Garść uwag do czytań na VI niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Koniecznie trzeba tu jednak coś dodać. Chyba nie chodzi jednak tylko o czysto ludzki wymiar tej obojętności na los potrzebujących. O brak dobroczynności. W tle jest też obojętność na Boga. Widać to wyraźnie w pierwszy czytaniu i w psalmie responsoryjnym, ale widać też, gdy Jezus mówi „biada” tym którzy – jak już wspomniałem – religijność uczynili źródłem własnej chwały, a lekceważyli Bożego Mesjasza, Chrystusa i prześladują tych, którzy Mu uwierzyli. Myślę, że właśnie to czwarte błogosławieństwo i czwarte biada są kluczem dla właściwego zrozumienia nauczania Jezusa. To obojętność na Boga, nieliczenie się z nim sprawia, że człowiek staje się nieczuły na potrzeby bliźnich. Staje się samowystarczalny i Bóg do niczego już nie jest mu potrzebny. Jest bogaty, co mu tam Bóg będzie mówił, że ma się dzielić z biednymi? Jest syty, co tam będzie się martwił o głodnych? Jest mu dobrze, jest wesoły, czemu miałby się przejmować innymi? I taki jest najgłębszy wymiar Jezusowego „błogosławieni” i „biada”. Chodzi z jednej strony o tych, którzy zaufali Chrystusowi i z tego powodu narazili się na różnorakie niedostatki i cierpienie, a z drugiej o tych, którzy Jezusem wzgardzili.
5. W praktyce
- Pierwsze i trzecie czytanie tej niedzieli to wezwanie, by liczyć się z Bogiem. Komu Bóg nie jest potrzebny, kto uważa się za samowystarczalnego, wcześniej czy później boleśnie się o tym przekona, że prawie nic od niego samego nie zależy. Że tak naprawdę zawsze był, jest i będzie w ręku Boga. Zadufanie w sobie jest po prostu strasznie krótkowzroczne.
Chrześcijanin widząc, że można żyć bez Boga i mieć się całkiem dobrze – takich przykładów w otoczeniu każdego z nas nie brakuje, a i w szerokim świecie takich sytuacji bez liku – nie powinien się frustrować. Liczenie się z Bogiem niekoniecznie przynosi profity, ale to dobre, długoterminowa inwestycja.
- Ewangelia tej niedzieli to dość przerażające (w sensie wywołujące przerażenie zapowiadanymi karami) wołanie Jezusa o to, by los bliźniego nie był nam obojętny; byśmy nie zamykali się w swoim ciepełku, w samozadowoleniu, ale dostrzegali też potrzeby bliźnich.
- Drugie czytanie tej niedzieli to przypomnienie, że sens naszej wierze nadaje prawda o zmartwychwstaniu. To bardzo ważne. Kiedy mówimy ludziom o Chrystusie właściwie zawsze mogą stwierdzić, że nie ma powodu, by im miało na Bogu zależeć. Generalnie zarówno wierzących jak niewierzących dotyka podobny los, mają podobne problemy, podobne trudności. Bóg niczego nadzwyczajnego i konkretnego w tym życiu człowiekowi wierzącemu nie daje. Ale daje nadzieję na życie wieczne. To naprawdę coś. Zwłaszcza dla tych, którzy w racji upływu czasu skłonni są już przestać powtarzać, że Bóg do niczego im nie jest potrzebny.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»