Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Nie wszystkiego trzeba w życiu skosztować. Ot, choćby bycia w więzieniu. Ale bz poznania Chrystusa...
W Ewangelii Jana w ustach Jezusa wielokrotnie pojawia się zwrot JA JESTEM. Gdy sformułowanie to połączone jest z orzecznikiem – jak powiedzieliby filolodzy – oznacza wskazanie, kim On jest dla nas, ludzi. A Zmartwychwstały daje wierzącym w Niego więcej, niż to na co dzień się nam wydaje.
Ja jestem drogą i prawdą i życiem
Już po Ostatniej Wieczerzy. Co dalej? Wiadomo. W relacji Ewangelisty Jana następuje jednak zatrzymanie: Jezus wygłasza pożegnalną mowę. Na samym jej początku – słowa niezwykle dla nas ważne, niosące ogromny ładunek nadziei. I piękne.
Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.
Idzie do Ojca. Idzie przygotować w niebie mieszkanie dla swoich uczniów. Miejsca dość, dla wszystkich wystarczy. A przy okazji, sprowokowany przez Tomasza, słusznie zauważającego, że nie można znać drogi, jeśli nie zna się celu, Jezus znów mówi o sobie „Ja jestem”. „Ja jestem drogą i prawdą i życiem”.
Droga.... O wiodącej do Santiago de Compostela Camino mówi się zazwyczaj w zachwycie. Że mistyczna, duchowa, ba, nawet magiczna. Nie wiem, nie próbowałem, choć w samym Santiago, owszem, bywałem. Ale trochę wędrowałem. I wiem, że tak jest na każdej drodze. Każda droga z czasem wciąga. Staje się jak nie do wypowiedzenia zachwyt, jak nie do nazwania tęsknota. To nie to samo, co, choćby i każdego dnia, wyruszać z wygodnego wczasowiska na zdobywanie najhonorniejszych nawet szczytów. Ten codzienny rytuał – wstać, zebrać się, wędrować, ciągle w nowe miejsca, ciągle dalej, w słońcu, wietrze, deszczu – obojętnie, a potem znaleźć schronienie na noc – choć tak prosty i zwyczajny, staje się urzekający. Znacznie bardziej niż codzienne wychylenie rankiem filiżanki aromatycznej kawy. A spotkani ludzie i ulotny urok mijanych miejsc stają się ważniejsze i o niebo piękniejsze, niż kolejna dodana na koncie w banku cyfra. To po prostu życie; życie, którego nie doświadczy się w mieście, gdzie człowiek żyje otoczony wytworami swoich rąk. Życie w całej swojej prawdzie, całym pięknie, życie pełną piersią. Dlatego, im dłużej te wędrówki trwały, tym bardziej chciało się iść dalej i dalej....
Co właściwie znaczy to „jestem drogą i prawdą i życiem”? Jak osoba może być drogą? O jaką prawdę chodzi? No i co z tym życiem: bez Chrystusa żyć nie można?
On jest drogą do nieba, drogą do Ojca. Prawdą o naszej ludzkiej kondycji i naszym wiecznym przez Boga przeznaczeniu. Życiem, bo tylko w Nim można w pełni żyć... Tyle? Intuicja podpowiada, że to nie może być tak płaskie, jak tych parę niezdarnych wyjaśnień. A może, jako że to hebraizm, wolno inaczej?
Jestem drogą prawdy wiodącej do życia.
Jestem drogą do życia w prawdzie.
Jestem prawdziwą drogą do życia.
Jestem prawdziwym życiem na drodze do Ojca
Jestem życiem na drodze prawdy.
Jestem życiem w prawdzie na drodze do Ojca.
I jeszcze parę innych. Wiele możliwości, wiele odcieni. Ale choć różne akcenty, sens chyba ciągle ten sam. Wierząc we Mnie – mówi Jezus – poznaliście prawdę o życiu, także życiu wiecznym; już dziś żyjecie w pełni, bo wiecie jak zmierzać ku życiu w pełni; już dziś, choć jesteście dopiero w drodze, kosztujecie nieba.
... Pożegnałem się ze spotkanymi dwa dni wcześniej przygodnymi towarzyszami ostatnich dni mojej wędrówki. Było późne popołudnie, postanowili zostać na Miziowej. Ja poszedłem dalej. Po co to? Po co, zostawiając bliskich, łazić samemu po górach? Próbowałem znaleźć odpowiedź patrząc na skąpane w chylącym się ku zachodowi słońcem Pilsko. Po co to? – pytałem dalej, patrząc na szare w przedwieczornej mgle szczyty, piętrzące się gdzieś za Wilczym Groniem. Dla widoku czerwieniejącej godzinę później w zachodzącym słońcu polany? Dla błyszczących oczu jasnowłosej nieznajomej, życzliwie pozdrawiającej mnie w drzwiach schroniska? Po to, by choć próbować dogonić to, co i tak odejdzie w przeszłość, ale przedtem trochę opromieni serce? Następnego dnia już tego nie było. W strumieniach deszczu wsiadałem do zdezelowanego i przesiąkniętego brudem wielu minionych lat pociągu. Swojski dźwięk brzęczka sygnalizującego zamykanie drzwi, wymyślony chyba dla budzenia umarłych, całkiem przywrócił mnie szarej rzeczywistości. No tak....
I tym różni się ta droga którą jest Chrystus od innych, najpiękniejszych nawet ziemskich dróg. Celem, ku któremu idąc nimi zmierzamy. Na tych ziemskich drogach też odkrywamy jakąś prawdę o życiu. Też odkrywamy, jak to się mówi, prawdziwe życie. Jednak tylko Ten, który jest drogą i prawdą i życiem prowadzi tam, gdzie nic się nie kończy.
---------------------------
Wszystkie odcinki cyklu
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |