Tekst o chwale niebieskiej i błogosławieństwach – nałożone na siebie zyskać mogą głębię, na nowo do nas przemówić.
I z wątpliwościami, które czasami stają się błogosławieństwem. Kolejny odcinek biblijnego podcastu Bernarda Sawickiego OSB.
To błogosławieństwo zaskakuje. Rozumiem, kiedy do ubogich należy albo że smutni będą pocieszeni. Ale niby dlaczego posiąść mają cisi?
Nic tak nie uczy pokory jak zginanie karku wtedy, kiedy radzi byśmy się wywyższyć z powodu spływających na nas błogosławieństw.
Czy nie na tym polega błogosławieństwo? Na wierze, iż z naszego powodu, dzięki nam dokona się dobro, bo tego chce Bóg, Pan wszystkiego.
Gdy czytamy błogosławieństwa z Kazania na Górze (Mateusz zapisuje ich osiem, Łukasz tylko cztery, wzmacniając je poczwórnym „biada”), od razu czujemy onieśmielenie.
Starożytna pieśń otrzymała w liturgii refren nawiązujący do ośmiu Jezusowych błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie...”.
Narodziny Jana były błogosławieństwem dla rodziców. Czy niezwykłość tego doświadczenia sprawiła, że zrezygnowali ze swoich planów, marzeń i oczekiwań, jakie wiązali z nim?
Trudne błogosławieństwo. Szczęśliwi, którym zaczyna brakować śliny by przełykać krzywdy. To możliwe? Jeśli spojrzeć na doznawanie krzywdy nieco inaczej...
Przestrzeganie przykazań bardzo często związane jest z nieświadomym oczekiwaniem, że to ma się po prostu opłacić Bożym błogosławieństwem, albo ze strachem, żeby nie „podpaść” Ojcu.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.