Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Proroctwa mesjańskie nie stanowią źródła, lecz raczej są potwierdzeniem, że to, „czego dotykali i co widzieli", zostało zapowiedziane przez Słowo Boże.
Istotnie, ten brak stanowi kłopotliwy moment dla pierwotnej wspólnoty, jak lepiej zobaczymy to w dalszym ciągu: ale właśnie ta trudność dotycząca potrzeby znalezienia jakiejś zapowiedzi nieoczekiwanego wydarzenia jest kolejnym przeciwdowodem tego, co tutaj zamierzamy dowieść.
W tym, co dla chrześcijan jest Starym Testamentem, a co dla Żydów jest i było po prostu Torah, Pismem, nie brakuje - chociaż są rzadkie - przykładów „zmartwychwstania". Sam Jezus, według Ewangelii, wskrzesił syna pewnej wdowy, w wiosce Nain; córkę przełożonego synagogi Jaira; swojego przyjaciela Łazarza. Ale, jak wyjaśnia cytowany Joachim Jeremias: „Tym, co nigdy nie występuje w żydowskiej literaturze (w której nie ma absolutnie niczego, co mogłoby się równać ze zmartwychwstaniem Jezusa), jest zmartwychwstanie «do chwały», do nowej i stałej formy życia. Wszystkie wskrzeszenia, o których jest mowa, włącznie z tymi cudownymi, przypisywanymi Chrystusowi, są zawsze i tylko powrotami (tymczasowymi) do normalnego, ziemskiego życia".
Wydaje się jednak, że istnieje inna droga wyjścia dla tego, kto upiera się przy dopatrywaniu się w głoszeniu przez Nowy Testament zmartwychwstania pewnego rodzaju odlewu, otrzymanego przez przyciskanie gipsu nadziei uczniów do jakiegoś prorockiego oczekiwania. Nawet jeżeli przyznaje się (nie można postąpić inaczej), że „oficjalny" judaizm zupełnie nie oczekiwał tego, o czym wspólnota Żydów, którzy stali się chrześcijanami, będzie głosiła, że stało się z Jezusem, to czy inspiracja tego nie mogłaby dojrzeć w jednej z licznych nieprawowiernych, „heretyckich" sekt tego czasu? Dobrze wiemy, że - wtedy bardziej niż kiedykolwiek - judaizm, religia tradycyjnie w swoim wnętrzu kłótliwa, najzupełniej nie był jednolity w swoich wierzeniach, co było wynikiem wrzenia „szkół".
Ale, rozglądając się dookoła, nie znajdujemy odpowiedzi nawet w tym kierunku. Aby także tutaj uprzedzić konkluzję, oto synteza pewnego Żyda Davida Flussera: „W całym judaizmie za czasów Jezusa nie ma żadnego znanego nam nurtu, który by coś wiedział o “Synu Człowieczym”, który miał “umrzeć i zmartwychwstać". Ten zaś, który to pisze z taką pewnością, jest ni mniej ni więcej, tylko największym izraelskim znawcą czasów drugiej Świątyni, czasów początków chrześcijaństwa.
Zmartwychwstaniu, wszelkiemu zmartwychwstaniu (nawet, jak się zdaje, wszelkiej możliwości życia po śmierci) zaprzeczała potężna sekta saduceuszów, owa „postępowa", „modernistyczna" elita, a także „kolaborantka" z Rzymianami, która kontrolowała Sanhedryn i która reprezentowała znaczną część kasty kapłańskiej, chociaż nie miała wielkiego wpływu na naród.
A więc esseńczycy? Ci rzeczywiście wierzyli w niebo, w piekło, w życie wieczne, ale byli w konflikcie z faryzeuszami i w zgodzie z saduceuszami właśnie w negowaniu ostatecznego, „eschatologicznego" zmartwychwstania umarłych. Wydaje się (ale nie jest pewne), że oczekiwali powrotu bezpośrednio przed końcem świata ich dawno zmarłego „Mistrza Sprawiedliwości". W każdym razie, ten powrót „Mistrza" (którego, zwróćmy uwagę, esseńczycy bynajmniej nie uważali za Mesjasza, na niego jeszcze czekali wśród postów i modlitw w ustroniach wybrzeży Morza Martwego) nie będzie „zmartwychwstaniem" lecz „zjawieniem się": jak między innymi udowodnił Jean Carmignac, takie jest znaczenie terminu używanego w tekstach znalezionych w grotach Qumran.
„Zjawienie się", a nie „zmartwychwstanie" musiały znaczyć terminy używane przez proroków. Według wierzeń innych odłamów judaizmu te „zjawienia się" miały poprzedzić koniec czasów. Sam Jezus został wzięty za jednego z nich: „Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: “Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?- A oni odpowiedzieli: -Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków" (Mt 16,13 n. i paral.). Te starożytne postacie, których powrotu oczekiwano, miały przygotować naród na sąd ostateczny, wyjaśniając niezrozumiałe punkty Prawa i wzywając do pokuty. Jednak ich zjawienie się należałoby jeszcze do starego świata, nie do tego nowego stworzenia, do którego należy zmartwychwstanie Jezusa: ono nie ogłasza końca czasów, ale należy do świata, który już nastąpił, porusza się już w nowym stworzeniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |