Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Cała działalność ziemska Jezusa łączy się z eschatologią.
Na tę w pełni świadomą śmierć, zdążanie ku niej Jezusa, wskazują także wydarzenia w samej Jerozolimie: począwszy od Ostatniej Wieczerzy, modlitwy w Getsemani.
Niewątpliwie Ostatnia Wieczerza Jezusa, która stała się Nową Paschą, jej przebieg wyraźnie pokazuje, iż Jezus miał świadomość kapłańską, miał świadomość iż składa własne Ciało i Krew w ofierze „na odpuszczenie grzechów”. Wszystko to zostało przygotowane na Jego polecenie. Jezus wiedział dobrze, iż Eucharystia jest ostatnim posiłkiem przed ucztą w „królestwie Ojca” (Mt 26,29). Ostatnia Wieczerza była ucztą paschalną. Mistrz z Nazaretu nadał jej jednak nowe znaczenie. Śmierć Jezusa przypomina ofiarę z baranka paschalnego („Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” – J 1,29). Dlatego też Jego zbawczy czyn ma związek z wybawieniem Izraela z niewoli egipskiej. Słowa ustanowienia Eucharystii wyraźnie nawiązują do wieczerzy paschalnej. Bóg polecił Izraelitom spożywać ten posiłek jako pamiątkę wielkiego dzieła zbawczego Boga. Podobnie uczynił także Jezus. Polecił Apostołom celebrować Eucharystię jako pamiątkę dzieła zbawczego, gdyż wydał im polecenie: „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19). Zapowiadając zaparcie się Piotra, opuszczenie przez wszystkich uczniów, Jezus pokazuje, że z pełną świadomością zdąża ku śmierci, że zupełnie sam i w swoisty sposób przeżyje swoją przepowiedzianą wiele razy „godzinę”[5].
Dalej niezwykłym i również w pełni świadomym przeżyciem jest modlitwa, agonia, krwawy pot. Męka Jezusa rozpoczęła się w Getsemani. Wszyscy Ewangeliści przedstawiają ten rozdzierający dramat w tonie tak spokojnym, że budzi to zdumienie. W Ogrodzie Oliwnym w najwyższym stopniu ujawnia się ludzka natura Jezusa – w całej pełni, ze wszystkimi słabościami, podobnymi do naszych, oprócz grzechu, ze swoją ludzką wolą, broniącą się przed cierpieniem i śmiercią – aż do wywołania krwawego potu: „Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości” (Hbr 5,7).
W obliczu męki, od tak dawna zapowiadanej i akceptowanej, dała o sobie znać w Jezusie Jego ludzka natura. Zdała się buntować przeciw planowi zbawienia, które miało się dokonać przez cierpienie. Musimy pamiętać, że Jezus był najdoskonalszym człowiekiem, a więc kimś o niezwykłej wrażliwości. Ten zaś stan powiększał Jego cierpienia. Łukasz określa je greckim słowem agonia (Łk 22,44) – oznaczając w ten sposób trwogę przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, któremu nie sposób zaradzić, a także strach towarzyszący zmaganiom ze śmiercią. Agonia Chrystusa to walka z zagrażającymi Mu mocami, stan głębokiego lęku przed czekającymi Go okrutną męką i śmiercią na krzyżu. Opisując ową walkę Jezusa św. Łukasz doda: „Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,43-44). Wewnętrzne przeżycie Jezusa było tak intensywne, że ujawniło się na zewnątrz. Ów krwawy pot Jezusa pokazuje jak silne było przeżycie które je wywołało. Już w czasie publicznej działalności uczniowie widzieli, że Jezus jest w pełni prawdziwym człowiekiem, ale ujawniło się to doskonale dopiero w Ogrodzie Oliwnym[6].
Żaden z Ewangelistów nie podaje przyczyny smutku i głębokiego lęku Jezusa. Z pewnością było to spowodowane świadomością nadchodzących cierpień i śmierci. Nie można jednak wykluczyć, że w tym czasie Jezus był także niezwykle gwałtownie kuszony przez szatana. Modlitwa Jezusa ma cechy ludzkie, człowieka poddanego próbie, który bojąc się, całą ufność pokłada w Bogu bez względu na to, jaki będzie jego ostateczny los. Można w niej wyróżnić cztery elementy: zaufanie, uznanie potęgi Ojca, błaganie i poddanie się Jego woli. Budzący i zachęcający do modlitwy i czuwania swoich uczniów Jezus pokazuje, iż ma pełną świadomość, iż „Pisma muszą się wypełnić” (Mk 14,49).
Ta świadomość zdążania ku śmierci Jezusa uwidacznia się także po pojmaniu, podczas procesu przed Sanhedrynem, czyli Wysoką Radą, organem władzy o charakterze religijno-politycznym, urzędującym w Jerozolimie. Przewodniczącym Wysokiej Rady w latach 18-36 był Józef z przydomkiem „Kajfasz”. To właśnie On, gdy Jezus zjawił się u bram Jerozolimy i poruszył tłumy, uznał za stosowne zwołać posiedzenie Sanhedrynu, na którym padło ostrzeżenie: „Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, a przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród” (J 11,48). A następnie oświadczył: „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród” (J 11,49-50). Kajfasz przewodniczył Wysokiej Radzie w czasie procesu Jezusa (Mt 26,57-68; 27,1-12;Mk 14,53-65; 15,1-11). Przesłuchując Jezusa, postawił Mu pytanie, czy jest Mesjaszem. W czasie publicznej działalności Jezus wystrzegał się jawnego głoszenia swej mesjańskiej godności. W obliczu jednak Wysokiej Rady nie pozostawił wezwania bez odpowiedzi, ale śmiało potwierdził swą godność: „Ja jestem” (Mk 14,61-62), a przez to sprawił swój wyrok. Uczynił to w pełni świadomie i dobrowolnie[7].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |