Nawet jeśli trzeba być wobec siebie do bólu szczerym, lepiej być realistą, niż się łudzić. Z tej perspektywy rzecz wielka okazuje się czasem bezwartościowym kłakiem, a ta, która zacnym i cnotliwym wydawała się stratą czasu, całkiem sensownym wykorzystaniem danego człowiekowi pod słońcem czasu.
Nie dopuść do tego, by usta twe doprowadziły cię do grzechu,
i nie mów przed posłańcem [Bożym],
że stało się to przez nieuwagę,
żeby się Bóg nie rozgniewał na twoje słowa
i nie udaremnił dzieła twoich rąk.
Bo z wielu zajęć przychodzą sny,
a marność z nadmiaru słów.
Boga się przeto bój!
W czasach, gdy tak często akcentuje się pomysł, być żyć z Bogiem w dobrej komitywie, nie sposób pominąć milczeniem nauczania Koheleta: Bój się Boga. Choć wiesz, że jest Ci bliski, traktuj Go z atencją i szacunkiem, jaki Mu się należy. Wszak jest od ciebie nieskończenie wyższy. Jest Twoim stwórcą i Panem Wszechświata.
Z pouczenia o tym, jak stawać przed Bogiem Kohelet, trochę niespodziewanie, przechodzi do refleksji na temat władzy. Może jego myśl wędrowała od jednego władcy do drugiego. Od Boga, do króla. W każdym razie pisze:
Gdy widzisz ucisk biednego
i pogwałcenie prawa i sprawiedliwości w kraju,
nie dziw się temu,
bo nad wysokim czuwa wyższy,
a jeszcze wyżsi nad oboma.
Pożytkiem dla kraju byłby wobec tego wszystkiego
król dbały o uprawę ziemi.
Egzegeci nie są pewni, jak ten tekst rozumieć. Dlaczego receptą na ucisk biednego miałby być władca dbały o uprawę ziemi? A ja chyba rozumiem. Dziś ten mechanizm nazywa się „malowaniem trawników”. Gdy władza jest silnie zhierarchizowana, a na najwyższym jej stopniu zasiada człowiek choć trochę nieobliczalny i skory do despotyzmu, podlegli mu urzędnicy nie zastanawiają się, jak dobrze wypełnić swoje obowiązki. Myślą, jak zadowolić władcę. Od władcy do urzędnika najniższego szczebla droga daleka. Ale w tej drabince każdy chce się wykazać. I ten stojący najniżej, i ten nieco wyżej, i ten pośrodku. Dla poddanych zaś, to prawdziwy koszmar. Bo niby dla władcy, a faktycznie dla pokazania sprawności jego urzędników, muszą wykonywać najbardziej bezsensowne prace. Jak owe malowanie trawników. Gdy władca jest dobrym gospodarzem, dbałym o dobro swojego kraju i jego poddanych (co symbolizuje dbałość o uprawę ziemi – czytaj, żeby nie było głodu), wtedy i jego urzędnicy zajmują się tym samym. A tych, którzy by chcieli w tym układzie zbyt wiele ugrać dla siebie, w końcu złoży z urzędu. Proste? Niby tak. Ale jak to pisał biskup Ignacy Krasicki?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |