O udręce bez końca

Fragment książki "Rozmowy z Pawłem z Tarsu", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła

Istotą szczęścia będzie Bóg?
Tak..., ale również wspólnota tworzona ze wszystkimi zbawionymi.

O tym właśnie pisze św. Tomasz z Akwinu: „... i każdy będzie posiadał wszyst­kie te dobra, które są udziałem wszystkich innych świętych. Każdy też będzie się radował szczęściem drugiego, jak swoim własnym, bo każdy będzie miłował drugiego jak siebie samego. W ten sposób radość każdego stanie się tak wielka, jak wielka będzie radość wszystkich" (Coli. super Credo in Deum).
To, co napisał, jest oczywiście ludzkim i nieudolnym mówieniem o szczęściu zba­wionych, ale pod jednym względem ujmuje je bardzo trafnie. Podstawą wzajemnych relacji jest doskonała miłość - na wzór miłości Boga. Ta rozlewa się na zbawionych i uzdalnia do tego, że każdy kocha drugiego jak siebie samego. To zaś oznacza, że każdy cieszy się szczęściem drugiego jak własnym. Szczęście każdego zbawionego staje się w ten sposób moim własnym szczęściem, gdyż nikt nikomu niczego nie zazdrości. Św. Tomasz chce przez to powiedzieć, że radość każdego zbawionego jest sumą radości wszystkich zbawionych.

Wystarczy, że wyobrazimy sobie na ziemi sytuację, w której szczęście każdego człowieka przemnoży się przez liczbę wszystkich szczęśliwych ludzi. Jakiż byłby to ogrom szczęścia! A w niebie będzie to przemnożone przez pełnię szczęścia każdego zbawionego.
Wiesz co? Nie do końca wygląda to w ten sposób. O wielkości tego szczęścia nie de­cyduje liczba zbawionych, lecz niepojęte szczęście z przebywania z Bogiem. Szczęściu płynącemu z więzi z Bogiem niczego nie brakuje, a większa czy mniejsza liczba zba­wionych nie wpływa na jego wielkość. Mimo to doskonałość owego szczęścia płynie też z relacji z pozostałymi zbawionymi. Gdyby tym relacjom czegoś „brakowało", to stan szczęśliwości nie byłby doskonały. Stan każdego zbawionego będzie zatem nie­pojętym szczęściem płynącym z bycia z Bogiem oraz z podzielania szczęścia innych, aczkolwiek to drugie należy postrzegać jako wchodzące w skład pierwszego.

Powiedziałbym, że będą to relacje na wzór więzi rodzinnych...
Bo faktycznie zbawieni tworzą jedną rodzinę, w której nie tylko wszyscy darzą się doskonałą miłością, ale gdzie każdy z niezliczonej rzeszy zbawionych jest dla dru­giego najdroższym bratem i siostrą. W takiej rodzinie spotkanie każdego z każdym staje się źródłem największej radości. Pomyśl, że spotkanie każdego człowieka na ziemi sprawiałoby ci radość, jaką sprawia wyczekiwanie kogoś bliskiego. Ileż by to wniosło do życia szczęścia! Relacje miłości, zawężone obecnie do najbliższych osób, zostają w stanie nieba rozciągnięte na całą społeczność zbawionych. W niebie uj­rzysz jasno, że Bóg jest Ojcem wszystkich, a każdy - twoim bratem czy siostrą. Z tej perspektywy warto spojrzeć już teraz na całą społeczność ludzką, jaka żyje na ziemi w oczekiwaniu pełni zbawienia w niebie. Miłowanie wszystkich ludzi jest krokiem w kierunku stanu nieba.

Chociaż większość z żyjących na ziemi ludzi jest nam obca, to mimo wszystko umiemy cieszyć się ich szczęściem na wzór zbawionych. Z takim zjawiskiem spo­tykamy się chociażby w przypadku sukcesów drużyn narodowych czy pojedyn­czych sportowców.
No właśnie! Cieszy cię sukces obcych ludzi. Nie zazdrościsz im sławy ani pieniędzy. Całkiem bezinteresownie podzielasz ich radość, która w ten sposób staje się także twoją. Czujesz się wtedy w niekłamany sposób szczęśliwy. Popatrz zatem, jaką szkodę wyrządzają sobie ludzie, zazdroszcząc innym. Zamiast pogrążać się w wyniszczającej zazdrości, mogliby dzielić ich szczęście.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama