Czym jest lectio divina?

Skoro człowiek powinien wypić dwa litry płynów dziennie, to o ile więcej powinien „wypijać” Pisma Świętego! Z ks. Januszem Wilkiem rozmawia Marta Sudnik-Paluch.

A co sądzi Ksiądz o praktykowanej przez niektórych metodzie czytania Pisma Świętego przez otwieranie na pierwszym z brzegu fragmencie?
– Jestem w tej kwestii bardzo ostrożny. Oczywiście, Duch Święty może i w ten sposób do nas przemówić, ale jest to metoda bardzo ryzykowna. Może być bowiem tak, że otworzy się fragment np. Psalmu złorzeczącego i ktoś odczyta to jako wezwanie do zemsty albo też trafi się tekst bardzo trudny, który bez całościowego spojrzenia na Pismo Święte może zostać źle zrozumiany. Można np. natknąć się na zapis dotyczący listu rozwodowego (zob. Pwt 24, 1–4) i stwierdzić, że Biblia zaleca rozwody, a przecież Jezus domagał się nierozerwalności małżeństwa (zob. Mt 19, 1–9; Mk 10, 1–12; Łk 16, 18). Na pewno nie może być to metoda najważniejsza. Lepiej czytać i rozważać tekst w sposób ciągły lub tematyczny.

W „Biblicum Śląskim” proponuje Ksiądz lectio divina podzielone na pięć części.
– To najbardziej znana forma lectio divina. Wymaga trochę czasu i systematyczności, ale nie rozbija rytmu dnia. Modląc się, mówimy do Boga, a gdy czytamy Biblię, On mówi do nas (św. Hieronim). Lectio divina prowokuje do przełożenia słów Pisma Świętego na własne życie. Stąd w actio (działanie) należy sobie wyznaczyć konkretne postanowienie, jakąś określoną formę przeniesienia rozważonych słów we własną codzienność. Ogólniki niewiele wnoszą w nasze życie.

Wiemy już, jak wybrać fragment Pisma Świętego do rozważań. Co jeszcze jest potrzebne, by dobrze przeżywać lectio divina?
– Dobre chęci, trochę ciszy i – przede wszystkim – modlitwa do Ducha Świętego. Nie należy szukać nagłych i wielkich olśnień duchowych lub nadzwyczajnych radości. Nie modlimy się przecież po to, byśmy się dobrze czuli, ale po to, aby być blisko Boga. Pismo Święte ma nam w tym pomagać.

Czy przygotowując się do modlitwy, warto wziąć pod uwagę miejsce?
– Warunki zewnętrzne są bardzo ważne, bo mogą utrudniać lub sprzyjać lekturze Pisma Świętego. Cisza i przestrzeń czasu pomagają w skupieniu. Im mamy więcej spraw na głowie lub jesteśmy coraz bardziej nerwowi, tym powinniśmy więcej czasu poświęcić na modlitwę. To nie absurd.

Zaczerpnijmy z bogactwa Starego Testamentu: „Szczęśliwy, kto będzie się zajmował tymi rzeczami [Pismem Świętym], a kto włoży je do serca, stanie się mądry, a jeśli tak postąpi, we wszystkim sobie poradzi, bo szlakiem jego – światło Pana” (Syr 50, 28–29).

-------

Ks. Janusz Wilk jest prefektem w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym i autorem tekstów do lectio divina w „Biblicum Śląskim”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| BIBLIA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama