Odpowiedź:
Po raz kolejny Agnosiewicz wkłada w przytoczone wersety z listów Pawła treści, jakie wcale się tam nie znajdują. Zacytowane wyżej wersy z listów św. Pawła nic bowiem nie uczą o jakiejś rzekomej „predestynacji”, tylko o wybraniu, usprawiedliwieniu i zbawieniu. A to różnica. Nauka o predestynacji zakłada, że jakkolwiek by ktoś postępował, to i tak będzie na końcu zbawiony, bo jest do niego przeznaczony. Powyższe zacytowane przez Agnosiewicza wersy nie mówią zaś o tym. One mówią tylko o łasce usprawiedliwienia i zbawieniu darmo danym przez Boga dla wszystkich, skoro nikt z ludzi nie zasługuje na tę łaskę sam z siebie (dobrze rozwija tę kwestię tekst z Ef 2,8-9 i Rz 3,23-24). Zbawienie i łaska dane przez Boga nie są jednak dane raz na zawsze i mogą zostać zaprzepaszczone z powodu złych uczynków (por. Mt 24,13). Gdyby Paweł uczył o predestynacji, to nie uczyłby jednocześnie o tym, że na końcu czasów ludzie będą sądzeni za uczynki, które ostatecznie zadecydują o ich zbawieniu lub jego utracie (por. Rz 2,6-7,16; 13,12-13; por. też 2 Kor 5,10; 11,15; 1 Kor 5,10-13; 6,9). Ludzie byliby w takim wypadku sądzeni na podstawie predestynacji. Paweł nigdzie jednak nie uczy o sądzie na podstawie jakiejś domniemanej „predestynacji”, lecz mówi wyraźnie o sądzie na podstawie uczynków. Innymi słowy, nie sposobności dane ludziom przez Boga będą rozstrzygać o zbawieniu, lecz ludzka reakcja i wykorzystanie tych sposobności.
***
Każdy tyran ma mandat boski
Hitler i Stalin mieli bez wątpienia boskie pełnomocnictwo do sprawowania władzy, kto występował przeciwko nim - występował przeciwko Bogu.
'Każdy niech będzie podobny władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia.' BT, Rzym.13,1-2
'Z tego samego zaś powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd.' BT, Rzym.13,6-7
Odpowiedź:
Wers ten wcale nie musi być rozumiany w sensie absolutnym, nawet odnośnie do władz najbardziej zbrodniczych z czasów nam współczesnych. W tekście greckim słowom „Nie ma bowiem [władzy]” odpowiada zwrot ou gar estin, który nie musi być rozumiany dosłownie w sensie wszystkich władz, jakie kiedykolwiek będą rządzić (w tym Hitlera i Stalina). Znaczenie tego zwrotu jest względne i może być dość ograniczone. Widać to dobrze po zastosowaniu zwrotu ou gar estin w Septuagincie. Np. w Syr 37,13 (LXX) czytamy, że nie ma nic (ou gar estin) godniejszego wiary niż serce. Jednakże już zaledwie kawałek dalej (Syr 37,15) ten sam autor stwierdza, że najbardziej godne wiary są wskazówki Najwyższego, bowiem to on najlepiej wie, jak skierować kogoś na drogę prawdy. Podobnie w tekście greckim Jdt 11,4 czytamy, że „nie ma bowiem nikogo” (ou gar estin), kto skrzywdziłby Judytę po tym, jak uciekła ona pod rządy Nabuchodonozora. Nie może to oczywiście oznaczać, że nikt od tej pory nie miałby już ochoty jej skrzywdzić. Zatem zwrot ou gar estin zastosowany w Rz 13,1 również nie musi tyczyć się każdej władzy, zawsze i wszędzie. Paweł mówi tam, że nie ma (ou gar estin) władzy, która nie byłaby od Boga, a te, które są (de ousai – „będące zaś”), są wyznaczone przez Boga. W tekście greckim imiesłów ousai („będące”) odniesiony tu do władz jest w czasie teraźniejszym. Wskazuje to na to, że pisząc do Rzymian, Paweł ma na myśli rzymskie rządy współczesne jemu i odbiorcom jego listu. W tamtym czasie to przecież właśnie władza cesarstwa rzymskiego rozciągała się na ogromnym obszarze prawie całego kulturalnego świata starożytnego, włączając w to semicki świat Palestyny. Jak twierdzą niektórzy badacze, Apostoł Paweł był wówczas dobrze nastawiony do władz rzymskich. Sądzi się tak dlatego, że dopiero od 64 roku Neron rozpoczął prześladowania chrześcijan w Rzymie, wcześniej zaś, w czasie gdy Paweł pisał do Rzymian swój list ok. 58 roku, stosunek władz rzymskich wobec chrześcijan nie był wrogi, lecz obojętny, jeśli nawet nie przyjazny i tolerancyjny[12]. Pisząc o tych władzach, św. Paweł nie mógł zatem wyrazić się w sposób nieprzyjazny.
Nawet gdyby przyjąć, że mowa w Rz 13,1 o wszelkich władzach ludzkich, które Bóg ustanowił wszędzie i w każdym momencie historii, to nie oznacza to jeszcze, że Bóg nakazuje bezwzględną akceptację wszystkiego, co robią te władze. W przypadku gdy te władze przekraczają granice zakreślone przez zasady etosu chrześcijańskiego, apostołowie zalecają odrzucenie ich i sposobu ich postępowania (por. Dz 5,29). Z Tt 3,1 można wnioskować, że posłuszeństwo władzom miało się ograniczać do tego, co mogło zaowocować dobrym czynem. Z faktu, że wszelka władza pochodzi od Boga, nie wynika zatem, że wszystko, co robi ta władza, jest przez Boga akceptowane lub Bóg obejmuje to swoim autorytetem.
Jeden z biblistów, który powyższemu tekstowi z Rz 13,1-2 poświęcił całą swoją rozprawę habilitacyjną, pełną analiz i przeglądów stanowisk egzegetycznych, konkluduje na temat tego tekstu we wspomnianej rozprawie: „Nie można natomiast przypisać Pawłowi twierdzenia, jakoby władza jemu współczesna cieszyła się specjalną opieką Bożą czy w sposób bezpośredni pochodziła od Boga […]. Nieporozumienie polega tu na tym, że my czytając ten tekst, najczęściej myślimy o nadużyciu władzy lub o konkretnych postaciach (np. Hitler czy Stalin), źle korzystających z władzy, podczas gdy św. Paweł ma na myśli władzę w «stanie czystym», a nie jej nadużywanie. Jeżeli więc czytamy w Rz 13,1, że władza pochodzi od Boga, to wcale nie znaczy, że Paweł sankcjonuje nadużywanie władzy, czyli jej działania przeciw Prawu Bożemu”[13].
Rozwijając tę myśl w późniejszych listach Paweł z całą mocą usankcjonował niewolnictwo.
Odpowiedź:
Raczej godził się z istniejącym stanem rzeczy, którego nikt wówczas nie mógł zmienić. Zalecał więc niewolnikom pogodzenie się z dotychczasowym status quo, zalecając nawet wyciągnięcie z niego możliwie jak największych korzyści dla siebie (por. 1 Kor 7,21). Wynika z tego, że status ówczesnych niewolników nie był tak żałosny, jak wydaje się dziś nam, którzy nasze pojęcie o niewolnictwie zawdzięczamy filmom pełnym drastycznych scen, ukazujących ogrom nieludzkiego traktowania i represji stosowanych wobec niewolników przywożonych do Ameryki z kontynentu afrykańskiego. Niewolnictwo starożytne było jednak inne niż to w Nowym Świecie. Sam fakt niewolnictwa z jednej strony sam w sobie urągał godności niektórych, którzy, co gorsza, trafiali na złego pana, jednakże istniała też druga i pozytywna strona tego zjawiska, bowiem niektórzy nawet dobrowolnie zostawali niewolnikami, skoro to często umożliwiało im osiągnięcie prestiżowego i wysokiego stanowiska społecznego, dobrego wykształcenia czy dochodowej pracy. Przypuszcza się np., że wspomniany w Rz 16,24 Erast, „skarbnik miasta” Koryntu, został nim dlatego, aby zdobyć tę dochodową posadę. Niektórzy niewolnicy mogli nawet zarządzać wielkimi majątkami ziemskimi i stać ich było na własnych niewolników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |