Dzieje Apostolskie opowiadają o cudownym uwolnieniu Piotra z więzienia.
Dopełnieniem jest dziękczynny psalm 34 (33) – pierwotnie pieśń Dawida, w liturgii włożona w usta Piotra: „Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił...”. Sposób wyzwolenia był tak niezwykły, że Piotr nie dowierzał samemu sobie. „Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych...”.
Tak na co dzień aniołów nie widujemy – choć jesteśmy przekonani o ich obecności. Nie zawsze ze snu budzą nas trąceniem w bok, częściej podsuwają nam pomysły – proste, a okazuje się, że skuteczne. Taki pomysł przyszedł do głowy Dawidowi – zaczął udawać szaleńca.
Ten „zwariowany” pomysł rzeczywiście pomógł. I miał Dawid za co Bogu i jego aniołowi dziękować. Choć król – jednak biedak – i to słowo odnajdujemy w psalmie. I określenia: pokorni, bogobojni.
Ta ludzka małość, brak możliwości obrony, beznadziejna sytuacja nie mogą przekreślić nadziei człowieka, który Bogu zaufał.
Księgi Starego Testamentu opowiadają o wielu podobnych historiach. Piotr w końcu zginął męczeńską śmiercią; Paweł też. To prawda. Ale w świetle zmartwychwstania Jezusa nawet śmierć nie przekreśla nadziei. I tej nadziei wstydzić się nie będziemy.