Dziś Stanisława Kostki. Czytam więc fragment Listu świętego Jana. „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia, nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki”.
Myślę o tym co dziś dzieje się w naszym kraju. O różnorakim „opiłowywaniu” katolików. To wszystko chyba słusznie mnie oburza. Ale gdy czytam te słowa zastanawiam się, czy my jednak nie jesteśmy za bardzo uwikłani w sprawy tego świata? Czy nie „po światowemu” rozumujemy? Zamiast stanąć z boku. Bo może Bóg nie chce, byśmy tworzyli jakieś Państwo Boże na ziemi, ale byśmy dla tego świata, takiego jakim jest, byli solą i światłem?
Dylemat: na ile angażować się w sprawy tego świata, na ile zachować dystans…
… lecz współweseli się z prawdą. W dobie mieszania pojęć warto powiedzieć: sprawdzam.
Cóż my wiemy o Zachariaszu? Tylko tyle, że był kapłanem z oddziału Abiasza...