Czy musi boleć? E, jeśli boli, to wiele z tego nie będzie.
Nasze chrześcijaństwo czasem nie działa jak trzeba – rejestrujemy to z bólem i z bólem serca próbujemy naprawić.
Żeby krzyczeć nie trzeba być opętanym. Czasem po prostu strasznie boli. I nie pomaga żaden przeciwbólowy środek, bo boli dusza.
Jest gniew nienawiści i gniew miłości. Pierwszy chce zgubić, drugi ocalić. Pierwszy sprawia ból, drugi chroni przed bólem wiecznym.
Nic, nawet ból, nie trwa wiecznie.
Tu i tu trzy dni. Tu i tu z bólem serca. Może inaczej, jak tylko z bólem serca, nie da się Go szukać i znaleźć?
„My także winniśmy oddać życie za braci” – umierać z miłości, która często tak boli. Boli, gdy kocha się tego, kto rani. Co mówi mi moje serce?
Tyle nieszczęść na świecie, tyle cierpienia, tyle bólu i łez. Dlaczego?
Czy można mieć radość w sercu, gdy doświadcza się trudności, cierpienia, bólu?
Zło wyrządzone przez nam równym boli. Wyrządzone przez tych "lepszych" wyjątkowo mocno demoralizuje.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.