Dwa skreślone długi

Ta nazwa najprecyzyjniej określa tę wyłącznie Łukaszową przy­­powieść, której niekiedy nadaje się nazwę „jawnogrzeszni­ca i dwa długi”, bądź „ta, która więcej miała miłości”, obie uwarunkowane bliższym kontekstem, albo bardzo ogólną – „dwaj dłużnicy”, co zbyt przypomina innych dłużników przypo­wieściowych (Łk 16,5n; Mt 18,24.28).

Za ramy chronologiczne całego zdarzenia wraz z przypo­wieścią, która zajmuje jego część środkową, można uznać już nieco późniejszy niż wstępny okres działalności publicznej Je­zusa, a więc jakiś rok drugi. Za miejsce zaś zdarzenia trzeba by uznać Galileę. Ważniejsze dla nas próby doszukania się kontekstu życiowego przypowieści zostawmy na koniec, gdzie będzie mowa o redakcji dzisiejszego tekstu. Jego Ewangelista­–redaktor chciał przypowieść połączyć ze zdarzeniem, a zatem i my zaczniemy od przedstawienia tej całości.

Łk 7,36–50
36 Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. 37 A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że gości w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, 38 i stanąwszy z tyłu u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

39 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby on był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka to jest ta ko­bieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą». 40 Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś do powiedzenia». On rzekł: «Po­wiedz, Nauczycielu». 41 «Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien był mu pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. 42 Gdy nie mie­li z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bar­dziej miłował?» 43 Szymon odpowiedział: «Przypusz­czam, że ten, któremu wię­cej darował». On zaś mu rzekł: «Słusznie osądziłeś».

44 Potem zwróciwszy się w stronę kobiety, rzekł do Szymona: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem to twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i otarła je swymi włosami. 45 Nie powitałeś Mnie pocałunkiem; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować stóp mo­ich. 46 Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje stopy. 47 Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grze­chy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje». 48 Do niej zaś rzekł: «Odpuszczone są twoje grzechy». 49 Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?»  50 On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!»

Barwnie odmalowana sytuacja wymaga kilku objaśnień, by lepiej uchwycić główną myśl zawartej w środku przypowie­ści, a także myśl całości sceny, w jakiej Ewangelista-redaktor umieścił przypowieść.

Jezus niejednokrotnie przyjmował zaproszenia na wysta­wne przyjęcia, co stwierdza tenże Ewangelista (7,34; 11,37; 14,1) i inni (Mt 26,6n; Mk 14,3; J 12,2), podkreślając poucze­nia Jego dawane przy tej sposobności. Ważny szczegół mówi o wystawności owego przyjęcia i wiele w scenie tłumaczy. Zwrot „zajął miejsce” (katekli/Jh – kateklithe) mówi o pozycji leżącej biesiadnika, spoczywającego na niskiej sofie, opartego na lewym łokciu, przy czym bose stopy były łatwo dostępne dla wchodzących z zewnątrz. Do takiego grecko-rzymskiego obyczaju stosowali się Żydzi tylko podczas uczt wystawnych (pa­schalna, weselna, stypa), natomiast do co­dziennych posiłków zasiadali przy wyższym stole.

Jawnogrzesznicę z tej sceny uważa się przeważnie za la­dacznicę zawodowo żyjącą z nierządu. Tu byłaby wskazana pe­wna przezorność, na którą wskazuje kilka okoliczności. Mimo otwarcia drzwi na ulicę służba gospodarza nie wpuściłaby ta­kiej osoby. Trudno przypuścić, by zwykła, małomiasteczkowa prostytutka posiadała drogocenne naczynie z jeszcze bardziej cenionym olejkiem (a)la/bastron mu/rou – alabastron myru) w odróżnieniu od „oliwy” (e)/laion – élaion) w wierszu 46. Łukasz zresztą zna termin „nie­rządnica” (po/rnh – porne: 15,30), tu jednak używa słowa grzesznica (a(martwlo/j – hamartolos), którym ra­bini szafowali hojnie. Wypada więc widzieć w jawnogrzesznicy osobę z towarzystwa, ale mającą mocno obciążone konto moralne (liczne grzechy z wiersza 47) w rodzaju jawnego konkubinatu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama