Jest to temat, zdawałoby się, znany, bo jeżeli ktoś z chrześcijan nawet nie zna Pisma Świętego, to w każdym razie uważa, że Ewangelie zna. Jak ta znajomość wygląda, miałam sposobność się przekonać.
Neuceu
Przez całe wieki ludzie zastanawiali się, czy wielka ryba może połknąć człowieka
Czy ten człowiek po trzech dniach może z tej wielkiej ryby wyjść żywy i zdrowy? Ilustracja: biblijny Jonasz ukazany na kartach "Psałterza paryskiego" z X wieku
Spotkałam młodą dziewczynę po maturze, którą miałam poduczyć w wymiarze religijnym, bo wprawdzie była u Pierwszej Komunii, ale potem nie chodziła na religię w ogóle. Skończyło się na tym, że miała mieć u mnie dziesięć rozmów. Powiedziałam jej, żeby sobie przeczytała całą Ewangelię św. Marka i zastanowiła się, czego nie rozumie, i zapytała mnie na następnym spotkaniu. A na następnym spotkaniu taka rozmowa:
– Przeczytałaś?
– Przeczytałam.
– No i masz jakieś pytania?
– Nie mam żadnych.
– To znaczy, że wszystko rozumiesz?
– Wszystko.
No to otworzyłam na chybił trafił, przeczytałam jej kawałek i zapytałam się:
– A co to znaczy?
– A nie wiem.
Z Ewangeliami istnieje takie właśnie niebezpieczeństwo, że po nas, którzy chodzimy do kościoła i często słyszymy Ewangelię, często jej słowa spływają jak woda po kaczce. Właściwie naprawdę nie słuchamy, nie zastanawiamy się.
Zacznijmy może od tego, że nie wiemy tak naprawdę, co to znaczy Ewangelia. Jeżeli chodzi o samo słowo, to może pierwsza rzecz jest taka, że mówimy potocznie Ewangelia św. Mateusza, św. Marka, św. Łukasza, św. Jana, ale niech Państwo zwrócą uwagę, że prawdziwy tytuł Ewangelii to nie jest Ewangelia św. Mateusza, jak na przykład Trylogia Sienkiewicza, tylko jest Ewangelia według św. Mateusza, według św. Marka, według św. Łukasza, według św. Jana. Już ta tradycyjna, bardzo stara forma tytułu powinna zwrócić naszą uwagę na to, że nie autor jest tutaj najważniejszy, co więcej, że to właściwie nie jest autor, bo to jest tylko jedna Ewangelia „według”.
Teraz nasuwa się tutaj pytanie, czym jest Ewangelia. Żeby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba określić, co to za gatunek literacki. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają wykształcenie humanistyczno-filologiczne i że dla nas gatunek literacki może być nieokreślonym pojęciem.
Spróbuję to pokazać na karykaturalnym przykładzie, bo karykatura wychodzi nam zawsze najlepiej. Wyobraźmy sobie, że ma ugotować obiad ktoś, kto nie umie gotować. Wobec tego szuka jakichś wskazówek, jakiegoś podręcznika i natrafia na podręcznik geometrii. Jeżeliby próbował gotować obiad na podstawie podręcznika geometrii, może z tego nic nie wyjdzie, ale jeszcze gorzej by wyszło, gdybyśmy chcieli uczyć się geometrii z książki kucharskiej. To o tym właśnie decyduje gatunek literacki.