Posynodalna adhortacja apostolska Ojca Świętego Benedykta XVI do biskupów i duchowieństwa do osób konsekrowanych i wiernych świeckich.
Głoszenie słowa Bożego a cierpiący
106. Podczas prac synodalnych ojcowie zwrócili uwagę także na potrzebę głoszenia słowa Bożego wszystkim cierpiącym fizycznie, psychicznie lub duchowo. Bowiem w momentach bólu wyraźniej dochodzą do głosu w sercu człowieka ostateczne pytania dotyczące sensu własnego życia. Jeśli słowo człowieka wydaje się milknąć wobec tajemnicy zła i cierpienia, a nasze społeczeństwo wydaje się przyznawać wartość życiu jedynie wtedy, gdy odpowiada pewnemu poziomowi skuteczności i dobrobytu, słowo Boże objawia nam, że również te okoliczności w tajemniczy sposób „objęte” są czułością Bożą. Wiara, która rodzi się ze spotkania ze słowem Bożym, pomaga nam uznać, że życie ludzkie jest godne tego, by w pełni je przeżyć, także wtedy, gdy jest osłabione cierpieniem. Bóg stworzył człowieka do szczęścia i życia, ale wskutek grzechu pojawiły się na świecie choroba i śmierć (por. Mdr 2, 23-24). Jednak Ojciec życia jest lekarzem człowieka w całym tego słowa znaczeniu i nieustannie pochyla się z miłością nad ludzkością, która cierpi. Najwyższy przejaw bliskości Boga w cierpieniu człowieka widzimy w Jezusie, który jest „Słowem wcielonym. Cierpiał z nami, umarł. Przez swoją mękę i śmierć wziął na siebie i do głębi przemienił naszą słabość”.[346]
Jezus nieprzerwanie jest z cierpiącymi; Jego bliskość trwa w czasie dzięki działaniu Ducha Świętego w misji Kościoła, w Słowie i sakramentach, w ludziach dobrej woli, w dziełach opieki, podejmowanych przez wspólnoty z braterską miłością, co ukazuje prawdziwe oblicze Boga i Jego miłość. Synod dziękuje Bogu za jasne, a często ukryte świadectwo tak licznych chrześcijan – kapłanów, osób zakonnych i świeckich – którzy swych rąk, oczu oraz serc użyczali i nadal użyczają Chrystusowi, prawdziwemu lekarzowi ciał i dusz! Zachęca też, by dalej opiekowali się osobami chorymi i dawali im odczuć – w Słowie i Eucharystii – ożywiającą obecność Pana Jezusa. Należy im pomagać czytać Pismo święte i odkrywać, że właśnie ich kondycja pozwala im w szczególny sposób uczestniczyć w odkupieńczym cierpieniu Chrystusa za zbawienie świata (por. 2 Kor 4, 8-11. 14).[347]
Głoszenie słowa Bożego a ubodzy
107. Pismo święte ukazuje szczególną miłość Boga do ubogich i znajdujących się w potrzebie (por. Mt 25, 31-46). Ojcowie synodalni podkreślali często, że orędzie ewangeliczne, działalność duszpasterzy i wspólnot powinny być ukierunkowane na tych naszych braci. Istotnie, „w pierwszej kolejności mają prawo do orędzia Ewangelii właśnie ubodzy, potrzebujący nie tylko chleba, ale również Słowa życia”.[348] Posługa miłości, której nie może nigdy zabraknąć w naszych Kościołach, powinna być zawsze związana z głoszeniem Słowa i sprawowaniem świętych tajemnic.[349] Jednocześnie należy uznać i docenić fakt, że również sami ubodzy biorą udział w ewangelizacji. W Biblii prawdziwymi ubogimi są ci, którzy całkowicie powierzają się Bogu, a sam Jezus nazywa ich w Ewangelii błogosławionymi, bowiem do nich „należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 3; por. Łk 6, 20). Pan wychwala prostotę serca człowieka, który Boga uznaje za prawdziwe bogactwo, w Nim pokłada nadzieję, a nie w dobrach tego świata. Kościół nie może zawieść ubogich: „Duszpasterze winni ich słuchać, uczyć się od nich, prowadzić ich w wierze i motywować do tego, by byli czynnymi twórcami własnej historii”.[350]
Kościół jest świadomy, że istnieje także ubóstwo będące cnotą, którą należy pielęgnować i wybierać w sposób dobrowolny, jak czyniło to bardzo wielu świętych, i istnieje nędza będąca często wynikiem niesprawiedliwości i powodowana przez egoizm, która prowadzi do biedy i głodu oraz budzi konflikty. Kościół głosząc słowo Boże zdaje sobie sprawę, że trzeba „starać się znaleźć „korzystną równowagę” między ubóstwem, „które należy wybrać”, i ubóstwem, „które trzeba zwalcza攄, odkrywając „na nowo umiar i solidarność jako wartości ewangeliczne a jednocześnie uniwersalne. (...) Oznacza to konieczność wyboru sprawiedliwości i umiaru”.[351]
Słowo Boże a ochrona stworzenia
108. Zaangażowanie w świecie, jakiego domaga się słowo Boże, zmusza nas do spojrzenia w nowy sposób na cały wszechświat stworzony przez Boga i zawierający już w sobie ślady Słowa, przez które wszystko się stało (por. J 1, 2). Bowiem jako wierzący i głoszący Ewangelię jesteśmy w pewnym sensie odpowiedzialni także za stworzenie. Objawienie, odsłaniając przed nami Boży plan wobec wszechświata, skłania nas również do napiętnowania niewłaściwych postaw człowieka, gdy nie uznaje on wszystkich rzeczy za odblask Stwórcy, lecz za zwykłą materię, którą można manipulować bez skrupułów. Tak więc człowiek nie ma w sobie owej istotnej pokory, pozwalającej mu uznać, że stworzenie jest Bożym darem, który należy przyjąć i korzystać z niego zgodnie z Jego zamysłem. Przeciwnie, arogancja człowieka, żyjącego „jakby Bóg nie istniał”, prowadzi do wyzysku i oszpecenia natury, nieuznawania w niej dzieła stwórczego Słowa. W tym kontekście teologicznym chciałbym nawiązać do wypowiedzi ojców synodalnych, którzy przypomnieli, że „przyjęcie słowa Bożego, poświadczonego przez Pismo święte oraz w żywej Tradycji Kościoła, prowadzi do nowego spojrzenia na rzeczy i przyczynia się do tworzenia autentycznej ekologii, mającej swoje najgłębsze korzenie w posłuszeństwie wiary, rozwijając nowe spojrzenie teologiczne na dobroć wszystkich rzeczy stworzonych w Chrystusie”.[352] Człowieka trzeba na nowo nauczyć zachwytu i dostrzegania autentycznego piękna, objawiającego się w rzeczach stworzonych.[353]