„Pokazał im ręce i bok”. Rany Jezusa są Jego znakiem rozpoznawczym. Tomasz, niesłusznie nazywany niedowiarkiem, domagał się dotknięcia ran Pana. Miał dobrą intuicję.
W niedzielę nad ranem zaczęła krążyć wiadomość o dziwnych zdarzeniach na cmentarzu pod murami Jerozolimy. Wydawało się, że wykonanie wyroku śmierci zakończy definitywnie „karierę” Jezusa. Okazało się jednak, że to nie koniec.
Każda Eucharystia jest czymś cudnym i tajemniczym, nawet jeśli nasze oczy przyzwyczaiły się do gestów, znaków, słów. Trzeba przemyć oczy wodą wiary, aby zobaczyć ów cud.
Bez Osoby Chrystusa postawionej w centrum Kościół zamienia się w jeszcze jedną społeczną organizację pracującą nad ulepszaniem świata.
Czy my jesteśmy lepsi, mądrzejsi od pierwszych uczniów? Czy rozumiemy, po co jest krzyż?
Pierwsze wystąpienie Jezusa w rodzinnym Nazarecie spotkało się ze sprzeciwem słuchaczy.
Zmartwychwstały Pan pyta z troską swoich uczniów: „Dzieci, macie coś do jedzenia?”. Potem osobiście przygotowuje im śniadanie.
Wielkanoc przynosi wieść, że nad moim grobem na pewno pojawi się Bóg. I On postawi kropkę nad „i” mojej historii.
„Wy jesteście świadkami tego”. Tuż przed rozstaniem Jezus wzywa uczniów do tego, aby stali się świadkami.
„Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze”.
Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch.
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.