Nawet jeśli trzeba być wobec siebie do bólu szczerym, lepiej być realistą, niż się łudzić. Z tej perspektywy rzecz wielka okazuje się czasem bezwartościowym kłakiem, a ta, która zacnym i cnotliwym wydawała się stratą czasu, całkiem sensownym wykorzystaniem danego człowiekowi pod słońcem czasu.
Autobus wiezie pielgrzymów. A oni odmawiają różaniec, śpiewają pobożne pieśni, słuchają katechez, potem znów się modlą i tak bez wytchnienia, przez wiele godzin podróży przez Europę. No, chyba że na chwilę się zatrzymają w jakimś sanktuarium. „Ludzie chcą się wymodlić” – słyszę tłumaczenia księdza prowadzącego. „To dla nich czas wytchnienia od pracy, który chcą poświecić Bogu”. A ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta ciągła modlitwa w autobusie jest próbą uniknięcia znużenia podróżą. Bo nawet nie śmiem myśleć, że chodzi o to, by człowiek oglądając przesuwający się za oknem krajobraz nie miał czasu stanąć sam na sam ze swoim sercem. Czy jednak godzi się traktować modlitwę jako sposób na wypełnienie nudy?
„Modlę się, gdy mam taką potrzebę” - mówią inni, tłumacząc swoją nieobecność na niedzielnej Mszy. Ale czy Bóg ma obowiązek słuchać człowieka akurat tylko wtedy, gdy ten ma na modlitwę ochotę? Bóg jest blisko człowieka. Na pewno. Nie wolno jednak zapominać kim wobec Niego jesteśmy my. Przecież nie jest od wypełniania nam czasu wolnego, dotrzymywania towarzystwa czy spełniania naszych zachcianek. Pisze Kohelet:
Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego.
Zbliżyć się, aby słuchać, jest rzeczą lepszą niż ofiara głupców,
bo ci nie mają rozumu, dlatego źle postępują.
Nie bądź pochopny w słowach,
a serce twe niechaj nie będzie zbyt skore,
by wypowiedzieć słowo przed obliczem Boga,
bo Bóg jest w niebie, a ty na ziemi!
Przeto niech słów twoich będzie niewiele.
Bo z wielu zajęć przychodzą sny,
a mowa głupia z wielości słów.
Kohelet tkwił w Starym Testamencie. Bóg objawiony przez Jezusa Chrystusa, Ojciec Jego i nasz, wydaje się znacznie bliższy. Ale świadomość miłości Boga nigdy nie powinna prowadzić do lekceważenia Go. Raczej do większej miłości. Gdy myśli się o Bogu, jakby był mającym spełniać nasze życzenia dżinem z lampy Alladyna, łatwo zacząć traktować Go niepoważnie. Łatwo próbować oszukiwać licząc, że da się nabrać na naszą skruszoną czy smutną minę i wielkie obietnice. A przecież On wie wszystko. Dlatego Kohelet pisze:
Jeżeliś złożył ślub jakiś Bogu,
nie zwlekaj z jego spełnieniem,
bo w głupcach nie ma On upodobania.
To, coś ślubował, wypełnij!
Lepiej, że nie ślubujesz wcale,
niż żebyś ślubował, a ślubu nie spełnił.
A potem, gdy pojawia się kolejna potrzeba, pojawiają się kolejne tłumaczenia. Jakby Bóg nie znał ludzkiego serca. Dlatego Kohelet radzi:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |