich: "Dzieci, (...) będziecie Mnie szukać" (J 13,33). Za chwilę dodaje: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" (J 13,34-35). Jezus nie buja w obłokach. Wypowiadając słowa: "Jak Ja was umiłowałem", wie doskonale, że chodzi o krzyż, który za chwilę będzie dźwigał, i na którym umrze za grzechy świata. Mógł rzucić ten krzyż, ale tego nie zrobił. Tak, wiele razy ta myśl przewijała się już w rozważaniach cyklu "Nim rozpocznie się niedziela". Chodzi o to, że Jezus, jako dorosły i zapewne silny mężczyzna, mógł się bronić, mógł uciekać, mógł rzucić krzyż i jakoś się wymigać, ale tego nie zrobił. Tyle razy mówił o prawdziwej miłości i w tej chwili prawdy nie zaprzeczył sobie, nie zaprzeczył miłości. On sam jest Miłością. Święty Jan napisał właśnie o Jezusie, że: "do końca umiłował" (J 13,1).
Popełniamy błędy, zatrzymujemy się i nie wiemy, co dalej, czujemy się zagubieni, szukamy właściwych rozwiązań naszych problemów. Błędy kosztują. Tak, one też bolą. Czasu natomiast nie cofniemy. Jezus zostawił nam wzór życia, który jest ociosany z tego wszystkiego, co prowadzi do cierpienia i tragedii. Wzór zakłada odrzucenie egoizmu i pychy. Wzór życia dany nam przez Jezusa uczy relacji, w której jeden drugiemu nie powie: "Jesteś dla mnie", "Jesteś mi potrzebny", "Mam ciebie", lecz powie: "Jestem dla ciebie". Kochać w stylu Jezusa to dać jak najwięcej z siebie drugiemu człowiekowi. Taki wzór życia zostawił nam Jezus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |