Ewangeliczne ubóstwo nie jest najpierw owocem decyzji i wysiłku człowieka, ale zaproszeniem Jezusa.
Najtrudniej jest być ubogim pośród tego wszystkiego, co człowiek ma. Bo to wiąże. Zobowiązuje do troski, do dbałości.
"Ubodzy", wedle wielu biblijnych tekstów, cieszą się specjalną opieką Bożą, jako że ludzkich gwarancji nie mają żadnych.
Starożytna pieśń otrzymała w liturgii refren nawiązujący do ośmiu Jezusowych błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie...”.
Z obrazu patrzy w naszą stronę ubogo ubrany mężczyzna o ogorzałej twarzy. Tuż za nim widzimy potężny łeb byka. Czyżbyśmy mieli do czynienia z portretem pasterza bydła?
Pan, gdy wróci, nie będzie czekał pod bramą jak ubogi, który nieraz długo musi kołatać, aż mu z łaski otworzą. Panu trzeba otworzyć zaraz, o każdej porze dnia i nocy.
Kazanie na górze, w którym Jezus jasno określa, kto w jego oczach jest człowiekiem błogosławionym, choć dla nas zrozumiałe, jest jednak trudne do przyjęcia.
Jak to się stało, że Dawid sprawiał wrażenie człowieka niespełna rozumu?
Bóg nie zawsze wspiera tylko kryształowo uczciwych. A bez Jego błogosławieństwa człowiekowi nic nie wychodzi jak trzeba.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.