Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Morze Martwe – najgłębsza depresja na kuli ziemskiej, o czym nie mogli mieć pojęcia ludzie czasów powstawania Biblii – inspirowało od dawien dawna.
Leżące 418 m poniżej poziomu morza i sięgające głębokości 377 m, stało się miejscem narracji o karze, która z miejsca geograficznie wyjątkowego uczyniła siedlisko braku znanych powszechnie form życia. Morze Martwe, zwane też Morzem Lota, jest cudowne pod względem widokowym. Wokół pustynia. Od wschodu ściana Gór Judzkich, od zachodu ciągnąca się w dal panorama Zajordanii. W środku tafla jeziora, które jest inne od wszelkich znanych zbiorników wodnych. Jego woda to lekko oleista ciecz, która nie pozwala zatonąć, jednak lepiej, by nie dostała się do oczu, bo wywoła ogromny ból i pieczenie. A w wodzie żadnych śladów znanego powszechnie życia. Zasolenie, które chemicznie jest roztworem nasyconym. Żadnej soli nie da się tu już więcej rozpuścić.
To tutaj, w miejscu dzisiejszego morza lub gdzieś przy jego brzegach, pamięć minionych wieków lokowała istnienie miast pełnych nieprawości – Sodomy i Gomory.
Ich mieszkańcy byli źli, wynaturzeni. To tutaj mieszkał Lot ze swą rodziną. On zresztą z najbliższymi miał ujść zagładzie. Ale ta, zanim nadeszła, była przedmiotem niezwykłego targu. Do handlowej rozgrywki, a w istocie do pokazu, kim jest Bóg, stanął patriarcha Abraham. Targ rozpoczyna liczba pięćdziesięciu sprawiedliwych. Jeśli tam mieszkają, ocaleją wszyscy. Targowe zmaganie, tak mocno związane z mentalnością ludzi Bliskiego Wschodu, obecne zresztą aż po dziś dzień, kończy się na liczbie dziesięć. Okazało się, że i takiej liczby nie udało się tam znaleźć. Ale przecież istotą nie jest owa buchalteria, ale obraz Boga, który godzi się na kilkakrotne zmniejszanie liczby pożądanych sprawiedliwych.
Ta biblijna perykopa stawia sobie za cel nie tyle pokazanie bolesnego stanu moralnego Sodomy i Gomory, co sprowadziło na te miasta zagładę, ile uzmysłowienie, kim jest Bóg. On, sprawiedliwy sędzia, jest najpierw miłosiernym Panem, który jest gotów przebaczyć i zaniechać karania, jeśli znajdzie choć odrobinę dobra w morzu zła. Ale jeśli takiej odrobiny nie znajdzie?